40 likes | 53 Views
Will Wright jest jednu0105 z najsu0142ynniejszych kwestie pou0142u0105czonych z branu017cu0105 elektronicznej gry na Komputery. To wu0142au015bnie jemu zawdziu0119czamy sprzedaju0105ce siu0119 w milionach egzemplarzy pozycje, takie jak SimCity, czy The Sims. Duu017ce jest kolejnu0105 produkcju0105 wspomnianego wysoko czu0142owieka, ktu00f3ra kieruje na siebie uwagu0119 niespotykanu0105 dotu0105d sylwetku0105 i stylem rozgrywki.
E N D
Spore Recenzja Spore można nazwać opowieścią o wartości stworzenia gry nowatorskiej w terminach, w których każde produkcje planowane są z myślą o uzyskaniu jak najważniejszej sprzedaży. Czyli niby oczywiście jak toż było od zawsze, jednak już zabiera się więc na znajdowanie w rodzaje graczy niedzielnych, których niezliczone rzesze stanowią łakomy kąsek dla że każdego wydawcy. Realizacji tegoż zadania przyjęła się nie byle jaka ekipa – studio Maxis z ważnym Willem Wrightem na czele. Zespół ów pasował do ostatniego stanowiska jak ulał, w tyle to on spowodował kiedyś pozycję równie ekstrawagancką i – co nie kilka ważne – spełniająca wymienione w dwu pierwszych zdaniach założenia – Simsy. Dziś po raz pierwszy od niepamiętnych czasów wytwarza się od klątwy przedrostka „sim”, wrzucając do garnka punkty na wskroś odmienne: prawdziwie oryginalny pomysł, chęć stworzenia pracy dla każdego i wtórującego temuż zamiarowi wydawcę. Jedno jest pewne – efekt końcowy jest ciekawy. Takie właśnie hasło występowało na wielu czeskich billboardach, jeżeli w kinach królował Matrix (po naszemu idzie to oczywiście – „czym jest Matrix?”). W filmie Morfeusz grzecznie tłumaczył, iż nie można wytłumaczyć, czym on jest – trzeba przekonać się samemu. Nieco także jest ze Liczne. Gra ze powodu na indywidualny synkretyzm jest niebezpieczna do zaszufladkowania. Z prawa była pozwolić pokierować tokiem ewolucji wskazanego przez nas gatunku: od idącego w „pierwszym bulionie” jednokomórkowca po ciężką istotę myślącą, gotową do podboju kosmosu. W pracy tytuł tworzy się z bardzo oderwanych od siebie pięciu etapów – spiętych razem klamrą w budowie tzw. Sporopedii. Sporopedia jest ciężkim wyborem wszelkiej twórczości graczy z całego świata oraz tworzy poszczególny element „online” gry. Jest pulą, z jakiej Spore wykorzystuje nie tylko niezbędne do zasiedlenia olbrzymiego wszechświata gry stwory, lecz również projekty różnorakich pojazdów oraz budynków. Gracze bynajmniej nie mogą skonfrontować przygotowanych przez siebie istot czy cywilizacji, w bezpośrednim starciu – Istotne jest tytułem nastawionym na zabawienie się pojedynczego „boga ewolucji”. Garść oczu, szczypta nóg, łyżka sierści Jeśli idzie o dodane do Konkretne narzędzia edycyjne – te mają się naprawdę rewelacyjnie. Już wypuszczona przed premierą Fabryka Stworów dawała całkiem niezły przedsmak czekających nas atrakcji, i obecnych w grup dużej jest wiele dobrze. Za sprawą bardzo prostego interfejsu każdy bez kłopotu stanowi w kształcie wygenerować prawie dowolną istotę (tudzież pojazd czy budynek). Poddaliśmy grę ostrym testom, pracując w pięknym zapamiętaniu najbardziej oryginalne wizje różnych bestii. I zawsze – niezależnie z tego, czy dziwadło na ekranie wyglądało jak skrzyżowanie stonogi z pałąkiem przeciwkapotażowym, czy posiadało esencję czystości i ascetyzmu – opracowane algorytmy bezbłędnie radziły sobie z animacją tak wymęczonego zwierzątka. Oraz o tym, jakież cudeńka mogą stworzyć bardziej dobrzy
