840 likes | 1.09k Views
C ZY UPRAWIANIE EKONOMI I POZYTYWN EJ JEST MOŻLIWE ?. Bogusław Czarny podstawyekonomii@gmail.com EKONOMIA JAKO NAUKA EMPIRYCZNA - WYBRANE PROBLEMY Slajdy do wykładu są dostepne w serwisie internetowym : www.podstawyekonomii.pl/metodologia/ . PLAN ZAJEC: I. CO TO JEST EKONOMIA ?
E N D
Bogusław Czarny podstawyekonomii@gmail.com • EKONOMIA JAKO NAUKA EMPIRYCZNA - WYBRANE PROBLEMY • Slajdy do wykładu są dostepne w serwisie internetowym : www.podstawyekonomii.pl/metodologia/. • PLAN ZAJEC: • I. CO TO JEST EKONOMIA ? • 1. Ekonomia – nauka o gospodarowaniu. • 2. Metoda ekonomii, czyli jak powstaje wiedza o gospodarowaniu. • Obserwacja. b) Indukcja. c) Dedukcja. d) Krytyka naukowa. • II. KARL POPPER I IMRE LAKATOS • 1. Karl Popper o metodologii nauki. • 2. Imre Lakatos o metodologii nauki . • III. OSOBLIWOŚCI EKONOMII JAKO NAUKI • 1. Rola doświadczenia. • 2. Ogólnikowość i niepewność prognoz. • 3. Badanie zmienia badany proces. • 4. Ekonomia a interesy. • IV. CO TO ZNACZY EKONOMIA POZYTYWNA? • 1. Sądy opisowei sądy wartościujące. • 2. Prawdziwość sądów opisowych i sądów wartościujących. • 3. Ideał ekonomii wolnej od sądów wartościujących. • V. CZY UPRAWIANIE EKONOMII POZYTYWNEJ JEST MOŻLIWE? • 1. Metodologiczne sądy wartościujące . • 2. Język ekonomisty a wartościowanie. • 3. Polityka gospodarcza a sądy wartościujące. • 4. Inne argumenty. • VI. NOWE PRĄDY W EKONOMII – PKB, HDI, HI. • 1. Krytyka PKB jako miary dobrobytu. • 2. Human Development Index. • 3. Happiness Index. • VII. OSTATNIE ZAJĘCIA • 1. Jeszcze o ekonomii szczęścia. • 2. Sprawdzian. • * • Uwaga! Po zakończeniu zajęć odbędzie się krótki sprawdzian pisemny. • Warszawa, 14 kwietnia 2012roku
Wielu ekonomistów i metodologow nauki twierdzi, że – sądy wartościujące nieuchronnie przenikają do wypowiedzi ekono-mistów o gospodarce. Tak twierdzący SCEPTYCY posługują się różnymi argumentami. ROZWAŻĘ TE ARGUMENTY PO KOLEI.
I. CZY METODOLOGICZNE SĄDY WARTOŚCIUJĄCE (SW) SĄ PRZYCZYNĄ SKAŻENIA EKONOMII WARTOŚCIO-WANIEM (CZYLI PRZENIKANIA SW DO TREŚCI EKO-NOMII)?
1. DECYZJE METODOLOGICZNE SĄ WARTOŚCIOWA-NIEM • Badanie gospodarowania jest realizacją pewnego SW (np. takiego: „należy uprawiać ekonomię, nie socjologię”). • Podobnie jest z innymi decyzjami ekonomisty, który bada gospodarowanie. Chodzi o WYBÓR: • PRZEDMIOTU BADAŃ, • STOSOWANYCH METOD BADAWCZYCH, • KRYTERIÓW PODZIAŁU WYNIKÓW NA ISTOTNE I NIEISTOTNE.
W literaturze przedmiotu klasycznym przykładem takiej ar-gumentacji są opinie RICHARDA RUDNERA (1921-1979). Rudner twierdzi, że kiedy naukowiec, czyli także ekonomista, odrzuca lub akceptuje hipotezę, zmuszony jest jednocześnie zaakceptować pewien SW. Otóż powodem jest to, że – jak wiemy m.in. dzięki Popperowi i Lakatosowi – żadna hipoteza nigdy nie zostanie definitywnie potwierdzona lub odrzucona wyłącznie na podstawie świadectwa danych empirycznych.
„Ponieważ żadna hipoteza naukowa nie zostanie nigdy pot-wierdzona w sposób pewny, akceptując hipotezę, naukowiec zmuszony jest podejmować decyzję, że świadectwo faktów jest wystarczająco przekonujące lub że prawdopodobieństwo jest wystarczająco wysokie, aby uzasadnić tę akceptację.” Rudner podkreśla, że jest to równoznaczne z uznaniem praw-dziwości pewnego SW. A zatem, „metoda naukowa z samej swojej natury wymaga akceptacji SW”. (Współcześnie podobnie argumen-tują np. Hilary Putnam i Julian Reiss).
KOMENTARZ Takie METODOLOGICZNE SW nie są ETYCZNYMI SW. Nauka jako działanie nie może istnieć bez metodologicznych SW. Nauka może jednak próbować uwolnić się od wszelkich odniesień do etycznych SW. Inaczej: Twierdzenie, że naukowcy odwołują się w swej pracy do ocen, jest prawdziwe, lecz nie dotyczy tematu. Domagający się uwolnienia ekonomii od SW nie mieli na myśli metodologicz-nych, lecz etyczne SW.
Inaczej: Twierdzenie, że naukowcy odwołują się w swej pracy do ocen, jest prawdziwe, lecz nie dotyczy tematu. Domagają-cy się uwolnienia ekonomii od SW nie mieli na myśli meto-dologicznych, lecz etyczne SW. Friedman: Ekonomia „jest lub może być, nauką «obiek-tywną» w dokładnie takim samym sensie jak wszystkie inne nauki przyrodnicze”.
2. DECYZJE METODOLOGICZNE SŁUŻĄ NARZUCA-NIU WARTOŚCIOWANIA
PO PIERWSZE Poglądy naukowca, w tym jego sądy wartościujące, WPŁY-WAJĄ NP. NA LAKATOSIAŃSKI „TWARDY RDZEŃ” (ang. hard core), STERUJĄCY PRACĄ TEGO NAUKOW-CA. W EFEKCIE SĄDY WARTOŚCIUJĄCE WPŁY-WAJĄ TAKŻE NA TREŚĆ POWSTAJĄCYCH W WYNIKU PRACY NAUKOWCA TEORII NAUKOWYCH.
