260 likes | 382 Views
Niech i mnie również będzie dane, przedstawić przemówienie wierszowane. O tym naszym dniu fredrowskim i o życiu Aleksandra hrabiowskim. I co z Fredrą będzie teraz kiedy duszy już w nim nie masz. Czy go przyjmie patron stadny - powie, że mądry, zaradny? Czy mu powie choć w me progi
E N D
Niech i mnie również będzie dane, przedstawić przemówienie wierszowane. O tym naszym dniu fredrowskim i o życiu Aleksandra hrabiowskim.
I co z Fredrą będzie teraz kiedy duszy już w nim nie masz. Czy go przyjmie patron stadny - powie, że mądry, zaradny? Czy mu powie choć w me progi Aleksandrze mój ty drogi. Jak tę postać bardzo barwną Bóg oceni z miną hardą. czyli: Historia Aleksandra Fredry uproszczona Lecz nie całkiem dokończona.
Urodziło się pacholę w surochowskiej ziemi dole. Postać chłopca szybko rosła, Nie wychodząc za Jarosław.
Lecz po krótkiej tu bytności, Nie bez żadnej konieczności Matkę z dzieckiem przewieziono Na wieś inną – sielskie łono. I choć był tam tylko gość, Powiem Fredropol i dość.
Stamtąd takie już pisklęcie przewieziono go w zamęcie na Beńkowej Wiszni wiano, gdzie on uczył się co rano. Ależ była to nauka Od rana udawał hajduka!
Nie chciał uczyć on się pilne, Jeździł konno, rąbał wisznie. Taki z niego był artysta, Że ze studni woda tryska. Woda – sprawa to normalna, Lecz w Beńkowej – sprawa marna. Uczeń z niego był uparty, Czasem nawet bicia warty. Nie nadawał on się przecie, By go uczyć z innych dziecię. Przeto jednego wieczora, Wygnano nauczycieli ze dwora.
W specjalną oddany opiekę, Zaczął wreszcie sprawiać uciechę. Uczył się pilnie i szybko, Nadrabiał braki i jeździł bryką. Cztery języki znał doskonale, W boju na szable stawał wytrwale. Z greki, łaciny teksty wszystkie, Tłumaczył biegle i artystycznie. Tak oto moi drodzy pacholę, Wyganiające belfrów w pole, Przy odpowiedniej dyscyplinie, Uczyło się o Polsce i gminie.
Następuje czas młodzieńczy, Aleksandra już coś dręczy. Kształci się we Lwowie dużym, Lecz ma skłonność do nadużyć. Mając pieniędzy zbyt wiele, Wydaje na przyjaciele.
Wydaje również na inne sprawy - harce, swawole i zabawy. W końcu zaczyna myśleć o innych, O ciemiężonych ludziach niewinnych. Porzuca w dal zabawy, Angażuje się w ojczyzny sprawy. Jako kilkunastoletni mężczyzna, Ucieka z domu lecz rzecz to niewinna. W wojsku napoleońskim będzie dragonem, Służyć Napoleonowi swoim zagonem. Z Napoleonem przejechał Europę całą, Zdobywszy Moskwę wiedział – to za mało.
Odwrót z Rosji ciężki i trudny, Francuzik uciekał – zdrajca marudny. Hrabia Napoleona ulubieńcem, Do końca służył mu swoim męstwem. Nieraz przy tym samym ogniu kolację jadali, Aleksander pytał o Polskę – może o nią w kości grali.
Był mu wierny do samego końca, Póki cesarz nie wyśle do poddania gońca. Sam o tym pisze w pamiętnikach ładnie, O końcu Napoleona tak nam pisze składnie. „Wyruszyliśmy razem, choć z innych pobudek, Napoleon na Elbę, ja prosto do Rudek.
A w kościele w Rudkach, rzecz to niesłychana, Upadł na kolana, uściskał kapłana. Dzisiaj w tym kościele zwłoki jego leżą, Otoczone szacunkiem, pod kościelną wieżą. Nam jemu potomnym z Surochowa wypadnie jechać tam, zobaczyć jak tam pięknie, ładnie. Matce Boskiej Rudeckiej złożyć przykładnie, Co kto ma w swoim sercu na dnie.
W końcu osiadł nasz bohater, gdzie się uczył dni swych latem. Wojskowy wizerunek zamienia dokładnie, Na poletka, szkółki, tudzież inne szklarnie. A z młodzieńczych przygód wielu Przyciąga do się przyjacielów. By Beńkowa Wisznia właśnie, Pomogła mu, choć na chwilę zaśnie, Nie pamiętać o przygodach i o zimnych Moskwy lodach.
Teraz nasz bohater sam Będzie chodził tu i tam. Pamięta - Polska była można, Piękna silna i radosna. W 220 rocznicę urodzin mistrza polskiej komedii. Dyrektor Szkoły Podstawowej im. Al. Fredry w Surochowie Andrzej Matwij