170 likes | 304 Views
Seminarium naukowe: Z kart historii najnowszej ( cz. II). Utracone nadzieje. Temat: Wprowadzenie stanu wojennego 13 grudnia 1981 r. - 22 lipca 1983 r. Porządek seminarium. REFERATY: Geneza stanu wojennego Wprowadzenie stanu wojennego „ Solidarność” w podziemiu
E N D
Seminariumnaukowe: Z kart historii najnowszej ( cz. II) Utracone nadzieje Temat: Wprowadzenie stanu wojennego 13 grudnia 1981 r. - 22 lipca 1983 r.
Porządek seminarium REFERATY: • Geneza stanu wojennego • Wprowadzenie stanu wojennego • „ Solidarność” w podziemiu • Aparat władzy w stanie wojennym • Montaż słowno-muzyczny pt. A mury runą…. • Ogłoszenie wyników konkursu plastycznego • Ogłoszenie wyników konkursu literackiego
Przerwanenadzieje 13 grudnia 1981 r. Wojskowa Rada Ocalenia Narodowego, na czele z gen. Wojciechem Jaruzelskim, wprowadziła w Polsce stan wojenny. Tego dnia złamano nadzieje milionów Polaków i na wiele lat odsunięto szansę na demokratyczne przemiany. Czołgi na ulicach miasta Gen W. Jaruzelski ogłasza stan wojenny Milicja rozpędza demonstrantów
Geneza stanu wojennego Podpisanie kolejnych porozumień między strajkującymi robotnikami a przedstawicielami władz PRL w Szczecinie, Gdańsku i Jastrzębiu spowodowało ogromny wybuch entuzjazmu i nadziei społeczeństwa polskiego. W ciągu kilku tygodni do spontanicznie organizowanych struktur NSZZ „Solidarność” wstąpiły miliony osób. Powszechnie wierzono, iż jest to początek nowego rozdziału w dziejach Polski, szansa nie tylko na poprawę katastrofalnej sytuacji gospodarczej, lecz przede wszystkim na odzyskanie przez społeczeństwo podmiotowości, poszanowanie praw człowieka i obywatela czy wreszcie na odzyskanie suwerenności narodowej. Tymczasem komunistyczne władze praktycznie od samego początku przygotowywały siłowe rozwiązanie konfliktu. Taki wariant rozważano już w sierpniu 1980 roku, uznano jednak wówczas, iż skala konfliktu jest zbyt wielka, aby pacyfikacja przy użyciu wojska i milicji była możliwa do zrealizowania. Powstały wówczas sztab operacji „Lato-80” kontynuował jednak działania planistyczne także w kolejnych tygodniach. Systematyczne przygotowania rozpoczęto w październiku 1980 roku, w pracach koordynowanych przez Komitet Obrony Kraju uczestniczyli przedstawiciele Ministerstwa Obrony Narodowej i Ministerstwa Spraw Wewnętrznych.
Po raz pierwszy realne niebezpieczeństwo wprowadzenia stanu wojennego w Polsce zaistniało pod koniec listopada 1980 roku. Wówczas to, po aresztowaniu działaczy mazowieckiej „Solidarności” – Jana Narożniaka i Piotra Sapełły, oskarżonych o upowszechnienie tajnej instrukcji dot. zwalczania opozycji, kraj stanął w obliczu masowych strajków. Podczas posiedzenia Biura Politycznego w dniu 26 listopada rozważano możliwość użycia siły. Ostatecznie jednak uznano, iż na konfrontację jest jeszcze za wcześnie. Powołano za to sztab roboczy, złożony z przedstawicieli partii, wojska, MSW i Prokuratury Generalnej, którego zadaniem miało być przygotowanie „bilansu wszystkich sił” do spodziewanej konfrontacji. Prace planistyczne zakończono w marcu 1981 roku. Przez cztery tygodnie przebywała wówczas w PRL specjalna grupa wysokich rangą funkcjonariuszy KGB i sowieckich wojskowych, których zadaniem było z jednej strony udzielenie wsparcia polskim towarzyszom, z drugiej zaś dopilnowanie, by wszystko zostało „zapięte na ostatni guzik”. Najważniejszy dokument, „Myśl przewodnia wprowadzenia na terytorium PRL stanu wojennego ze względu na bezpieczeństwo państwa”, był gotowy w trzeciej dekadzie marca. Jak się jednak wydaje, podpisany (i przy tym antydatowany) został dopiero w początkach kwietnia, na bezpośrednie polecenie Moskwy.