PRZYKŁAD Teza o maksymalizacji nadwyżki całkowitej na konkurencyjnym rynku Np. ekonomiści „głównego nurtu” uznają dążenie ludzi do realizacji własnych celów głównie w drodze dobrowolnej wy-miany rynkowej w gospodarce opartej na własności prywat-nej za pożądane i moralnie godne pochwały.
PRZYKŁAD CD. Teza o maksymalizacji nadwyżki całkowitej na konkurencyjnym rynku Np. ekonomiści „głównego nurtu” uznają dążenie ludzi do realizacji własnych celów głównie w drodze dobrowolnej wy-miany rynkowej w gospodarce opartej na własności prywat-nej za pożądane i moralnie godne pochwały. Ekonomiści ci utożsamiają gospodarstwa domowe i przedsiębiorstwa z racjonalnymi maksymalizatorami uży-teczności lub zysku (wykluczając np. założeniu o altruizmie części podmiotów gospodarujących). W efekcie wykazują oni, że w gospodarce z własnością prywatną konkurencyjne rynki maksymalizują nadwyżkę całkowitą (ang. total surplus). (Słu-żą temu m. in. kolejne arbitralne założenia: np. o symetrycz-nej informacji, o równej użyteczności pieniądza dla różnych podmiotów umożliwiającej sumowanie indywidualnych nad-wyżek konsumenta i producenta w celu obliczenia tej nad-wyżki całkowitej).
PRZYKŁAD CD. Teza o maksymalizacji nadwyżki całkowitej na konkurencyjnym rynku Np. ekonomiści „głównego nurtu” uznają dążenie ludzi do realizacji własnych celów głównie w drodze dobrowolnej wy-miany rynkowej w gospodarce opartej na własności prywat-nej za pożądane i moralnie godne pochwały. Ekonomiści ci utożsamiają gospodarstwa domowe i przedsiębiorstwa z racjonalnymi maksymalizatorami uży-teczności lub zysku (wykluczając np. założeniu o altruizmie części podmiotów gospodarujących). W efekcie wykazują oni, że w gospodarce z własnością prywatną konkurencyjne rynki maksymalizują nadwyżkę całkowitą (ang. total surplus). (Słu-żą temu m. in. kolejne arbitralne założenia: np. o symetrycz-nej informacji, o równej użyteczności pieniądza dla różnych podmiotów umożliwiającej sumowanie indywidualnych nad-wyżek konsumenta i producenta w celu obliczenia tej nad-wyżki całkowitej). W efekcie ekonomiści ci narzucają swoje sądy war-tościujące (np. aprobatę dla gospodarki z własnością pry-watną i konkurencyjnymi rynkami) użytkownikom wiedzy ekonomicznej. CZĘŚĆ TYCH UŻYTKOWNIKÓW TAKŻE ZACZYNA UWAŻAĆ DĄŻENIE LUDZI DO MAKSYMA-LIZACJI UŻYTECZNOŚCI I ZYSKU ZA POŻĄDANE I DOBRE. KONIEC PRZYKŁADU
PO DRUGIE SW MOGĄ TAKŻE ODDZIAŁYWAĆ NA WYNIKI OB-SERWACJI, które wszak – w pewnym stopniu – zależą od akceptowanych przez ekonomistę teorii ekonomicznych (są „obciążone teoretycznie”, „uteoretyzowane”) (ang. theory-laden).
PRZYKŁAD Obserwatorzy, akceptujący odmienne teorie o przyczynach tzw. recesji transformacyjnej w Polsce w latach 1990–1991, różnie oceniają skalę recesji transformacyjnej. Jedni uważają, że była ona ogromna. Inni sądzą, że ten spadek produkcji był w znacznej części „statystyczną fikcją” (np. zmalały nadmierne zapasy, produkcja tzw. bubli itp.). JEST OCZYWISTE, ŻE OD TYCH OCEN SKALI RECESJI TRANSFORMACYJNEJ ZALEŻY Z KOLEI OCENA CAŁEJ OPERACJI ZMIANY USTROJU GOSPO-DARCZEGO W POLSCE. KONIEC PRZYKŁADU
Narzucenie wartościowania może by także efektem : • WYBORU PRZEDMIOTU BADANIA,
PRZYKŁAD Niepodjęcie przez ekonomistów i socjologów szczegółowych badań związku liczby samobójstw z poziomem bezrobocia w Polsce w latach 90. XX w. skutkowało niedostępnością infor-macji o ważnym rodzaju społecznych kosztów prowadzonej w kraju polityki gospodarczej, rzutując w ten sposób na jej ocenę. Podobnie jest z korupcją, towarzyszącą polskiej pry-watyzacji w latach 90. XX w. Brak jej szczegółowych badań utrudniał (i nadal utrudnia) ocenę skutków zmiany ustroju gospodarczego po 1989 r. JEST OCZYWISTE, ŻE OD TYCH DECYZJI (O WYBO-RZE PRZEDMIOTU BADAŃ) ZALEŻY OCENA CAŁEJ POLSKIEJ TRANSFORMACJI. KONIEC PRZYKŁADU
Narzucenie wartościowania może by także efektem : • WYBORU PRZEDMIOTU BADANIA, • WYBORU METOD BADAWCZYCH,
PRZYKŁAD NANCY FOLBRE, badając dzieje rachunkowości spo-łecznej, pokazuje historię wykluczenia efektów pracy kobiet w gospodarstwie domowym z PKB. Zdaniem przedstawicieli tzw. ekonomii feministycznej STOSOWANE POWSZECH-NIE DEFINICJE PKB I POCHODNYCH MIERNIKÓW EFEKTÓW PRACY mają seksistowski charakter i PRZY-CZYNIAJĄ SIĘ DO ZANIŻENIA PRESTIŻU TAKICH PRAC JAK SPRZĄTANIE DOMU, PRZYGOTOWYWA-NIE POSIŁKÓW, WYCHOWANIE DZIECI, OPIEKA NAD OSOBAMI CHORYMI I STARYMI, A TAKŻE DO NIEO-PŁACANIA PRACY KOBIET W GOSPODARSTWIE DO-MOWYM (M. IN. BRAK UBEZPIECZENIA EMERYTAL-NEGO). ADAM GROBLER pisze w tym kontekście, że jest zupełnie możliwe, że męskie preferencje wywierają wpływ na wybór i sposób stawiania problemów podejmowanych w na-uce. Jego zdaniem „jest więcej niż możliwe, że nauki spo-łeczne nie są wolne od przesądów, w tym przesądów seksis-towskich”. KONIEC PRZYKŁADU
Narzucenie wartościowania może by także efektem : • WYBORU PRZEDMIOTU BADANIA, • WYBORU METOD BADAWCZYCH, • - WYBORU KRYTERIÓW SELEKCJI WYNIKÓW.
