1 / 19

Sindbad żeglarz wzywa Nas…

Sindbad żeglarz wzywa Nas…. Dramat pisany psim pazurem. Na imię mam Sindbad , jak pierwszy baśniowy żeglarz… Choć tak naprawdę imię pochodzi z utworu „ Szanteczka dla dziecka”, gdyż moja „ludzka” rodzina to żeglarze i wielbiciele szant…

garnet
Download Presentation

Sindbad żeglarz wzywa Nas…

An Image/Link below is provided (as is) to download presentation Download Policy: Content on the Website is provided to you AS IS for your information and personal use and may not be sold / licensed / shared on other websites without getting consent from its author. Content is provided to you AS IS for your information and personal use only. Download presentation by click this link. While downloading, if for some reason you are not able to download a presentation, the publisher may have deleted the file from their server. During download, if you can't get a presentation, the file might be deleted by the publisher.

E N D

Presentation Transcript


  1. Sindbad żeglarz wzywa Nas… Dramat pisany psim pazurem

  2. Na imię mam Sindbad, jak pierwszy baśniowy żeglarz… • Choć tak naprawdę imię pochodzi z utworu „Szanteczka dla dziecka”, gdyż moja „ludzka” rodzina to żeglarze i wielbiciele szant… • Do mojego domu trafiłem mając zaledwie 10 dni…nikt nie dawał mi szansy na przeżycie…”mamine” ciepełko miałem od kotki Kociopiryny, a żarełko szło z butelki ze smoczkiem… • Wyrosłem na sympatycznego szczeniaczka rasy Amstaff, totalne zaprzeczenie mitu o morderczych inklinacjach mojej rasy…uśmiechnięty „pluszak”, mrugający oczkami jak Jack Sparrow…. Fragment utworu „Szanteczka dla dziecka”, na slajdzie tytułowym, umieszczono za zgodą autora – Mirka „Kovala” Kowalewskiego

  3. Żeglować zacząłem mając pół roku… takie były dyrektywy z „góry”, moi Państwo nauczali żeglowania zawodowo, a ja lubiłem być z Nimi… • Byłem „maskotką” Dziecięcego Zespołu Szantowego „Szekla”, a sypiając na próbach w futerale na gitarę, przyczyniłem się do powstania kolejnej kapeli – Banda Sindbada…miałem nawet debiut na scenie Gniazda Piratów  • Pisano o mnie w gazetach… może ktoś pamięta artykuł Temat miesiąca: Przełamując fale – z psem na jachcie, w „Przyjaciel pies” 7/2006

  4. …jeszcze niedawno z pokładu jachtu podziwiałem zachód słońca na Mazurach…

  5. …jeszcze niedawno pływałem wokół jachtu… …jeszcze niedawno „wąchałem” wiatr wiejący od portu…

  6. Sierpień 2013 zmienił wszystko w moim życiu… • 15 sierpnia dwa kleszcze na spacerze w lesie niedaleko Rydzewa… • Pierwsza pomoc, pierwsze leki w Lecznicy w Giżycku przy ulicy Warszawskiej… • Po tygodniu poczułem się lepiej… przypływ „ułańskiej fantazji” i… • Skok do wody, bo wszyscy się kąpią… • Potem niefortunne zejście z jachtu… spieszyłem się na spacer… • Załatwienie swoich spraw w pozycji kangura i… • Pół godziny potem niedowład tylnych nóg… • Bolało okropnie… przestałem chodzić…

  7. Teraz jest tak…. Port Royal w Giżycku W drodze do Kliniki przy ulicy Wilanowskiej… …gdzie przyszedł pierwszy ratunek w bólu, pierwsze słowa otuchy i nadziei od doktora Tomka i doktor Patrycji… …żeglarz, żeglarza w biedzie nie zawiedzie… właściciele jachtów z portu, pomagali transportowo, bo choć ważę niecałe 30 kg, to jednak dużo do noszenia… …dziękuję  …dziękuję też właścicielowi Port Royal i firmie PerfectSail, za wyrozumiałość i możliwość cumowania najbliżej kliniki, gdy było ciężko….

  8. Skrócone o tydzień wakacje… po powrocie do Warszawy, z ufnością patrzyłem na drzwi kliniki, czekając na ratunek… … usłyszałem wyrok….

  9. Moje dziewczyny przepłakały całą noc…. … rano jednak, już był pierwszy pożyczony wózek… … obtarte do krwi kolana mogły trochę odpocząć… No i pierwsza wizyta w Lecznicy przy ulicy Mochnackiego 17, gdzie znają mnie od czasu, gdy byłem puszystą kuleczką…. … moja Pani usłyszała: „dajmy chłopakowi szansę”… … a do mnie, wśród czułego tulenia i głaskania, padło hasło: „halo, proszę Pana, bierzemy się w garść”… I tak zaczął się mój długi rejs w kierunku wyspy spełnionych marzeń…

  10. Analizy dotychczas wykonanych badań… … kolejna diagnostyka… Podjęte działania, aby ulżyć mi w bólu i cierpieniu… … widzicie?... Zrobili ze mnie jeża… 

  11. Po paru dniach dostałem nowy środek transportu…. … zajeżdżam do Lecznicy, jak królewicz w karecie…  Nareszcie jesteśmy niezależni… Zaprzyjaźniony żeglarz, Dakota z Tele Taxi, który dzielnie Nas wspierał, może odsapnąć… Dakota, dzięki za pomoc…  Wow, wow!!!