W tym samym czasie na terytorium PRL trwały manewry „Sojuz ‘81”, zaś 19 marca rozpoczął się (od pobicia trzech działaczy „Solidarności”) słynny kryzys bydgoski. Zagadnieniem wciąż nierozstrzygniętym pozostaje kwestia, czy te wydarzenia miały związek z zakończeniem przygotowań planistycznych do wprowadzenia stanu wojennego, czy był to tylko przypadek. Niektóre przesłanki pozwalają przypuszczać, iż związek ten występował, zaś na konfrontację nie zdecydowano się ze względu na wielką i powszechną mobilizację społeczeństwa wokół NSZZ „Solidarność Niewątpliwie kompromisowe rozwiązanie kryzysu bydgoskiego przyniosło kres zaufania Moskwy w stosunku do Stanisława Kani. Od tego momentu rozpoczęto poszukiwanie jego następcy. Problemem było to, iż mimo że w PZPR istniało wielu reprezentantów tak zwanych „zdrowych sił”, to żaden z nich w oczach „sojuszników” nie nadawał się na lidera całej partii. Przez wiele miesięcy nie rozważano kandydatury Jaruzelskiego, którego uznawano za zbyt słabego, ze względu na postawę, jaką zajął w marcu 1981 roku. Sytuacja zmieniła się dopiero na przełomie września i października 1981 roku, kiedy to przedstawiciele „zdrowych sił” w partii zaczęli sugerować „sojusznikom”, iż daje się zauważyć różnica w postawie Kani i Jaruzelskiego, zaś ten ostatni wydaje się być zwolennikiem rozwiązania siłowego. Po kilkunastu dniach Wojciech Jaruzelski został nowym I sekretarzem KC PZPR. Przygotowania do wprowadzenia stanu wojennego wkroczyły w ostatnią fazę. W całym kraju pojawiły się złożone z oficerów WP Terenowe Grupy Operacyjne, rzekomo wysłane dla wsparcia lokalnych władz, w rzeczywistości rozpoznające teren przed decydującym starciem.
Jako uzasadnienie rzekomej konieczności wprowadzenia stanu wojennego generał Jaruzelski, zwłaszcza po 1989 roku, podaje rzekome zagrożenie sowiecką interwencją, wobec której stan wojenny miał być „mniejszym złem”. Z dostępnych dziś dokumentów jasno wynika, iż ani Układ Warszawski, ani Związek Sowiecki takiej interwencji nie planowały. Strategią Moskwy było wywieranie ciągłej presji na władze PRL, by rozwiązały problem „własnymi rękoma”. Co więcej, to właśnie generał Jaruzelski zwrócił się do Komitetu Ministrów Obrony państw stron Układu Warszawskiego, którzy obradowali w początkach grudnia 1981 roku w Moskwie, z prośbą, aby wydali ostre w treści oświadczenie grożące PRL interwencją. Prośba ta nie została spełniona, w ten sposób Jaruzelski stracił koronny „dowód” swoich racji. Kilka dni później za pośrednictwem marszałka Kulikowa generał zaapelował do Moskwy o „pomoc militarną”, czego mu jednak odmówiono.
Wprowadzenie stanu wojennego Ostateczna decyzja o wprowadzeniu stanu wojennego na terytorium PRL zapadła tuż po południu 12 grudnia 1981 roku. Do komend wojewódzkich milicji i dowództw poszczególnych jednostek wojskowych wysłano rozkazy, nakazując uruchomienie dawno przygotowanych procedur. Już wieczorem tego dnia w wielu miejscach obserwować można było przemarsze oddziałów wojskowych i milicyjnych. Jeszcze przed północą rozpoczęto operację „Azalia”, której celem było opanowanie węzłów łączności oraz ośrodków radia i telewizji. Po sprawnym wykonaniu tej akcji na miesiąc zamilkły telefony. O północy rozpoczęto działania oznaczone kryptonimem „Jodła”, a więc akcję internowania działaczy „Solidarności”, opozycjonistów oraz (dla „równowagi”) niektórych przedstawicieli ekipy Gierka. Już pierwszego dnia stanu wojennego internowano blisko 3,5 tysiąca osób. W tym samym czasie do Warszawy zwożono członków Rady Państwa, którzy mieli zalegalizować przeprowadzany właśnie zamach stanu, a także legitymizować pozakonstytucyjne ciało, jakim była Wojskowa Rada Ocalenia Narodowego. Podsunięte przez wojskowych (bezprawne nawet w świetle ówczesnego prawa) dekrety przyjęto przy jednym głosie sprzeciwu, należącym do Ryszarda Reiffa, lidera PAX.