PRZYKŁAD Przykładem jest wspominana już MASOWA akceptacja przez polskich ekonomistów w 2. połowie XX w. podstawo-wego prawa ekonomicznego gospodarki socjalistycznej, zgod-nie z którym w krajach realnego socjalizmu „działanie przed-siębiorstw podporządkowane jest postulatowi maksymalnego zaspokojenia stale rosnących materialnych i kulturalnych potrzeb całego społeczeństwa w drodze nieprzerwanego wzrostu i doskonalenia produkcji socjalistycznej na bazie najwyższej techniki”. ZNOWU, JEST OCZYWISTE, ŻE OD TYCH DECYZJI (O SELEKCJI WYNIKÓW BADAŃ) ZALEŻAŁA DOKONY-WANA PRZEZ UZYTKOWNIKOW WIEDZY EKONO-MICZNEJ OCENA GOSPODARKI REALNEGO SOJA- LIZMU. KONIEC PRZYKŁADU
KOMENTARZ DEFORMACJA WIEDZY NIE OZNACZA PRZENIKNIĘ-CIA SĄDÓW WARTOSCIUJĄCYCH DO JEJ TREŚCI Przytoczone argumenty, nawet zaakceptowane, nie uzasad-niają tezy, że do wiedzy ekonomicznej WPROST przenikają SW. Co najwyżej uzasadniają one tezę, że wiedza powstała w trakcie badania, które zostało zakłócone za sprawą opisanego wpływu sądów wartościujących, zostaje zdeformowana.
KOMENTARZ DEFORMACJA WIEDZY NIE OZNACZA PRZENIKNIĘ-CIA SĄDÓW WARTOSCIUJĄCYCH DO JEJ TREŚCI Przytoczone argumenty, nawet zaakceptowane, nie uzasad-niają tezy, że do wiedzy ekonomicznej WPROST przenikają SW. Co najwyżej uzasadniają one tezę, że wiedza powstała w trakcie badania, które zostało zakłócone za sprawą opisanego wpływu sądów wartościujących, zostaje zdeformowana. To prawda, użytkownik tej zdeformowanej wiedzy (np. naukowiec, polityk gospodarczy, dziennikarz, student) może łatwiej, niż przed zapoznaniem się z tą wiedzą, akcep-tować konkretne SW. Krótko mówiąc, zniekształcona teoria ekonomiczna może służyć perswazji (agitacji, propagan-dzie).
Dodam, że w przypadku nieinstrumentalnych SW mamy do czynienia z opisywanym jeszcze przez Miltona Friedmana w słynnym artykule On the Methodology of Positive Economics z 1953 roku a potem np. przez Amartyę Sena, Marka Blauga i Yew-Kwang Ng „czystym” („bazowym”) sądem wartościującym[1]. Jak to ujął Sen: „W przypadku danej osoby sąd wartościujący może zostać nazwany «bazowym», jeśli żadna możliwa do wyobrażenia zmiana założeń faktycznych nie jest w stanie skłonić tej osoby do zmiany tego sądu wartościującego. Jeśli zaś do takiej zmiany może dojść, sąd ów jest «niebazowy» w systemie wartości tej osoby” (Sen 1967, s. 50; podobnie Sen 1970, s. 59; podobnie Ng 1992, s. 19–21). (W ramach mojej analizy „bazowymi” SW okazują się wszystkie nieinstrumentalne SW). Jednak ewentualna deformacja wiedzy ekonomicznej jest usuwana w trakcie krytyki naukowej. KRYTYCZNIE OCE-NIANE SĄ WTEDY M.IN. METODOLOGICZNE SW TWÓRCÓW TEJ WIEDZY, CO SPRZYJA JEJ STOPNIO-WEJ OBIEKTYWIZACJI.
MASZYNA DO PRODUKCJI WIEDZY … Zmiana decyzji metodologicznych Zmiana hipotez
Dodam, że w przypadku nieinstrumentalnych SW mamy do czynienia z opisywanym jeszcze przez Miltona Friedmana w słynnym artykule On the Methodology of Positive Economics z 1953 roku a potem np. przez Amartyę Sena, Marka Blauga i Yew-Kwang Ng „czystym” („bazowym”) sądem wartościującym[1]. Jak to ujął Sen: „W przypadku danej osoby sąd wartościujący może zostać nazwany «bazowym», jeśli żadna możliwa do wyobrażenia zmiana założeń faktycznych nie jest w stanie skłonić tej osoby do zmiany tego sądu wartościującego. Jeśli zaś do takiej zmiany może dojść, sąd ów jest «niebazowy» w systemie wartości tej osoby” (Sen 1967, s. 50; podobnie Sen 1970, s. 59; podobnie Ng 1992, s. 19–21). (W ramach mojej analizy „bazowymi” SW okazują się wszystkie nieinstrumentalne SW). Dalej: PO PIERWSZE, sądzę, że w warunkach wolności nauki nie jest prawdopodobna trwała rezygnacja z pewnych przedmio-tów badań. Przeciwdziała temu m.in. motywowana interesa-mi materialnymi konkurencja całych środowisk naukowych i pojedynczych naukowców. (Np. związek samobójstw z bezro-bociem w Polsce stał się przedmiotem bezpośrednich badań już na poczatku XXI w.) .
