20 likes | 171 Views
Oda do maturzystów: Czasami , na szczescie coraz rzadziej, zazwyczaj tak jakos w poczatkach maja, nawiedza mnie zawsze ten sam koszmarny sen, sen przerazajacy, upiorny sen: sni mi sie mianowicie, ze jestem olsniewajaco pieknym, genialnie uzdolnionym, pelnym niespozytych
E N D
Oda do maturzystów: Czasami, na szczescie coraz rzadziej, zazwyczaj tak jakos w poczatkach maja, nawiedza mnie zawsze ten sam koszmarny sen, sen przerazajacy, upiorny sen: sni mi sie mianowicie, ze jestem olsniewajaco pieknym, genialnie uzdolnionym, pelnym niespozytych sil mlodziencem. I ze ja - ten mlodzieniec - siedze w sali gimnastycznej mojego liceum i wlasnie przystepuje do pisemnej matury z matematyki. Ledwie zywy z trwogi i rozpaczy probuje spisac z tablicy tematy, pelne absolutnie nieczytelnych dla mnie znakow i symboli; i wiem, ze straszliwa pewnoscia wiem, ze nie spisze, nie odczytam, nie zrozumiem... I ta potworna swiadomosc odbiera mi oddech, przygniata jak stupudowy ciezar, i dusze sie, i juz umieram, i... na szczescie - budze sie. Z ulga i nieopisana radoscia konstatuje, ze jestem lysym, oblesnym, sklerotycznym staruchem, ktory ma juz wszystko za soba, i ktoremu juz nikt i nigdy nie postawi dwojki z matematyki... Oto jak trwale i gleboko - az w podswiadomosc - zapadly we mnie te leki, stresy, nastroje! A przeciez: ocalalymi resztkami pamieci - - pamietam, i cala starcza madroscia - wiem, ze nie to bylo wtedy naprawde wazne. Bo naprawde wazne i piekne bylo to, ze mam dziewietnascie lat, ze w moim sercu i glowie az wrze od cudownych marzen i szalonych zamiarow, ze caly swiat jest u moich stop, ze wszystko, absolutnie wszystko jest tuz tuz, na wyciagniecie reki, i czeka wlasnie na mnie... I tylko to chcialbym powiedziec - dzisiejszym Maturzystom. Kochani, nie dajcie sobie zatruc i zniszczyc tego cudownego czasu! Nie pozwolcie sie wpedzic w kompleksy i stresy, nie dajcie sie pognebic msciwym, oblesnym, sklerotycznym staruchom (takim jak ja) - swoim nauczycielom: nie przejmujcie sie, jesli nie rozumiecie, co to jest calka, rozniczka czy logarytm; zaden normalny czlowiek tego nie zrozumie, i nie ma to najmniejszego znaczenia; nie wpadajcie w panike, jesli nie wiecie, co chcial Wyspianski powiedziec w "Wyzwoleniu", on sam - nieszczesny stuprocentowy grafoman - - tego nie wiedzial; nie zamartwiajcie sie, jezeli myla sie Wam Krasicki, Krasinski i Kraszewski, ci faceci myla sie swoim wlasnym kobietom, i nawet sobie samym oni sie juz myla... I nie ma to zadnego, ale to zadnego znaczenia... Wazne jest co innego: to, ze tylko teraz jest tak jasno, mlodo i pieknie; ze tylko teraz, w tym cudownym a rozpaczliwie krotkim czasie tak mocno, tak intensywnie odbieracie swiat; ze puls i serce swiata bija teraz w tym samym rytmie co Wasze serca; ze tylko teraz jest tyle milosci, tyle nadziei i tyle szczescia; tylko teraz zycie lasi sie do Waszych rak, a przyszlosc pokornie zaglada Wam do oczu; tylko teraz, i juz nigdy wiecej... Nie pozwolcie sobie tego czasu odebrac ani zatruc.