  12. A oto moja codzienność… … kroplówki, cewniki, igły… czasem je odymiają!!!... … kilogramy tabletek i litry zastrzyków… I fizykoterapia… …doktor Małgosia i doktor Krzyś to już prawie moja rodzina… … gdzieś po drodze walczyli o moje życie – nawrót choroby po kleszczowej… ….prawie 42 stopnie gorączki przez parę dni… Oni walczyli o Mnie, ja się nie poddałem… … Dziękuję...  … chcę żyć, chcę znowu biegać!!!!....

  13. Jest dla mnie nadzieja….  …wróciło przewodnictwo nerwowe, aż do końca paluszków i „pędzelka” na ogonie… …potrafię całkiem świadomie podjąć próbę machania ogonem z radości… …mięśnie pracują stymulowane, ale powoli chcą zanikać…. …sprawy fizjologiczne załatwiam już samodzielnie i wiem, że to robię… …odleżyny powoli się goją… ….muszę sobie tylko przypomnieć, o co „chodzi” z tym chodzeniem… …przede mną długa terapia… nie tylko igłami…

  14. Niestety rzeczywistość wykracza poza możliwości finansowe mojej rodziny… …swoja chorobą nadszarpnąłem i tak niewielki budżet domowy… …moja Pani goni resztkami sił, szuka pracy, którą może pogodzić z opieką nade mną…. …jestem członkiem rodziny, czuję to, ale sam nie mam jak na siebie zarobić….

  15. …jeżeli ktoś mnie pamięta ze spotkań na wodzie… …jeżeli ktoś mnie pamięta choć z opowieści… …jeżeli w kimś budzi choć odrobinę sympatii moja mordka… …jeżeli ktoś rozumie, że jest mi smutno…. przysporzyłem przecież mojej rodzinie kłopotów, gdy już i tak było ciężko… …jeżeli ktoś chciałby i mógłby w jakiś sposób pomóc mi, bym znowu chodził… …jeżeli ktoś chciałby, aby mojej Pani wrócił uśmiech na twarzy, bez troski o każdy dzień… …to proszę o pomoc…

  16. Wszystkim, którzy gdzieś w pamięci chowają miłe wspomnienia o mnie – dziękuję  • Wszystkim, którzy choć chcieli przeczytać moją historię - dziękuję  • Wszystkim, którzy choć do paru osób, roześlą dalej moją prośbę - dziękuję  • Wszystkim, którzy do tej pory okazali mi pomoc - dziękuję  • Wśród nie wymienionych w apelu: • Dziękuję mojej sierpniowej załodze za wyrozumiałość i cierpliwość… • Dziękuję Sławkowi za ekspresowy transport do domu… • Dziękuję Bosmanom z Portu Stranda, za słowa otuchy dla mojej Pani i pomoc przy jachcie, abym dopłynął do lecznicy… • Dziękuję dziewczynom z Recepcji Eko Mariny w Giżycku za troskę i zainteresowanie, gdy wpływaliśmy na chwilę po lekarstwa… • Dziękuję Joannie za pożyczony wózek i wsparcie… • Dziękuję pani doktor z Przasnysza za pierwszą wpłatę fundacyjną, dzięki której mogłem kontynuować kurację antybiotykową… • Wszystkim, którzy wesprą, pomogą mnie i mojej Pani w tym trudnym rejsie na wyspę spełnionych marzeń - dziękuję 

  17. W Fundacji „Azyl pod Psim Aniołem” powstało subkonto na moją terapię Fundacja Azylu pod Psim Aniołemul. Kosodrzewiny 7/904-979 Warszawa Rachunek bankowy03 1020 1042 0000 8802 0109 6528 Z dopiskiem dla Sindbada Żeglarza Każda wpłacona złotówka zbliża mnie do stanięcia na własnych nogach…. Jeśli ktoś ma pomysły, możliwości i chęci na inną formę pomocy, proszę o kontakt E-mail: sindbad.zeglarz2013@wp.pl

  18. Pilnie poszukiwane dla mnie „ludzkie” leki, może komuś zostały jakieś resztki po kuracjach… • Nivalin ampułki 5mg • Mestinon tabletki • Suplementy diety z zawartością: • Kreatyny • Tauryny • Karnityny

  19. Z żeglarskim pozdrowieniem… … i z nadzieją, że jeszcze kiedyś będę żeglował…. Sindbad

More Related