Dodam, że w przypadku nieinstrumentalnych SW mamy do czynienia z opisywanym jeszcze przez Miltona Friedmana w słynnym artykule On the Methodology of Positive Economics z 1953 roku a potem np. przez Amartyę Sena, Marka Blauga i Yew-Kwang Ng „czystym” („bazowym”) sądem wartościującym[1]. Jak to ujął Sen: „W przypadku danej osoby sąd wartościujący może zostać nazwany «bazowym», jeśli żadna możliwa do wyobrażenia zmiana założeń faktycznych nie jest w stanie skłonić tej osoby do zmiany tego sądu wartościującego. Jeśli zaś do takiej zmiany może dojść, sąd ów jest «niebazowy» w systemie wartości tej osoby” (Sen 1967, s. 50; podobnie Sen 1970, s. 59; podobnie Ng 1992, s. 19–21). (W ramach mojej analizy „bazowymi” SW okazują się wszystkie nieinstrumentalne SW). PO DRUGIE, możliwe jest dokonanie zmian metod badaw-czych, np. definicji takich jak PKB mierników efektów pracy społeczeństwa m. in. w celu uwzględnienia pracy kobiet w gospodarstwie domowym. (Świadczą o tym przykłady w ro-dzaju Williama Nordhausa i Jamesa Tobina miernika dobro-bytu ekonomicznego netto, NEW (ang. Net Economic Wel-fare)). Oczywiście, wymaga to czasu i uznania potrzeby takiej reformy.
Dodam, że w przypadku nieinstrumentalnych SW mamy do czynienia z opisywanym jeszcze przez Miltona Friedmana w słynnym artykule On the Methodology of Positive Economics z 1953 roku a potem np. przez Amartyę Sena, Marka Blauga i Yew-Kwang Ng „czystym” („bazowym”) sądem wartościującym[1]. Jak to ujął Sen: „W przypadku danej osoby sąd wartościujący może zostać nazwany «bazowym», jeśli żadna możliwa do wyobrażenia zmiana założeń faktycznych nie jest w stanie skłonić tej osoby do zmiany tego sądu wartościującego. Jeśli zaś do takiej zmiany może dojść, sąd ów jest «niebazowy» w systemie wartości tej osoby” (Sen 1967, s. 50; podobnie Sen 1970, s. 59; podobnie Ng 1992, s. 19–21). (W ramach mojej analizy „bazowymi” SW okazują się wszystkie nieinstrumentalne SW). PO TRZECIE, selekcja hipotez, które aspirują do miana prawdziwych, ma charakter społeczny. Wolność nauki spra-wia, że hipotezy zaakceptowane przez pojedynczych uczo-nych zostają zwykle wielokrotnie sprawdzone przez innych. Np., stalinowskie podstawowe prawo ekonomiczne gospodarki socjalistycznej po zapewnieniu wolności krytyki naukowej zostało przez polskich ekonomistów odrzucone.
Dodam, że w przypadku nieinstrumentalnych SW mamy do czynienia z opisywanym jeszcze przez Miltona Friedmana w słynnym artykule On the Methodology of Positive Economics z 1953 roku a potem np. przez Amartyę Sena, Marka Blauga i Yew-Kwang Ng „czystym” („bazowym”) sądem wartościującym[1]. Jak to ujął Sen: „W przypadku danej osoby sąd wartościujący może zostać nazwany «bazowym», jeśli żadna możliwa do wyobrażenia zmiana założeń faktycznych nie jest w stanie skłonić tej osoby do zmiany tego sądu wartościującego. Jeśli zaś do takiej zmiany może dojść, sąd ów jest «niebazowy» w systemie wartości tej osoby” (Sen 1967, s. 50; podobnie Sen 1970, s. 59; podobnie Ng 1992, s. 19–21). (W ramach mojej analizy „bazowymi” SW okazują się wszystkie nieinstrumentalne SW). Ogólnie, w każdym z opisanych przypadków możliwe jest usunięcie deformacji wiedzy, która nastąpiła za sprawą wpływu SW na podejmowane przez ekonomistów decyzje metodologiczne. OWSZEM, PROCES TEN MOŻE BYĆ PO-WOLNY, np. z powodu osobliwości ekonomii (kłopoty z eks-perymentowaniem, brak wiarygodnych danych, częste stoso-wanie klauzuli ceteris paribus itd.).
Dodam, że w przypadku nieinstrumentalnych SW mamy do czynienia z opisywanym jeszcze przez Miltona Friedmana w słynnym artykule On the Methodology of Positive Economics z 1953 roku a potem np. przez Amartyę Sena, Marka Blauga i Yew-Kwang Ng „czystym” („bazowym”) sądem wartościującym[1]. Jak to ujął Sen: „W przypadku danej osoby sąd wartościujący może zostać nazwany «bazowym», jeśli żadna możliwa do wyobrażenia zmiana założeń faktycznych nie jest w stanie skłonić tej osoby do zmiany tego sądu wartościującego. Jeśli zaś do takiej zmiany może dojść, sąd ów jest «niebazowy» w systemie wartości tej osoby” (Sen 1967, s. 50; podobnie Sen 1970, s. 59; podobnie Ng 1992, s. 19–21). (W ramach mojej analizy „bazowymi” SW okazują się wszystkie nieinstrumentalne SW). Ogólnie, w każdym z opisanych przypadków możliwe jest usuniecie deformacji wiedzy, która nastąpiła za sprawą wpływu SW na podejmowane przez ekonomistów decyzje metodologiczne. OWSZEM, PROCES TEN MOŻE BYĆ PO-WOLNY, np. z powodu osobliwości ekonomii (kłopoty z eks-perymentowaniem, brak wiarygodnych danych, częste stoso-wanie klauzuli ceteris paribus itd.). NIE OZNACZA TO JEDNAK, ŻE MUSI ON OKA-ZAĆ SIĘ NIESKUTECZNY. Teza taka wymagałaby dowodu, czyli wykazania, że nauki (wszystkie? tylko nauki społeczne? tylko ekonomia?) z jakichś powodów skazane są na NIE-USUWALNĄ deformację tworzonej wiedzy, następującą pod wpływem SW i prowadzącą do pochopnej akceptacji przez użytkowników tej wiedzy konkretnych SW. DOWÓD TAKI NIE ZOSTAŁ JEDNAK PRZEDSTAWIONY.