członkowie społeczności Spore, można przekonać się, patrząc na oficjalną stronę Sporopedii. Edytor więc nie wszystko Spore planowało być lecz i, a dobrze nade wszystko, grą. Grą – która otwiera się bardzo obiecująco. Wybieramy sobie pewną z niezliczonej (naprawdę imponującej) liczby ziem i widzimy, jak – wraz z przemierzającym kosmos kawałkiem skały – wchodzi na nią występowanie. Bez zbędnych i przegadanych wstępów lądujemy w wczesnym bulionie, po czym rozpoczynamy fazę pierwszą, w jakiej poprawiamy naszemu, początkowo jednokomórkowemu, organizmowi pozostać w dużym niebezpieczeństw świecie. Szybko wyjeżdżają na jaw proste zasady, które prowadzą całej rozgrywce. Na działki ekranu odpowiedzialny jest pasek naszego wzrostu w konkretnym czasie – gdy dojdzie do kraju, dążymy do kolejnego. Wszystko w imię zdobywania jeszcze to lepszego zestawu zwojów, oraz w konsekwencji – sprawnego mózgu. Wspomniany pasek ładujemy, zbierając aktualną „walutę”, jaką w przypadku naszego jednokomórkowca jest DNA. Jasna, Trudna i Biała strona Mocy Pierwsza pora jest, krótko mówiąc, rozkoszna – chodząc w zawiesinie, zależnie od preferencji, to uganiamy się za roślinkami, to zbyt innymi żyjątkami i stopniowo rośniemy. Miło obserwować, jak długo doganiamy naszym rozmiarem przewijające się w środowisku giganty, które potem same stają się pomijalnymi mikrobami. Jeśli tylko docenimy to za dobre – rozpoczynamy gody, których skutkiem jest jajo. Rytuał obecny w praktyce pozwoli na zdobycie do edytora, gdzie za zebraną „walutę” dokonujemy koniecznych „poprawek” naszego podopiecznego. I tutaj przylegamy do drugiej zasady: przez całą grę nasz rozwój zmierzać może w okolicę drinka z racja trzech kierunków – bycia złym, złotym lub kimś pomiędzy. Absolutnie nie jest zatem rzeczone wprost a na wszelkim kroku ukryte pod innym pseudonimem (mięsożerca, roślinożerca, wszystkożerca; drapieżnik, towarzyski, zmienny itd. itp.). Jednak – co najważniejsze – to z którym bilansem zamkniemy dany rozdział, będzie traktowało prestiż na sile, które otrzymamy nawet w bardzo dalekiej przyszłości. Jak łatwo się domyślić, drapieżca nagradzany będzie talentami bojowymi, natomiast pacyfista – defensywnymi i delikatnymi. ##video## Wcale nie pochodź z wody Po relaksującej w prostej prostocie fazie komórki, z perspektywą na łatwiejszy żywot, przedstawiamy się na ląd, gdzie czeka nas przebrnięcie przez etapy: stwora, plemienia, cywilizacji oraz kosmosu. I tu że cała magia zaczyna powoli pryskać, szydło wynikać z wora, a okazja na przysłowiową matkę. Prezentuje się bowiem, że wraz z jeszcze popularniejszym skomplikowaniem budowy naszego małego nie przechodzi w parze proporcjonalne urozmaicanie rozgrywki. Wymienia się głównie skala naszych działań – na startu myślimy o samego stwora wraz z gniazdem, potem o plemię zamieszkujące wioskę, a na kraju o cywilizację, przy której decydujemy już podbój (lub domowe zjednoczenie) całej planety. W nauka zasady „jak piękno jest do każdego, toż stanowi do niczego” – na wszelkim z etapów przechodzimy do pracowania z kalką jakiejś gry w alternatyw „dla ubogich”. Dla przykładu: etap stwora przypomina pospolite slashery, i naszym interfejsem nawiązuje nawet do WoW-a. Na etapie plemienia gra obraca się w łatwego RTS-a. Dowodzimy tam maksymalnie parunastoma jednostkami i łatwo jest zebrać ludzi do góry, by realizować zamierzone cele. Też do ambitnych nie należą. Wszystko dzieli się o zdobycie pożywienia (jedyny surowiec), o jakie walczymy to pokojowo (oraz jesteśmy udani), obecne na wojennej ścieżce (i stanowimy niebezpieczni).
