240 likes | 365 Views
Dziewczyna z akademika. Pierwsze dni w Warszawie. Pytania i dylematy: ...dokąd? ...jak? ...kiedy?. Strategię najlepiej planować w Łazienkach ( w ręce trzymam WIK). Ale ..... nauka jest najważniejsza. I rok studiów – najbardziej czasochłonna Pracownia Chemii Analitycznej
E N D
Pierwsze dni w Warszawie. Pytania i dylematy: ...dokąd? ...jak? ...kiedy?
Strategię najlepiej planować w Łazienkach ( w ręce trzymam WIK).
Ale ..... nauka jest najważniejsza. I rok studiów – najbardziej czasochłonna Pracownia Chemii Analitycznej (zdjęcie Aliny Grudniewskiej z 2005roku - ale rekwizyty na pewno nas pamiętają).
Dobry podręcznik – to połowa sukcesu. Jak zdobyć najlepszą – osiągalną tylko w bibliotece - książkę Błoka. Janusz (V rok chemii, exlibrista) poradził mi, żebym napisała do kilkunastu (18) antykwariatów w Polsce.
Takie odpowiedzi naprawdę mnie nobilitowały, ale jednocześnie wykazały konieczność przebywania po kilka godzin w BUW-ie i pieczołowite robienie notatek.
Mieszkałam, po kilku przeprowadzkach (Kopińska , Radomska), wreszcie w super nowym akademiku na Żwirki i Wigury.
Moje współmieszkanki niezwykle wyrozumiałe, ale bardzo konsekwentne: jeżeli chodziło o wizyty Panów (NIE), naukę (TAK).
Marylka Elżbieta Sabina Biała czapka Uniwerku, po 1968, była bardzo modna.
Zawsze mogłam też liczyć na wsparcie dziewczyn zaprzyjaźnionych z naszym pokojem:
Basia Pazura i Terenia (Krasnal) Ja , ciągle o coś proszę... Barbara (Duże Kawałko)
Jadwiga, z którą spacerując od Krakowskiego do pomnika Szopena i zadając Jej naiwne pytania z dziedziny chemii, zdałam wiele egzaminów.
Ale byłam też koleżeńska i uczynna. Pomagałam w spotkaniach integracyjnych.
W akademiku można było bawić się i przyjmować gości do 21:00, po której to godzinie po pokojach chodziła tzw. ”Rada Mieszkańców” - „I koniec balu....”.
W nieograniczonym czasie można było imprezować w klubach studenckich, załapać się na imieniny, śluby-wesela, bale.
Zaliczaliśmy też wszystkie możliwe wypady za miasto: Kazimierz Dolny Drohiczyn
i obowiązkowo: w maju - Góry Świętokrzyskie (rajd leninowski); w październikumoje ukochane - Bieszczady (wybierałam zawsze trasy przyrodnicze - dzikie i pełne gliniastych ścieżek).
W świat cywilizowany wracaliśmy kolejką wąskotorową, często jadąc na dachu. Z Jadwigą Pasek preparujemy śniadanko w plenerze.
FINISZ: 16 czerwca 1971 w Ogrodzie Botanicznym; pół godziny po obronie pracy magisterskiej.