Dodam, że w przypadku nieinstrumentalnych SW mamy do czynienia z opisywanym jeszcze przez Miltona Friedmana w słynnym artykule On the Methodology of Positive Economics z 1953 roku a potem np. przez Amartyę Sena, Marka Blauga i Yew-Kwang Ng „czystym” („bazowym”) sądem wartościującym[1]. Jak to ujął Sen: „W przypadku danej osoby sąd wartościujący może zostać nazwany «bazowym», jeśli żadna możliwa do wyobrażenia zmiana założeń faktycznych nie jest w stanie skłonić tej osoby do zmiany tego sądu wartościującego. Jeśli zaś do takiej zmiany może dojść, sąd ów jest «niebazowy» w systemie wartości tej osoby” (Sen 1967, s. 50; podobnie Sen 1970, s. 59; podobnie Ng 1992, s. 19–21). (W ramach mojej analizy „bazowymi” SW okazują się wszystkie nieinstrumentalne SW). Uważam zatem, że działanie mechanizmu tworzenia wiedzy o gospodarce jest w stanie zapewnić obiektywność ustaleń eko-nomistów. Jeśli w praktyce ekonomia pełna jest przykładów względnie trwałych zniekształceń tej wiedzy, które sprzyjają akceptowaniu pewnych SW, to jest to wynikiem możliwych do usunięcia zakłóceń w działaniu tego mechanizmu.
Dodam, że w przypadku nieinstrumentalnych SW mamy do czynienia z opisywanym jeszcze przez Miltona Friedmana w słynnym artykule On the Methodology of Positive Economics z 1953 roku a potem np. przez Amartyę Sena, Marka Blauga i Yew-Kwang Ng „czystym” („bazowym”) sądem wartościującym[1]. Jak to ujął Sen: „W przypadku danej osoby sąd wartościujący może zostać nazwany «bazowym», jeśli żadna możliwa do wyobrażenia zmiana założeń faktycznych nie jest w stanie skłonić tej osoby do zmiany tego sądu wartościującego. Jeśli zaś do takiej zmiany może dojść, sąd ów jest «niebazowy» w systemie wartości tej osoby” (Sen 1967, s. 50; podobnie Sen 1970, s. 59; podobnie Ng 1992, s. 19–21). (W ramach mojej analizy „bazowymi” SW okazują się wszystkie nieinstrumentalne SW). Uważam zatem, że działanie mechanizmu tworzenia wiedzy o gospodarce jest w stanie zapewnić obiektywność ustaleń eko-nomistów. Jeśli w praktyce ekonomia pełna jest przykładów względnie trwałych zniekształceń tej wiedzy, które sprzyjają akceptowaniu pewnych SW, to jest to wynikiem możliwych do usunięcia zakłóceń w działaniu tego mechanizmu. Zauważmy, że problem możliwości uprawiania eko-nomii pozytywnej okazuje się oto problemem bardziej ogól-nym. CHODZI TU, ni mniej ni więcej, tylko O MOŻLI-WOŚĆ UPRAWIANIA EKONOMII JAKO NAUKI.
Dodam, że w przypadku nieinstrumentalnych SW mamy do czynienia z opisywanym jeszcze przez Miltona Friedmana w słynnym artykule On the Methodology of Positive Economics z 1953 roku a potem np. przez Amartyę Sena, Marka Blauga i Yew-Kwang Ng „czystym” („bazowym”) sądem wartościującym[1]. Jak to ujął Sen: „W przypadku danej osoby sąd wartościujący może zostać nazwany «bazowym», jeśli żadna możliwa do wyobrażenia zmiana założeń faktycznych nie jest w stanie skłonić tej osoby do zmiany tego sądu wartościującego. Jeśli zaś do takiej zmiany może dojść, sąd ów jest «niebazowy» w systemie wartości tej osoby” (Sen 1967, s. 50; podobnie Sen 1970, s. 59; podobnie Ng 1992, s. 19–21). (W ramach mojej analizy „bazowymi” SW okazują się wszystkie nieinstrumentalne SW). II. JĘZYK EKONOMISTY A WARTOŚCIOWANIE
Dodam, że w przypadku nieinstrumentalnych SW mamy do czynienia z opisywanym jeszcze przez Miltona Friedmana w słynnym artykule On the Methodology of Positive Economics z 1953 roku a potem np. przez Amartyę Sena, Marka Blauga i Yew-Kwang Ng „czystym” („bazowym”) sądem wartościującym[1]. Jak to ujął Sen: „W przypadku danej osoby sąd wartościujący może zostać nazwany «bazowym», jeśli żadna możliwa do wyobrażenia zmiana założeń faktycznych nie jest w stanie skłonić tej osoby do zmiany tego sądu wartościującego. Jeśli zaś do takiej zmiany może dojść, sąd ów jest «niebazowy» w systemie wartości tej osoby” (Sen 1967, s. 50; podobnie Sen 1970, s. 59; podobnie Ng 1992, s. 19–21). (W ramach mojej analizy „bazowymi” SW okazują się wszystkie nieinstrumentalne SW). 1. PROBLEM TERMINÓW „OBCIĄŻONYCH WARTOŚ-CIUJĄCO” Sceptycy zwracają uwagę, że język ekonomistów zawiera terminy, których użycie oznacza wartościowanie. Bierze się to m.in. stąd, że granica między językiem ekonomisty, a języ-kiem potocznym, jest płynna. Terminy ekonomicyne mogą zawierać składniki pro-pagandowe, perswazyjne lub oceniające, czyniące te sądy i teorie, w których są one stosowane, nie wyłącznie opisowymi, lecz – do pewnego stopnia – również wartościującymi. Np. słowo „luksusowy” w nazwie „dobro luksusowe” (dobro, w przypadku którego elastyczność dochodowa popy-tu jest większa od 1), może sugerować, że wypowiadający się uważa zakup takiego dobra za zbędny.
GUNNAR MYRDAL (1898-1987) „Cała nasza literatura jest przesycona SW, mimo że autorzy zgodnie deklarują w przedmowach, iż jest zupełnie inaczej. Jednak wyniki, które uzyskujemy, nie są przedstawiane w formie wniosków, wyprowadzonych z przyjętych jawnie przesłanek wartościujących; twierdzi się raczej (…), że z sa-mej natury rzeczy są one takie, a nie inne: stanowią część te-go, co zostaje przedstawione jako obiektywne dane. Wyniki te najczęściej są narzucane odbiorcy za pomocą «wartościują-cej» terminologii. Słowa takie jak np. «równowaga», «zrów-noważenie», «stabilny», «normalny», «dostosowanie», «opóź-nienie», czy «funkcja» we wszystkich naukach społecznych pełniły funkcję pomostu pomiędzy rzekomo obiektywną ana-lizą, a politycznym zaleceniem”.