Przespałem setki tysięcy lat ewolucji Wszystko byłoby do wybaczenia, gdyby nie powoli wkradająca się w taką rozgrywkę – będąca że najważniejszym mordercą gier – nuda. W Liczne nie można przegrać, a to znikają emocje towarzyszące wiszącemu nad naszym gatunkiem widmem zagłady. W konsekwencji gra moją agresywną rasą robiła tak, że po prostu na nowych krokach wysyłałem powstające firmy na wrogów, powoli ładując widoczny w dole ekranu pasek i przenosząc na pójście do kolejnej, jak twierdził, ciekawszej fazy. Powtarzalność wykonywanych prace czyniła rozgrywkę rutynową. O ile a od ganiania naszą komórką nie można wymagać zbyt dużo, tak później chciałoby się być dość większe miejsce do popisu. Szukając tego „miejsca”, otrzymuje się w niektórym okresie do wniosku, że mimo rozbudowanej „otoczki edycyjnej” sam rdzeń gry jest nieskomplikowany i kilka wrażliwy na zmiany. Na przykład – rozplanowanie przestrzenne wioski zawsze robi tak samo, a projekty pojazdów lub nawet osobie – mają znikomy pomysł na rozgrywkę. Razi oraz brak konsekwencji w jednej mechanice ewolucji. W wszelkiej bowiem chwili, w ciągach, podczas których swój system też się rozwija, możemy w mig zrobić np. z muchy słonia. Na pewno nie jest więc rynek wiele wspólnego z zmianą, którą potrafimy ze szkoły. Sprawę ratuje nieco ta faza – kiedy to wyruszamy naszym statkiem na podbój kosmosu. W zderzeniu z ostatnimi czterema jest zwiększona i przywodzi na nauka mariaż leciwego Frontiera z Master of Orion (naturalnie – w klas „dla ubogich”). Eksploracja rozległej galaktyki, odkrywanie nowych ras, radości z ostatnimi coraz rodzącymi się (można je uprowadzać, zostawiać kręgi symulatorypc.pl/symulator-kopalni-odkrywkowej-pobierz/ w zbożu etc., etc.), poszukiwanie zaginionych artefaktów, kolonizacja planet, fachowe urządzenia będące do ich terramorfowania, wątek handlowy, masa smaczków – tylko wtedy Spore zaczyna przypominać pracę dla mężczyzn uważających. Jak posiada zadziwiać, bowiem nie zadziwia? Naprawdę chciałbym, by dużo głów nie pogodziło się z moją oceną Spore. By mogliby odnaleźć ukryty gdzieś dobrze w obecnej sztuce geniusz, zaszczepiony tam przez Willa Wrighta. Mnie gra nie zwyczajnie znudziła (za dużo Simsów w diecie mistrza?). Co gorsza – oddelegowani do testów członkowie redakcji też odnajdowani byli po jakimś czasie drzemiący przed monitorem. Widać w niej prawdziwy kunszt, masę włożonej produkcji oraz nowatorstwo. Cieszy sympatyczną oprawą graficzną, wzorcową stroną techniczną i słabymi wymaganiami. A gdy przyszło mi oceniać same edytory – osiągnęły najwyższe noty. Niestety, jako produkt dla doświadczonego gracza radzi sobie średnio. Lubię być wiedza, że poruszane przez mnie decyzje znajdują się z reakcją w świecie gry. Gra o zmian aż się prosi, by wszelkie maleńkie akcje przedsiębrane we wczesnych jej fazach – były spory wpływ na układ wzorze natomiast jego osiągnięcia w późniejszych etapach. Nic z tych sytuacji. Szybko znajduje się na proste zależności typu: będziesz mięsożercą – przyjmiesz w perspektyw czołg. Ważne jest pod tym względem grą potwornie liniową i przewidywalną. Wykonywana przez gracza cywilizacja przeważnie będzie wyglądać tak toż, gdyby nie liczyć projektów wartości i domów. Skutecznie zniechęca więc do
eksperymentowania i radości, czyli elementów – które uczyniły nieśmiertelnymi chociażby gry spod znaku SimCity. Cała para poszła w edytor, który prezentuje się być bajerem czysto kosmetycznym. Stworzenie rasy sześciorękich niedźwiedzi nie nie pozwoli posiadać im sześciu motyk tudzież toporków. Uzbrojenie czołgu w cztery niezależne leczy nie umożliwi mu atakować naraz czterech jednostek. Stanowi w tym tyle gry, co w projektach do potencjalnego makijażu czy fryzjerstwa. Niejako na pocieszenie Will Wright próbuje wcisnąć nam na wyniku uroczą grę o beztroskiej eksploracji kosmosu, ale szczerze – dzisiaj nie tego po tym tytule oczekiwałem. Spore przygotowuje się być zabawą dla osób lubiących spokojnie „dłubać” sobie nad jakimś dziełem bez konkretniejszego celu. Na początku stworek – tutaj nóżkę, tu oczko, potem go pokolorować – później pojazdy i budynki. Również nie będzie burzyło im mówienie bez przerwy podobnych czynności. Ciężko nawet stwierdzić, czy gra spodoba się, pozornie wykonującym te kryteria, fanom Simsów. Moim przekonaniem osoby wychowane na tak humanistycznej grze monstra ze Wielkie raczej przerażą. Tak jak mnie przeraziła płytkość ważnych elementów.