270 likes | 466 Views
Mieczysław Jagielski. „Rozmawialiśmy tak, jak Polacy powinni ze sobą rozmawiać. [...] Nie ma przegranych ani wygranych. Nie ma pokonanych ani nie ma zwyciężonych. [...] Powiem: dogadaliśmy się!” M.Jagielski. - Jagielski nie pasował do mojego obrazu komunistów - wspominał Lech Wałęsa.
E N D
Mieczysław Jagielski „Rozmawialiśmy tak, jak Polacy powinni ze sobą rozmawiać. [...] Nie ma przegranych ani wygranych. Nie ma pokonanych ani nie ma zwyciężonych. [...] Powiem: dogadaliśmy się!” M.Jagielski
- Jagielski nie pasował do mojego obrazu komunistów - wspominał Lech Wałęsa. • - Przyjmował argumenty, sympatyczny, miły, poczciwy, przyzwoity i patriotycznie nastawiony człowiek. Żałuję jednego: wielokrotnie mnie zapraszał, a ja nie zdążyłem pojechać. Żałuję, bo chciałem go bliżej poznać.
Urodzony 12 stycznia 1924 r. w Kołomyi. Zmarł 27 lutego 1997 roku w Warszawie. W 1944 wstąpił do PPR, następnie należał do PZPR, m.in. w latach 1953–1956 pełnił funkcję kierownika Wydziału Rolnego Komitetu Centralnego PZPR, a w latach 1959–1981 zasiadał w Komitecie Centralnym PZPR. W okresie 1971–1981 był członkiem Biura Politycznego KC PZPR. W latach 1957–1959 wiceminister, a następnie – do 1970 – minister rolnictwa, później wicepremier (1970–1981) i przewodniczący Komisji Planowania przy Radzie Ministrów (1971–1975). Przewodniczący komisji rządowej prowadzącej negocjacje z Międzyzakładowym Komitetem Strajkowym w Gdańsku w sierpniu 1980. Pełnił mandat poselski w Sejmie PRL II, III, IV, V, VI, VII i VIII kadencji (1957–1985). Został odznaczony m.in. Orderem Budowniczych Polski Ludowej oraz Orderem Sztandaru Pracy I i II klasy.
Jagielski sam z siebie nigdy w życiu nie podpisał by porozumienia w takim kształcie, jak to się ostatecznie stało - stwierdza Klemens Gniech. • - On cały czas był przeciwko, tylko że go przegłosowali. W biurze politycznym powiedzieli mu: podpisz to i kończymy.
Przyjazd do Stoczni był dla Jagielskiego dramatycznym przeżyciem. - Spacer przez szpaler stoczniowców, był najdłuższym w moim życiu - wspominał w 1995 roku w wywiadzie dla "Gazety Wyborczej". - Czułem tę wrogość, to było makabryczne. Ja z głęboką arytmią serca musiałem godnie reprezentować władzę. Kto tego nie przeżył, nie jest w stanie sobie wyobrazić takiego stopnia napięcia psychicznego. Na dodatek nie miałem żadnego poparcia. Byłem sam jeden, pozostawiony samemu sobie i musiałem odpowiadać na zadawane pytania. Bez kontaktu z władzami centralnymi, bez instrukcji. W Warszawie powiedzieli mi tylko: "Jedź i zażegnaj konflikt społeczny. I to jak najszybciej, bo sytuacja jest bardzo poważna. Trzymaj się".
Tekst porozumienia gdańskiego był znacznie bardziej jednoznaczny i korzystniejszy od szczecińskiego – gł. w przypadku postulatów politycznych. Na jego mocy powstać miały nowe niezależne, samorządne związki zawodowe.
Gdański MKS stawał się komitetem założycielskim nowych związków, które miały być rejestrowane poza rejestrem Centralnej Rady Związków Zawodowych. Otrzymały one prawo do opiniowania kluczowych decyzji społeczno-gospodarczych (np. zasad podziału dochodu narodowego), prowadzenia własnych wydawnictw.