Według Myrdala innymi terminami, których dotyczy ten sam problem, są: „dobrobyt” lub „ekonomiczny dobrobyt”, „mo-nopol”, „integracja”, „praca produkcyjna”, „praca niepro-dukcyjna”, „klasa «jałowa»”, „wartość” (zwłaszcza zaś war-tość definiowana w kategoriach pracy), „eksploatacja”.
W jeszcze innym miejscu Myrdal pisze, że „pojęcie «krajów nierozwiniętych» (ang. underdeveloped countries) (…) dos-tarcza kolejnego przykładu pojęcia «obciążonego wartościu-jąco»”. Jego zdaniem, „w tym przypadku, rozpowszechnione w środowisku społecznym, ważne oceny wydają się o wiele bardziej jednolite, jasne i niezmienne niż w przypadku «nie-pełnego zatrudnienia» (ang. underemployment), choć wartoś-ciowanie jest tu raczej słabsze niż, kiedy mowa jest o «dys-kryminacji». (…) Większość bardzo ubogich krajów, nazywa-nych obecnie «nierozwiniętymi», do niedawna w ogóle nie by-ła krajami, lecz koloniami. (…) [P]omysł, że są one «nieroz-winięte», kryje w sobie ocenę, że powinny się rozwijać (…)”.
Podobnie pisze np. JOAN ROBINSON (1903-1983) „[T]erminy używane przez ekonomistów mają wiele kolo-rów. «Więcej» brzmi prawie tak samo jak «lepiej»; a «rów-ny» (ang. equal) jak «sprawiedliwy» (ang. equitable); «dobra» zdają się być dobre; «nierównowaga» – niewygodna; «wy-zysk» – zły; a «zysk niższy od normalnego» – dość smutny. Od strony technicznej potrafimy obiektywnie opisać działa-nie konkretnej gospodarki. Jednak opisanie pewnego syste-mu ekonomicznego nie jest możliwe bez odwoływania się do sądów o charakterze moralnym. Kiedy przyglądamy się ja-kiemuś systemowi z zewnątrz, nieuchronnie traktujemy go bowiem jako jeden z wielu możliwych systemów; opisując ten system, porównujemy go (jawnie lub niejawnie) z innymi, rzeczywistymi lub tylko wyobrażonymi, systemami. Różnice skłaniają do wyborów, a wybory oznaczają oceny. Nie jesteś-my w stanie zaprzestać oceniania, a oceny, których dokonu-jemy, wynikają z wpojonych nam jakimś sposobem wstęp-nych koncepcji etycznych, które przenikają nasze wyobraże-nia o życiu. Nie jesteśmy w stanie uwolnić się od naszych sposobów myślenia.”
DYGRESJA Podobne opinie głosi DEIRDRE MCCLOSKEY. Jej zdaniem TYM, CO W TRAKCIE DYSKUSJI EKONOMISTÓW ROZSTRZYGA O AKCEPTOWALNOŚCI UŻYWANYCH ARGUMENTÓW, JEST SKUTECZNOŚĆ PERSWAZYJ-NA. ARGUMENTUJĄC,EKONOMIŚCI STOSUJĄ ROZU-MOWANIE PRZEZ ANALOGIĘ, METAFORY, ODWO-ŁUJĄ SIĘ DO AUTORYTETÓW, INTROSPEKCJI, SY-METRII itd. CELEM TYCH WSZYSTKICH ZABIEGÓW PER-SWAZYJNYCH NIE JEST USTALENIE PRAWDY, LECZ SKŁONIENIE SŁUCHACZY DO ZAAKCEPTOWANIA WŁASNEJ ARGUMENTACJI I ODRZUCENIA ARGU-MENTACJI CUDZEJ. Zdaniem McCloskey powody akceptowania teorii ekonomicznych NIE MAJĄ WIELE WSPÓLNEGO Z OB-SERWACJĄ, INDUKCJĄ, DEDUKCJĄ I KRYTYKĄ NA-UKOWĄ. Jedynym ograniczeniem swobody perswazyjnych zachowań ekonomistów jest uniwersalna SPRACHETHIK, składająca się z zaleceń typu: „nie kłam; wysłuchaj uważnie argumentów; nie okazuj poczucia wyższości; współpracuj (z innymi uczestnikami rozmowy – B.Cz.); nie krzycz; pozwól wypowiedzieć się innym; bądź otwarty na argumenty innych; bądź gotowy do wyjaśnień; dla przeforsowania swoich poglą-dów nie stosuj przemocy lub metod spiskowych”. KONIEC DYGRESJI
Dodam, że w przypadku nieinstrumentalnych SW mamy do czynienia z opisywanym jeszcze przez Miltona Friedmana w słynnym artykule On the Methodology of Positive Economics z 1953 roku a potem np. przez Amartyę Sena, Marka Blauga i Yew-Kwang Ng „czystym” („bazowym”) sądem wartościującym[1]. Jak to ujął Sen: „W przypadku danej osoby sąd wartościujący może zostać nazwany «bazowym», jeśli żadna możliwa do wyobrażenia zmiana założeń faktycznych nie jest w stanie skłonić tej osoby do zmiany tego sądu wartościującego. Jeśli zaś do takiej zmiany może dojść, sąd ów jest «niebazowy» w systemie wartości tej osoby” (Sen 1967, s. 50; podobnie Sen 1970, s. 59; podobnie Ng 1992, s. 19–21). (W ramach mojej analizy „bazowymi” SW okazują się wszystkie nieinstrumentalne SW). KOMENTARZ PO PIERWSZE, wątpliwa jest teza Myrdala (i Robinson) o perswazyjnym charakterze wielu (choć nie wszystkich) termi-nów, przywoływanych jako przykłady ilustrujące jego twier-dzenia (np. „równowaga”, „stabilny”, „funkcja”). Myrdala interpretację znaczenia tych terminów uważam za arbitralną (nie powołuje się on na żadne wyniki badań empirycznych).
PO DRUGIE, te terminy (np. „równowaga”, „stabilny”, „fun-kcja”) zwykle pełnią funkcję identyfikacyjną i klasyfikacyj-ną, nie oceniającą. Żeby termin był „perswazyjny”, powinien mieć silny ładunek emocjonalny (np. „sprawiedliwość”, „wyzysk”). Wy-powiadający się powinien wykorzystywać takie obciążone emocjonalnie słowo z zamiaremzmienienia postaw odbior-ców. Zaś jeśli nazwa służy przede wszystkim rozróżnianiu i (lub) klasyfikowaniu, wtedy nie jest „perswazyjna”. SĄDZĘ, ŻE WIĘKSZOŚĆ PRZYKŁADÓW MYR-DALA (I ROBINSON) NIE SPEŁNIA TYCH WARUN-KÓW.