Rano 13 grudnia przerażeni Polacy mogli obserwować czołgi i wojskowe patrole na ulicach miast, wysłuchać przemówienia generała Jaruzelskiego oraz przeczytać wydrukowane w Związku Sowieckim obwieszczenie o wprowadzeniu stanu wojennego. Informowało ono o rozlicznych ograniczeniach nałożonych na społeczeństwo – m.in. zakazie strajków i zgromadzeń, zawieszeniu związków zawodowych i większości organizacji społecznych, militaryzacji szeregu dziedzin gospodarki narodowej, wprowadzeniu godziny milicyjnej i konieczności posiadania przepustek przy opuszczaniu miejsca stałego zamieszkania. W setkach przedsiębiorstw i instytucji władzę objęli wyznaczeni przez WRON komisarze wojskowi. W radiu i telewizji pozostawiono jedynie po jednym programie, w całym kraju ukazywało się tylko kilkanaście gazet. Pierwsze strajki wybuchły już w niedzielę 13 grudnia 1981 roku, jednak prawdziwa ich fala zaczęła się rozlewać dopiero następnego dnia. 14 grudnia strajkowało już kilkaset zakładów w całym kraju, część protestów miała jednak charakter krótkotrwały – odpowiednie wrażenie wywierała grożąca surowymi konsekwencjami propaganda, brakowało wielu związkowych liderów, uwięzionych pierwszej nocy stanu wojennego. Mimo to opór systematycznie narastał, w wielu miastach odtwarzano rozbite internowaniami struktury regionalne, organizowano siatki łączności, druk ulotek, gazetek itp. W Gdańsku utworzono Krajowy Komitet Strajkowy.
Punktem przełomowym okazała się krwawa pacyfikacja przez jednostki ZOMO kopalni „Wujek” w Katowicach, podczas której zabito sześciu górników, a trzech dalszych zmarło w wyniku odniesionych ran. Masakra ta odniosła skutek, osłabiając wolę oporu. Większość strajków wygasła lub spacyfikowano je jeszcze przed świętami, najdłużej wytrwali górnicy strajkujący pod ziemią w kopalni „Piast”, którzy zakończyli swój protest dopiero 28 grudnia
„Solidarność” w podziemiu Po otrząśnięciu się z pierwszego szoku przystąpiono do budowy konspiracyjnych struktur związku, które tworzyli bądź ocaleli z akcji „Jodła” działacze (do najbardziej znanych należeli Zbigniew Bujak, Władysław Frasyniuk, Władysław Hardek, Bogdan Lis czy Bogdan Borusewicz), bądź też osoby znajdujące się dotychczas w drugim szeregu. W styczniu 1982 roku powstała pierwsza (poza istniejącym tylko kilka dni Krajowym Komitetem Strajkowym) struktura centralna – Ogólnopolski Komitet Oporu, stworzony przez Eugeniusza Szumiejkę i Andrzeja Konarskiego. Udało się im nawiązać łączność pomiędzy głównymi tworzącymi się regionami podziemnego związku – Dolnym Śląskiem, Mazowszem, Małopolską i Pomorzem Gdańskim. Lech Wałęsa Władysław Frasyniuk Bogdan Borusewicz Zbigniew Bujak Bogdan Lis
W tym samym czasie szeroko rozwijały się spontaniczne formy sprzeciwu wobec stanu wojennego. Popularnym symbolem stało się noszenie oporników wpiętych w ubranie, zapalanie świec w oknach na znak pamięci o uwięzionych, układanie w niektórych miastach krzyży z kwiatów itp. W Świdniku w lutym 1982 roku wynaleziono nową formę protestu – masowe „spacery” w porze nadawania Dziennika Telewizyjnego. Rozwijał się podziemny ruch wydawniczy – w 1982 r. ukazywały się już setki tytułów prasowych, wydano liczne książki. Pojawiły się inne formy niezależnej działalności kulturalnej. Trwały przygotowania do emisji podziemnych audycji radiowych. Pierwszą z nich nadano w Warszawie 1 kwietnia 1982 r. Wkrótce Radio Solidarność pojawiło się w wielu innych miastach. Nawiązano kontakty z zagranicą, w tym z powstałym w Brukseli Biurem Zagranicznym NSZZ „Solidarność”. Płynąca z Zachodu pomoc miała wielkie znaczenie dla podtrzymania zorganizowanego oporu. W krzepnącym powoli podziemiu rozpoczynała się powoli dyskusja na temat form i sposobów walki z WRON. Największą popularność zyskały dwie koncepcje, określane zwykle mianem „długiego marszu” i „krótkiego spięcia”. Pierwsza z nich zakładała długotrwała walkę, opartą o budowę rozproszonego „społeczeństwa podziemnego”, które trudne będzie do pacyfikacji przez władze. Druga przeciwnie, opowiadała się za stworzeniem silnych, scentralizowanych struktur konspiracyjnych, gotowych w sprzyjającym momencie do przeprowadzenia strajku generalnego i skłonienia władzy do kompromisu lub wręcz jej obalenia.