Rząd zobowiązał się w ciągu 3 mies. wnieść do Sejmu projekt Ustawy o cenzurze, znacznie ograniczający jej zakres oraz wprowadzający sądowy tryb odwoławczy od decyzji cenzorskich. Władze zobowiązały się do transmitowania w radiu niedzielnej mszy św. Do pracy mieli zostać przywróceni robotnicy zwolnieni po strajkach z 1970 i 1976, a także usunięci z uczelni studenci, przywrócenie do pracy miało następować automatyczne na wniosek zainteresowanego, bez konieczności rozpatrywania indywidualnych przypadków. Władze zobowiązały się do rewizji wyroków w procesach politycznych oraz zadeklarowały „pełne przestrzeganie swobody wyrażania przekonań w życiu publicznym i zawodowym”. Strajkujący uzyskali zapewnienie, że o doborze kadr kierowniczych będą decydować kwalifikacje i kompetencje, a nie przynależność organizacyjna. Rząd zobowiązał się do stopniowych podwyżek płac, przede wszystkim tych najniższych, oraz corocznego podwyższania najniższych rent i emerytur – „odpowiednio do możliwości kraju”.
Rozpoczyna się pierwszy dzień negocjacji. Jagielski, prezentuje stanowisko rządu do 21 postulatów MKS-u. Już pierwszy punkt, powołanie niezależnych samorządnych związków zawodowych, budzi jego sprzeciw. Wicepremier najwyraźniej nie rozumie, o co chodzi strajkującym i Wałęsie. Przedstawia propozycję zmian w ustawie o związkach zawodowych, stwierdza, że w kraju działają 23 branżowe związki zawodowe i nie ma potrzeby powoływać kolejnego, dopuszcza jedynie możliwość wymiany kadrowej w istniejących już związkach.
Przy kolejnych postulatach jest podobnie. W punkcie trzecim dotyczącym wolności słowa, Jagielski mówi, że oczywiście Konstytucja ją gwarantuje, ale zarazem nie widzi możliwości zniesienia cenzury. Mijają kolejne godziny obrad, dużą ich część zajmuje dyskusja o wznowieniu międzymiastowej łączności telefonicznej z Gdańskiem oraz transmisji negocjacji przez radio i telewizję. Od spełnienia tych postulatów strajkujący uzależniają dalsze prowadzenie rozmów.
Negocjacje zostają zawieszone, Jagielski wraca do Warszawy, gdzie tak relacjonuje swoją wizytę w stoczni Biuru Politycznemu Rządu: "Strajkiem kieruje sztab ludzi myślących, kierowanych z Warszawy. Dominują problemy polityczne. Wałęsa ma doradców…
…Przed bramą Stoczni potężny, agresywny tłum. Każdy pokazuje dwoma palcami "Victoria". Pod naszym adresem wrogie okrzyki: "zlinczować, zamordować, powiesić, niech się czołgają na kolanach". Trudno prowadzić rozmowy, jesteśmy upodlani, upokarzani…
…W Gdańsku jest strajk powszechny, przy totalnym poparciu społeczeństwa. Jeśli coś funkcjonuje, to tylko za zgodą MKS. Mają opanowane całe Wybrzeże, ponad 700 zakładów, ok. 180 tys. ludzi…
…Nie interesują ich żadne propozycje pośrednie, wszystkie rozmowy sprowadzają się do pytania: czy zgadzamy się na wolne, samorządne związki zawodowe? Czas działa na naszą niekorzyść. W świetle prawa oni działają bez zarzutu, powołują się na konwencję genewską, którą podpisaliśmy….”
…Moje odczucie jest takie, że będziemy musieli wyrazić zgodę na powstanie wolnych związków zawodowych. Jeślibyśmy potrafili, nie izolując się, działać aktywnie, to jest jakaś szansa, że z czasem moglibyśmy opanować tę organizację. Ale to zależy od tego, jak aktywnie potrafimy działać. Nie wiem też, czy ta nowa organizacja związkowa nie rozleje się na cały kraj".
- Jagielski był negocjatorem, który chciał się dogadać, wyjść ze strajku z podpisanym porozumieniem, ale był też przedstawicielem władzy, szukającym naszych słabości, chcącym rozbić jedność strajkujących - mówił po latach Bogdan Lis, wiceprzewodniczący MKS.
- Pamiętam ostatnie godziny strajku: ludzie byli pewni, że już za chwilę idą do domu, a nam szło jeszcze o zwolnienie wszystkich aresztowanych za działalność opozycyjną. Jagielski nie chciał tego podpisać, mówi nie, my mówimy nie, i rozstajemy się, choć porozumienie jest już gotowe. Byliśmy bliscy załamania. Szczęśliwie, to władza się złamała.
"31 Sierpnia Jagielski podpisuje porozumienie - nieszczęśnik poci się w świetle reflektorów jak początkujący aktor, a Wałęsa, z długim na 30 cm długopisem z wizerunkiem papieża Jana Pawła, tryumfuje" - relacjonował tę historyczną chwilę John Darnton z "New York Times'a".