310 likes | 530 Views
OPOWIADANIE O HELIKOPTERZE. DLA ANKERA OD BABCI EWY NOWY ROK 2013. Książeczka dla Aneczka. HELIKOPTERY to bardzo ciekawe LATAJĄCE MASZYNY. Są zupełnie inne niż samoloty , bo NIE MAJĄ SKRZYDEŁ. Są też inne niż BALONY Co od razu przecież widać .
E N D
OPOWIADANIEO HELIKOPTERZE DLA ANKERA OD BABCI EWY NOWY ROK 2013
HELIKOPTERYto bardzociekawe LATAJĄCE MASZYNY Sązupełnieinneniżsamoloty, bo NIE MAJĄ SKRZYDEŁ. Sąteżinneniż BALONY Co od razuprzecieżwidać. Lecącyhelikoptermożnausłyszećpocharakterystycznym dźwiękutyke-tyke-tyke, botakobracająsięjegoŚMIGŁA.
HELIKOPTERY MOGĄ BYĆ ROZMAITE TRANSPORTOWE, PRZECIWPOŻAROWE, RATOWNICZE, PATROLOWE NADBRZEŻNE,POLICYJNE, JEDNOOSOBOWE MOSQUITO,Z PŁOZAMI, KÓŁKAMI ALBO PŁYWAKAMIdo lądowanianawodzieczyliwodowania
Od najdawniejszych czasówludziepragnęli LATAĆ W POWIETRZU. Podziwialiptaki nietoperze muchykomary BO TEŻ CHCE BO TE BO ważki BO TEŻ CHCIELIFRUWAĆ chociażniemają SKRZYDEŁ
TO JEST JEGO AUTOPORTRET LEONARDO DA VINCI Żył 500 lattemu we Włoszech A to jest Mona Lisa, najbardziej znanyjegoobraz. Można go oglą- dać w Muzeum Louvre w Paryżu LEONARDO byłnietylkomalarzem, ale równieżrzeźbiarzem, badaczemanatomii, hydrologiem, wynalazcąikonstruktorem. Zaprojektowałon pierwszynaświecie model helikoptera. Był to dziwnypojazd z dużymwirnikiem, a nieśmigłem. Niewzleciał on niestety w powietrze. Mimo to w późniejszych WiekachinnikonstruktorzypróbowalipomysłLeonarda urzeczywistniaćwedługswoichfantazji.
ADAM OSTASZEWSKI Byłinżynierem, konstruktorem, wynalazcą. Prawie 100 lat temuudało mu sięzbudowaćpierwszyhelikopter, który mógłwznieśćsię w góręsiłąwirującegośmigła. Niestety długonielatał, bomiałzasłabysilnik. Ale Polak Adam Ostaszewski (nafotografii) to jeden z wielkichwynalazców. MY JESTEŚMY POLAKAMI i JESTEŚMY Z NIEGO DUMNI BO WSPÓŁCZESNYCH MASZYN POWIETRZNYCH MOGŁO BY NIE BYĆ BEZ WYNALAZKU OSTASZEWSKIEGO
HELIKOPTERY sąużywane do różnychcelówiw różnychwarunkachterenowych, naprzykładw wysokichgórach, w okolicachleśnych, naddużymimiastami, nadwąwozamiiprzełęczamigórskimi, nadjeziorami, nadmorzem, nadplażą, zarównolatem, wiosną, zimąijesienią. Ichwielkązaletą jest możliwośćLĄDOWANIA NA NIEWIELKICH LĄDOWISKACH. MOGĄ NAWET LĄDOWAĆ NA DACHACH DOMÓW, ale oczywiścienapłaskich,niespadzistych, bo by SPADŁY!
HELIKOPTERY MOGĄ LATAĆ NISKO, MOGĄ LĄDOWAĆ NA ŁĄCE ALBO NA ŚNIEGU. MOGĄ TEŻ LĄDOWAĆ NA SZOSIELUB NA SPECJALNYM LĄDOWISKUNIEKTÓRE HELIKOPTERY MAJĄKOŁA, A INNE PŁOZY.
Po ulicach, drogach, szosachiautostradachjeżdżąróżne SAMOCHODY, MOTOCYKLE, ROWERY, AUTOBUSY, TRAKTORY, KARETKI POGOTOWIA, CYSTERNY, CIĘŻARÓWKI iTIRy. Jest ichtakdużo, żeczęstorobiąsię KORKI zupełniejakte, którezatykają butelki. I dlatego poulicachtrudno jest jechaćszybko. Wpowietrzunie ma KORKÓW, toteż samolotyihelikoptery mogąlataćszybko. Razem z nimi latająteż rozmaite ptakii owady.