Dodam, że w przypadku nieinstrumentalnych SW mamy do czynienia z opisywanym jeszcze przez Miltona Friedmana w słynnym artykule On the Methodology of Positive Economics z 1953 roku a potem np. przez Amartyę Sena, Marka Blauga i Yew-Kwang Ng „czystym” („bazowym”) sądem wartościującym[1]. Jak to ujął Sen: „W przypadku danej osoby sąd wartościujący może zostać nazwany «bazowym», jeśli żadna możliwa do wyobrażenia zmiana założeń faktycznych nie jest w stanie skłonić tej osoby do zmiany tego sądu wartościującego. Jeśli zaś do takiej zmiany może dojść, sąd ów jest «niebazowy» w systemie wartości tej osoby” (Sen 1967, s. 50; podobnie Sen 1970, s. 59; podobnie Ng 1992, s. 19–21). (W ramach mojej analizy „bazowymi” SW okazują się wszystkie nieinstrumentalne SW). PO TRZECIE, sądzę, że Myrdal ma NIEKIEDY rację. Zda-rza się, iż terminy ekonomiczne służą nie tylko opisywaniu, lecz także wartościowaniu.
Dodam, że w przypadku nieinstrumentalnych SW mamy do czynienia z opisywanym jeszcze przez Miltona Friedmana w słynnym artykule On the Methodology of Positive Economics z 1953 roku a potem np. przez Amartyę Sena, Marka Blauga i Yew-Kwang Ng „czystym” („bazowym”) sądem wartościującym[1]. Jak to ujął Sen: „W przypadku danej osoby sąd wartościujący może zostać nazwany «bazowym», jeśli żadna możliwa do wyobrażenia zmiana założeń faktycznych nie jest w stanie skłonić tej osoby do zmiany tego sądu wartościującego. Jeśli zaś do takiej zmiany może dojść, sąd ów jest «niebazowy» w systemie wartości tej osoby” (Sen 1967, s. 50; podobnie Sen 1970, s. 59; podobnie Ng 1992, s. 19–21). (W ramach mojej analizy „bazowymi” SW okazują się wszystkie nieinstrumentalne SW). Chodzi zwykle o terminy wieloznaczne, nieostre lub niedopowiedziane (np. „kraje nierozwinięte”). Podobny prob-lem może też dotyczyć dobrze zdefiniowanych, lecz obciążo-nych emocjonalnie terminów, których desygnaty zostają po-chopnie uznane za pożądane (lub niepożądane) (np. optimum Pareta). Ekonomista może je stosować, by wpłynąć na poglą-dy etyczne, a nie by przekazać wiedzę o gospodarce. Jednak nie sądzę, by w efekcie takich działań wartoś-ciujące sądy musiały przenikać do wiedzy ekonomicznej. ZA-POBIEGAJĄ TEMU NASTĘPUJĄCE OKOLICZNOŚCI:
Dodam, że w przypadku nieinstrumentalnych SW mamy do czynienia z opisywanym jeszcze przez Miltona Friedmana w słynnym artykule On the Methodology of Positive Economics z 1953 roku a potem np. przez Amartyę Sena, Marka Blauga i Yew-Kwang Ng „czystym” („bazowym”) sądem wartościującym[1]. Jak to ujął Sen: „W przypadku danej osoby sąd wartościujący może zostać nazwany «bazowym», jeśli żadna możliwa do wyobrażenia zmiana założeń faktycznych nie jest w stanie skłonić tej osoby do zmiany tego sądu wartościującego. Jeśli zaś do takiej zmiany może dojść, sąd ów jest «niebazowy» w systemie wartości tej osoby” (Sen 1967, s. 50; podobnie Sen 1970, s. 59; podobnie Ng 1992, s. 19–21). (W ramach mojej analizy „bazowymi” SW okazują się wszystkie nieinstrumentalne SW). Zapobiegają temu następujące okoliczności: 1. Perswazyjny wpływ „obciążonych wartościująco” termi-nów może słabnąć wraz z upływem czasu [np. „optimum Pa-reta”(?)].
Dodam, że w przypadku nieinstrumentalnych SW mamy do czynienia z opisywanym jeszcze przez Miltona Friedmana w słynnym artykule On the Methodology of Positive Economics z 1953 roku a potem np. przez Amartyę Sena, Marka Blauga i Yew-Kwang Ng „czystym” („bazowym”) sądem wartościującym[1]. Jak to ujął Sen: „W przypadku danej osoby sąd wartościujący może zostać nazwany «bazowym», jeśli żadna możliwa do wyobrażenia zmiana założeń faktycznych nie jest w stanie skłonić tej osoby do zmiany tego sądu wartościującego. Jeśli zaś do takiej zmiany może dojść, sąd ów jest «niebazowy» w systemie wartości tej osoby” (Sen 1967, s. 50; podobnie Sen 1970, s. 59; podobnie Ng 1992, s. 19–21). (W ramach mojej analizy „bazowymi” SW okazują się wszystkie nieinstrumentalne SW). Zapobiegają temu następujące okoliczności: 1. Perswazyjny wpływ „obciążonych wartościująco” termi-nów może słabnąć wraz z upływem czasu [np. „optimum Pa-reta”(?)]. 2. W razie wątpliwości można sprecyzować wypowiedź podej-rzaną o to, że zawiera terminy „obciążone wartościowaniem”. Wystarczy zaakceptować dla celów dyskusji naukowej odpo-wiednią konwencję terminologiczną, by zapewnić, że nazwy te będą traktowane jako neutralne i wolne od ocen.