Ofiarą zwycięstwa koncepcji „długiego marszu” (a także kilku własnych błędów) padł Ogólnopolski Komitet Oporu. Na jego miejsce 22 kwietnia 1982 roku Bujak, Hardek, Frasyniuk i Lis powołali Tymczasową Komisję Koordynacyjną NSZZ „Solidarność”, do której zaprosili również Szumiejkę. TKK prowadziła umiarkowaną politykę, starając się skłonić władze do ugody i odwołania stanu wojennego. Na tym tle dochodziło do dalszej polaryzacji stanowisk w podziemiu, najwyraźniej widocznej we Wrocławiu. W czerwcu 1982 roku Kornel Morawiecki opuścił dolnośląski Regionalny Komitet Strajkowy i utworzył nową, radykalną organizację – „Solidarność Walczącą”, wzywającą do otwartej walki z systemem. Sygnałem, iż także część społeczeństwa oczekuje bardziej zdecydowanych niż dotychczas form oporu były spontaniczne manifestacje, do jakich doszło w wielu miastach 1 i 3 maja 1982 roku. TKK tymczasem wystosowała skierowany do władz apel o podjęcie dialogu, określany mianem „5 razy tak”. Jego zdecydowane odrzucenie przez partyjne kierownictwo spowodowało, iż wydano kolejne oświadczenie, tym razem zatytułowane „5 razy nie”, i wezwano społeczeństwo do masowych demonstracji w drugą rocznicę podpisania porozumień sierpniowych. 31 sierpnia 1982 roku manifestacje odbyły się w 66 miastach Polski, uczestniczyły w nich dziesiątki tysięcy ludzi. Dochodziło do wielogodzinnych starć z ZOMO i wojskiem, wznoszono barykady. W Lubinie doszło do tragedii – na skutek użycia broni palnej zginęły trzy osoby. W innych miastach padło dalszych 5 ofiar śmiertelnych. Demonstracje ukazały z jednej strony wciąż spory potencjał oporu, z drugiej jednak nie wystarczał on, aby skłonić władze do ustępstw.
Swoiste poczucie siły skłoniło władze do ostatecznego rozwiązania kwestii dalszego istnienia NSZZ „Solidarność”. Od 13 grudnia Związek, aczkolwiek zawieszony, wciąż formalnie istniał. W pierwszych miesiącach stanu wojennego rozważano nawet stworzenie „socjalistycznej Solidarności”, pomysł ten jednak z czasem zarzucono, czekając na dogodny moment do likwidacji Związku. Nadszedł on 8 października, kiedy to Sejm przyjął nową ustawę o związkach zawodowych, jednocześnie rozwiązując wszystkie dotychczasowe struktury związkowe, w tym przede wszystkim NSZZ „Solidarność”. W odpowiedzi wybuchły spontaniczne protesty – strajki i demonstracje uliczne. Osłabiona aresztowaniem Frasyniuka (5 października) TKK nie była w stanie zareagować odpowiednio szybko i protesty spacyfikowano. Dopiero po kilku dniach TKK wezwała do strajku generalnego w drugą rocznicę rejestracji NSZZ „Solidarność” – 10 listopada 1982 roku. Długi okres czasu pozwolił władzy dobrze przygotować się; stosując zarówno umiejętną propagandę, jak i represje zapobieżono szerszej skali protestu. Strajk generalny zakończył się klęską podziemia, pracę przerwano w nielicznych zakładach, w kilku miastach doszło do manifestacji. Mimo iż po zniesieniu stanu wojennego działalność opozycyjna stopniowo słabła, „Solidarność” przetrwała w podziemiu do 1989 roku. Obok niej powstawały dziesiątki mniejszych i większych konspiracyjnych grup młodzieżowych, partii politycznych, ruchów społecznych itp.