A to jest BionicOpter Latająca WAŻKA Skonstruowanaprzez Niemieckichinżynierów Z firmy FESTO. BionicOpterunosisię w powietrzuniedzięki wirnikomnośnym, ale machającskrzydłami! NIEBO PEŁNE JEST LATAJĄCYCH MASZYN (inietylkomaszyn)
A NA ZIEMI TYMCZASEM ROBI SIĘ CORAZ CIAŚNIEJ NA DROGACH Znak “Zatordrogowy", informujeo tworzeniusiękorków. Znak ten jest wyświetlany, odsłanianylubwystawianyjedyniewówczas, kiedyrzeczywiściedochodzi do zatorudrogowego, a zwłaszczawówczas, kiedyostrzeżenie o zbliżaniusię do zatoruumożliwiakierowcypodjęciedecyzji o zjechaniu z drogiizmianietrasy
WĘDRÓWKI GÓRSKIE są ciekawe i piękne Wiosną spod śniegu wyrastają KROKUSY Wędrować w górachmożnawiosną, latem ijesieniątakże Góry w zimiesągroźne, bo chodzisiępośnieguilodzie
PEWNEGO RAZU WYBRAŁA SIĘ GRUPA WĘDROWCÓW NA GÓRSKĄ WYCIECZKĘ… WĘDROWAĆ NAJPRZYJEMNIEJ RAZEM, Z GRUPĄ DOBRYCH ZNAJOMYCH. WTEDY JEST NAJWESELEJ I NAJBEZPIECZNIEJ. BO ZAWSZE OBOK SĄ INNI LUDZIE, KTÓRZY MOGĄ DAĆ SIĘ NAPIĆ ALBO PODAĆ RĘKĘ NA ŚLISKIEJ GRANI. BARDZO TRUDNE SĄ GÓRSKIE WSPINACZKI. ALE ZE SZCZYTÓWMOŻNA PODZIWIAĆ NAJPIĘKNIEJSZE WIDOKI.
NASZĄ WYCIECZKĘ PROWADZIŁ PAN PRZEWODNIK WSZYSCY BYLI ŚWIETNIE PRZYGOTOWANI DO WYPRAWY. I DOROŚLI I DZIECI BYLI ODPOWIEDNIO UBRANI: mieli CIEPŁE KURTKI, CZAPKI, RĘKAWICE I SZALIKI
TO JEST PAN PRZEWODNIK. ON PRZEWAŻNIE IDZIE Z PRZODU. A to całanaszawycieczka. To jest plecakisprzętwędrowniczy. Najważniejszedlawędrowcówgórskichsą mocnebuty, którenieślizgająsięnaśnieguaninaoblodzonychścieżkachgórskich.
PO DWÓCH GODZINACH WĘDROWANIA PAN PRZEWODNIK POWIEDZIAŁ: TERAZ ODPOCZYWAMY. WSZYSCY ZDJĘLI PLECAKI I ROZSIEDLI SIĘ NA OŚNIEŻONYCH PNIACH ZWALONYCH DRZEW Dzieciwyjęłybidony zwodąikanapki, a także jabłkaiinneprzysmaki
ODPOCZYWANIE WSZYSTKIM PODOBAŁO SIĘ JESZCZE BARDZIEJ NIŻ WĘDROWANIE PO ŚCIEŻKACH GÓRSKICH. Anker zdążył ulepić bałwana. BYŁO PIĘKNIE I RADOŚNIE. ŚNIEG BYŁ TAKI BIAŁY, ŻEAŻ NIEBIESKI.
AŻ NAGLE, PODCZAS TEGO MIŁEGO ODPOCZYNKU ZDARZYŁO SIĘ NIESZCZĘŚCIE…ANKER BAWIŁ SIĘ ZE SWOIM BAŁWANKIEM, MANIAPIŁA SOK BURAKOWY Z KUBECZKA, INNI ZAJMOWALI SIĘ RÓŻNYMI SWOIMI SPRAWAMI, A PAN PRZEWODNIK ZAKŁADAŁ DRUGIE SKARPETKI, BOMU ZMARZŁY NOGI. TYMCZASEM JULEKNIE ZAUWAŻYŁ, ŻE JEGO PLECAK ZSUNĄŁ SIĘ PO OBLODZONYM ŚNIEGU NA SAM BRZEG URWISKA. JULEK CHCIAŁ GO STAMTĄD PRZESUNĄĆ W BEZPIECZNE MIEJSCE, ALE GDY GO TYLKO DOTKNĄŁ, PLECAK POLECIAŁ W DÓŁ! WSZYSCY POCHYLILI SIĘ NAD URWISKIEM I ZOBACZYLI PLECAK JULKA W ROZPADLINIE GÓRSKIEJ DALEKO W DOLE, GDZIE NIKT GO NIE MÓGŁ DOSIĘGNĄĆ. JULEKTAKBARDZO SIĘ ZASMUCIŁ, ŻE ZACZĄŁ NAWET PŁAKAĆ. WSZYSCY BYLI BARDZO ZMARTWIENI WSPÓŁCZULI JULKOWI I NIEKTÓRZY TEŻ MIELI ŁZY W OCZACH.
GÓRY WOKÓŁ WYGLĄDAŁY GROŹNIE I CHOĆ NIEKTÓRZY ZAJADALI SWOJE KANAPKI I POPIJALI SMACZNE NAPOJE, TO ZAUWAŻYLI SPADAJĄCY PLECAK JULKA I BYLI BARDZO ZMARTWIENI. ASIA TO NAWET SIĘ ROZPŁAKAŁA.