Dodam, że w przypadku nieinstrumentalnych SW mamy do czynienia z opisywanym jeszcze przez Miltona Friedmana w słynnym artykule On the Methodology of Positive Economics z 1953 roku a potem np. przez Amartyę Sena, Marka Blauga i Yew-Kwang Ng „czystym” („bazowym”) sądem wartościującym[1]. Jak to ujął Sen: „W przypadku danej osoby sąd wartościujący może zostać nazwany «bazowym», jeśli żadna możliwa do wyobrażenia zmiana założeń faktycznych nie jest w stanie skłonić tej osoby do zmiany tego sądu wartościującego. Jeśli zaś do takiej zmiany może dojść, sąd ów jest «niebazowy» w systemie wartości tej osoby” (Sen 1967, s. 50; podobnie Sen 1970, s. 59; podobnie Ng 1992, s. 19–21). (W ramach mojej analizy „bazowymi” SW okazują się wszystkie nieinstrumentalne SW). Powiedzmy np., że chodzi o podział zbioru alokacji na „opty-malne w sensie Pareta” i „nieoptymalne w sensie Pareta”. Są-dy: „Alokacja A jest optymalna w sensie Pareta” i „Alokacja B nie jest optymalna w sensie Pareta” mogą być prawdziwe lub fałszywe, zależnie od tego, czy alokacja, spełnia wiadome kryteria. Owszem, sądy te MOGĄspełniać także funkcję oce-niającą. Ktoś, zachęcony słowem „optymalna”, może uznać, że „alokacja optymalna w sensie Pareta” jest pożądana, w odróżnieniu do „alokacji nieoptymalnej w sensie Pareta”, i w efekcie np. uznać alokację A za lepszą od alokacji B. Oczy-wiście tego rodzaju wartościujące rozstrzygnięcie nie podlega ocenie w kategoriach prawdy lub fałszu. Jednak, zwykle nie ma problemów ze zidentyfikowa-niem takiej sytuacji. Kontekst wypowiedzi pozwala dostrzec, czy nazwa „optimum Pareta” spełnia funkcję opisową, czy też funkcję oceniającą. Możliwe jest również usunięcie ewentual-nych kłopotów interpretacyjnych za pomocą jasnego określe-nia znaczenia tego terminu, a także własnych intencji, przez wypowiadającego się.
Dodam, że w przypadku nieinstrumentalnych SW mamy do czynienia z opisywanym jeszcze przez Miltona Friedmana w słynnym artykule On the Methodology of Positive Economics z 1953 roku a potem np. przez Amartyę Sena, Marka Blauga i Yew-Kwang Ng „czystym” („bazowym”) sądem wartościującym[1]. Jak to ujął Sen: „W przypadku danej osoby sąd wartościujący może zostać nazwany «bazowym», jeśli żadna możliwa do wyobrażenia zmiana założeń faktycznych nie jest w stanie skłonić tej osoby do zmiany tego sądu wartościującego. Jeśli zaś do takiej zmiany może dojść, sąd ów jest «niebazowy» w systemie wartości tej osoby” (Sen 1967, s. 50; podobnie Sen 1970, s. 59; podobnie Ng 1992, s. 19–21). (W ramach mojej analizy „bazowymi” SW okazują się wszystkie nieinstrumentalne SW). UWAGA! Innego zdania jest np. HILARY PUTNAM, który twierdzi, że funkcja opisowa i funkcja oceniająca terminów, o których mowa, często nie dadzą się rozdzielić. (Putnam nazywa takie terminy „GĘSTYMI” POJĘCIAMI ETYCZNYMI [ang. „thick” ethical concepts]). Np., zdaniem Putnama adekwatne użycie takiej naz-wy jak „okrutny” (ang. cruel), lub „przestępstwo” (ang. cri-me) w celach opisowych wymaga zaakceptowania określo-nych sądow wartosciujących, czyli potępienia zachowań ok-reślanych terminem „okrutne”.
Dodam, że w przypadku nieinstrumentalnych SW mamy do czynienia z opisywanym jeszcze przez Miltona Friedmana w słynnym artykule On the Methodology of Positive Economics z 1953 roku a potem np. przez Amartyę Sena, Marka Blauga i Yew-Kwang Ng „czystym” („bazowym”) sądem wartościującym[1]. Jak to ujął Sen: „W przypadku danej osoby sąd wartościujący może zostać nazwany «bazowym», jeśli żadna możliwa do wyobrażenia zmiana założeń faktycznych nie jest w stanie skłonić tej osoby do zmiany tego sądu wartościującego. Jeśli zaś do takiej zmiany może dojść, sąd ów jest «niebazowy» w systemie wartości tej osoby” (Sen 1967, s. 50; podobnie Sen 1970, s. 59; podobnie Ng 1992, s. 19–21). (W ramach mojej analizy „bazowymi” SW okazują się wszystkie nieinstrumentalne SW). Podobnie, LEO STRAUSS (1899-1973) pisał, że „mówienie o chciwości, skąpstwie, braku skrupułów, zarozumialstwie, po-korze, umiarkowaniu i podobnych sprawach oznacza wypo-wiadanie sadow wartościujących”. Pytał, „czy nie wyśmiano by człowieka, który – utrzymując, że napisał socjologię sztuki, w rzeczywistości napisał jednak socjologię kiczu?” Zdaniem Straussa, aby móc zidentyfikować i opisać badane przedmioty, np. „sztukę” i „kicz”, naukowcy, zajmu-jący się sprawami społecznymi, muszą akceptować (lub od-rzucać) pewne sądy wartościujące (np. SW rozpowszechnio-ne w badanym społeczeństwie).
Wbrew Putnamowi i Leo Straussowi uważam, że wartościo-wanieetyczne NIE JEST warunkiem adekwatnego opisu. Jak to ujmuje Abraham Kaplan (1918-1993): „(…) możemy powiedzieć, że ktoś jest «dobrym nazistą», niekoniecznie rozumiejąc przez to, iż bycie nazistą jest – w jakimkolwiek sensie – dobre; mówimy wtedy jedynie, że w tym przypadku pewne cechy występują, nie zajmując stanowiska w kwestii tego, czy są one godne aprobaty. (…) Chociaż dokonanie oceny może być spowodowane przekona-niem o istnieniu pewnych cech ocenianego przedmiotu, jesteś-my w stanie opisywać, nie dokonując ocen, twierdzi Nagel [Ernst Nagel (1901-1985) – B. Cz.]; w każdym razie, z pew-nością jesteśmy w stanie opisywać w sposób, który nie ozna-cza jednoczesnego wartościowania tych rzeczy, które opisuje-my” Czym innym jest ROZUMIENIE i OPISYWANIE treści sądów wartosciujących, a czym innym ich OCENIA-NIE.