Aparat władzy w stanie wojennym Wprowadzenie stanu wojennego oznaczało nie tylko rozprawę z opozycją, lecz także masowe czystki w łonie aparatu władzy i samej PZPR. W całym kraju odwołano tysiące członków egzekutyw, plenów, komisji kontroli partyjnej wszystkich szczebli – od Podstawowych Organizacji Partyjnych po Komitety Wojewódzkie. Czystki objęły także pierwszych sekretarzy: jeszcze w grudniu pozbawiono stanowisk 183 pierwszych sekretarzy POP, 59 z Komitetów Zakładowych, 70 z Komitetów Miejskich i Gminnych, a nawet dwóch sekretarzy KW (w Koszalinie i Tarnowie). Jako główne przyczyny usunięcia z funkcji podawano: „nieudolność, chwiejność postaw, dwulicowość; negowanie konieczności wprowadzenia stanu wojennego i działalność sprzeczną z zarządzeniami władz; sprzyjanie strajkującym, udział w strajku”. W całości rozwiązano 88 organizacji partyjnych, w tym Komitet Miejski w Polkowicach, 9 Komitetów Zakładowych i 2 Komitety Uczelniane. Równocześnie trwał proces składania legitymacji partyjnych. Do końca lutego na krok ten zdecydowało się blisko 50 tys. osób. Do września liczba ta wzrosła o kolejne 40 tys. Głównymi powodami występowania z PZPR był protest przeciw wprowadzeniu stanu wojennego oraz „rozczarowanie do polityki partii”. Niezależnie od dobrowolnego opuszczania szeregów PZPR, przez cały okres stanu wojennego trwały skreślenia członków – z tych powodów partia zmniejszyła się o kolejne 200 tys.
Najszerszy zasięg czystki przybrały wśród tych ostatnich: pracę straciło ponad tysiąc dziennikarzy. Wśród nauczycieli akademickich z pracy zwolniono w Akademiach Wychowania Fizycznego 48 osób, w uczelniach artystycznych 35, a w szkołach wyższych podległych Ministerstwu Szkolnictwa Wyższego łącznie 1329 osób. Podobna ilość pracowników naukowych została przesunięta na niższe stanowiska (bibliotekarze, technicy, lektorzy), co często było wstępem do zwolnienia. Ze stanowisk usunięto kilkudziesięciu rektorów, dziekanów i dyrektorów instytutów. Ogółem „wnioski kadrowe” podjęto wobec blisko 11 proc. nauczycieli akademickich. Niestety, nie są znane zbiorcze wyniki czystek w oświacie. Ze stanowisk odwołano także dziesiątki sędziów i prokuratorów żywiących sympatie dla „Solidarności”. Tak „oczyszczony” aparat władzy był zdolny do stawienia czoła wyzwaniom okresu stanu wojennego. Pozbawione niezależnie myślących dziennikarzy media posłusznie realizowały wytyczne w zakresie propagandy. Nie przebierając w środkach oskarżano „Solidarność” i jej zwolenników o najgorsze rzeczy. Struktury partii przeprowadzały kolejne akcje – od powoływania Obywatelskich Komitetów Ocalenia Narodowego (w lipcu 1982 r. przekształconych w Patriotyczny Ruch Odrodzenia Narodowego) po tworzenie od jesieni 1982 r. nowych związków zawodowych („neozwiązki”). Sędziowie i prokuratorzy bez większych oporów (aczkolwiek i w tym środowisku zanotowano godne uznania przypadki niezależnych postaw) doprowadzili do skazania tysięcy osób na kary więzienia.
Swoje „wielkie dni” przeżywała również Służba Bezpieczeństwa. Trwał intensywny rozwój struktury SB, zwiększała się liczba funkcjonariuszy. Liczba tajnych współpracowników wzrosła z ok. 35 tys. w 1981 roku do ok. 45 tys. rok później i 55 tys. w 1983 r. Mimo, iż po zawieszeniu stanu wojennego, a następnie jego zniesieniu 22 lipca 1983 r. wydawało się, iż aparat władzy odniósł zwycięstwo w walce ze społeczeństwem, kilka lat później okazało się, iż była to tylko ostatnia wygrana bitwa przegranej wojny. „Solidarności” i innych grup opozycyjnych nie udało się zniszczyć, podobnie jak wolnego słowa czy niezależnej kultury. W 1989 r. rozpoczął się proces odzyskiwania naszej wspólnej wolności, zaś Polska mogła wybić się na niepodległość. W wyniku działań PZPR straciliśmy jednak wiele lat, dalszej destrukcji uległa gospodarka, kilkaset tysięcy osób wyemigrowało, dziesiątki straciły życie, zaś tysiące zdrowie, pracę lub na wiele lat swoją wolność. Najważniejszą jednak stratą była bezpowrotna utrata ogromnego entuzjazmu i wielkiej nadziei, jakie towarzyszyły narodzinom „Solidarności”. Jacek Kaczmarski- bard Solidarności Ks. Jerzy Popiełuszko-ofiara represji władzy komunistycznej