WTEDY PAN PRZEWODNIK WYJĄŁ TELEFON KOMÓRKOWY I NACISNĄŁ NUMER 601 100 300 ODEZWAŁ SIĘ MIŁY GŁOS Z CENTRALI GOPR – GÓRSKIEGO OCHOTNICZEGO POGOTOWIA RATUNKOWEGO PANI MARIOLA ZAPYTAŁA, CO SIĘ STAŁO. PAN PRZEWODNIK OPOWIEDZIAŁ O PLECAKU W ROZPADLINIE GÓRSKIEJ. A TERAZ BĘDZIE OPOWIADANIE NIEPRAWDZIWE, CZYLI BAJKA O RATOWNIKACH, KTÓRZY PRZYLECIELI HELIKOPTEREM I WYDOSTALI PLECAK JULKA Z ROZPADLINY GÓRSKIEJ. BO GOPR RATUJE PRZEDE WSZYSTKIM LUDZI, NIE PLECAKI. A więc, naniby, RATOWNICY GÓRSCY BARDZO SIĘ UCIESZYLI, ŻE MAJĄ OKAZJĘ POLECIE NA AKCJĘ “RATOWANIA PLECAKA”.
TOBOGAN TO SĄ NOSZE Z PŁOZAMI – DO ZWOŻENIA NA DÓŁ LUDZI, KTÓRZY SAMI NIE MOGĄ ZEJŚĆ PO WYPADKACH GÓRSKICH. CZASEM RATOWNICY ZABIERAJĄ SWOJE PSY, SPECJALNIE NAUCZONE ZNAJDOWAĆ LUDZI ZASYPANYCH ŚNIEGIEM.
Wróćmy do naszego opowiadania: DZIECI POCIESZAŁY JULKA, PAN PRZEWODNIK CO CHWILĘ SPOGLĄDAŁ NA NIEBO, ANKER NASŁUCHIWAŁ, CZY JUŻ NIE NADLATUJE HELIKOPTER, ALE MINĘŁA PRAWIE GODZINA ZANIM DAŁO SIĘ SŁYSZEĆ tyke-tyke-tyke. WTEDY WSZYSCY JUŻ BYLI PEWNI, ŻE ZARAZ ZOBACZĄ NIEZWYKŁĄ GÓRSKĄ AKCJĘ RATUNKOWĄ. A WYGLĄDAŁO TO TAK (jak pamiętamy, było to na niby, a nie naprawdę): NADLECIAŁ HELIKOPTER, PAN PILOT KRĄŻYŁ, KRĄŻYŁ, AŻ ZNALAZŁ SIĘ NAD ROZPADLINĄ GÓRSKĄ, W KTÓREJ ZNAJDOWAŁ SIĘ PLECAK JULKA. PILOT SPUŚCIŁ DŁUGĄ LINĘ ZAKOŃCZONĄ ŻELAZNYM HAKIEM. Chwilęjesczemanewrował, trochęzniżyłhelikopter, potemtrochę go wzniósł do góry, ażhakzaczepiłsię o klamręplecakai …plecakJulkazacząłnatejliniewznosićsię do góry z rozpadlinygórskiejwprost pod nogiJulka.Julekażzapiszczał z radości!iiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiito był ten piiiiiiiiiiiskradości
(Linęmiędzyhelikopterem a plecakiem trzebasobiewyobrazićalbonarysować) Z TEJ ROZPADLINY GÓRSKIEJ PAN PILOT PODCIĄGNĄŁ PLECAK NA DŁUGIEJ LINIE ZAKOŃCZONEJ HAKIEM
PO WYDOBYCIU PLECAKA Z ROZPADLINY GÓRSKIEJ HELIKOPTER WYLĄDOWAŁ NA ŚNIEŻNEJ POLANIE. PLECAK NIEUSZKODZONY WRÓCIŁ DO WŁAŚCICIELA. JULEK PODZIĘKOWAŁ RATOWNIKOM ZA ODZYSKANIE ZGUBY. DZIECI ZWIEDZIŁY WNĘTRZE KABINY HELIKOPTERA I OBEJRZAŁY TABLICĘ Z PRZYRZĄDAMI STEROWNICZYMI, A TAKŻE SPECJALNY KASK LOTNICZY.
PO ZAKOŃCZENIU AKCJI DZIECI POCZĘSTOWAŁY RATOWNIKÓW SOKIEM I CZEKOLADĄ I OBIECAŁY PILNOWAĆ SWOICH PLECAKÓW. HELIKOPTER ODLECIAŁ Z POWROTEM DO BAZY. DZIECI POSPRZĄTAŁY PO PIKNIKU I RUSZYŁY W DALSZĄ WĘDRÓWKĘ GÓRSKĄ PO NOWE PRZYGODY.
GÓRSKIE OCHOTNICZE POGOTOWIE RATUNKOWE ORGANIZUJE AKCJĘ BEZPIECZNA ZIMA W GÓRACHOCZYWIŚCIE CHODZI PRZEDE WSZYSTKIM O BEZPIECZEŃSTWO LUDZI