180 likes | 371 Views
"Kochające serce codziennie się odradza” -T. J. Maryniak. „Odrobina miłości człowieka do człowieka lepsza jest od wszystkiej miłości do ludzkości" ;) ;).
E N D
"Kochające serce codziennie się odradza” -T. J. Maryniak „Odrobina miłości człowieka do człowieka lepsza jest od wszystkiej miłości do ludzkości" ;) ;)
Staramy się i wkładamy w to całe serce, aby nasi podopieczni poczuli cząstkę miłości. Chcemy aby poznali „ s z e r z e j " świat, poczuli, że ktoś lubi z nimi przebywać, bawić się, uczyć ich. Wszystko to co robimy jest bezinteresowne. Zyskujemy jedno: radość. Wierzymy, że: "Jedynie miłość nadaje sens życiu. Dlatego im bardziej będziemy zdolni do miłości i dawania siebie innym, tym bardziej sensowne będzie nasze życie.„ Herman Hess.
Nazywamy się Ania, Agnieszka i Monika. Uczęszczamy do VIII Liceum Ogólnokształcącego w Bielsku-Białej. Fascynujemy się głównie pomocą innym i dlatego podjęliśmy się pomocy przy opiece 12-letniej Marty (Ania i Aga) oraz 15-sto miesięcznego Maksymilianka (Monika).
Trochę historii Ani i Agi Postanowiłyśmy się zapisać do Szkolnego Koła PCK. Zgłosiłyśmy się do opiekuna tego koła, ponieważ bardzo pragnęłyśmy zostać wolontariuszkami w wolontariacie stałym prowadzonym przez naszą szkołę . To było bardzo trudne, gdyż taką posadę można było uzyskać dopiero w drugiej klasie . My byłyśmy zaledwie w pierwszej . Nasza drobna postura, delikatny głos nie wpływał korzystnie na decyzję opiekuna . Pani jednak zauważyła nasz zapał i przydzieliła nas do bardzo trudnego przypadku . Powiedziała:"Potrzebna jest pomoc 12-letniej dziewczynce Marcie i jej matce. Dziewczynka jest chora na Zespół Downa, padaczkę oraz ma niedowład lewej dłoni . Dziewczynki, które do niej chodziły zrezygnowały i pomyślałam o Was . Chciałybyście spróbować?".Nasza odpowiedź była jednoznaczna:"TAK!!!" . Poczułyśmy niesamowite uczucie-nasze marzenia zaczęły się spełniać. W czasie pierwszej wizyty u Marty jej matka jeszcze raz przedstawiła nam chorobą jej córki. Nie myślałyśmy o trudności w pomocy przy dolegliwościach jakie towarzyszyły Marcie tylko cieszyłyśmy się, że możemy zrobić coś co nas nic nie kosztuje i jest bezcenne .
Historia Moniki Pochodzę z małej miejscowości na południu Polski. Tam się wychowałam, chodziłam do podstawówki, gimnazjum. Cóż jednak przyszedł dla mnie ten moment kiedy musiałam pójść dalej. Tym sposobem znalazłam się w Bielsku-Białej . Obecnie chodzę do 2 klasy VIII Liceum Ogólnokształcącego im. Hanny Chrzanowskiej w Bielsku-Białej. Ze względu na to, że mój dom mieści się kilkadziesiąt kilometrów od szkoły, od poniedziałku do piątku mieszkam w internacie. Początkowo dosyć ciężko był mi się przyzwyczaić do nowego miejsca zamieszkania. Potrzebowałam czasu na za klimatyzowanie. Ciągle czułam, że nie jestem tutaj spełniona. Moje życie toczyło się między szkołą a internatem ....
Jednak już na początku nowego roku szkolnego 2 klasy, jedna z pań wychowawczyń internatu, na ogólnym zebraniu wychowanków ogłosiła, że potrzebuje osób chętnych do chodzenia na wolontariat do dzieci, których rodzice są głucho- niemi. Miała ona bowiem kontakt z panią zPolskiego Związku Osób Głucho- Niemych.Pomyślałam sobie:"To jest to!!!"i zgłosiłam się do niej. Odpowiedziała, że będą szukać kogoś dla mnie. Z wielką radościąw sercu wróciłam do pokoju.Nie sądziłam jednak, że to "szukanie" tak długo po trwa...ale warto było czekać... Pod koniec listopada 2007r. po raz pierwszy poszłam z panią Ulą do Maksymilianka, wtedy 15-sto miesięcznego chłopczyka, którego rodzice są głucho-niemi, on jest zupełnie zdrowy. Zafascynował mnie już od początku. Od razu złapaliśmy kontakt, chociaż początkowo musiałam przywyknąć do nowego zadania. Teraz jest coraz lepiej, a wręcz nie mogę się doczekać cotygodniowych spotkań. Przebywam u niego 1 godz. ,która mija tak szybko, że nawet nie wiem kiedy. Bardzo lubię przebywać w obecności małych dzieci.
Martusia to bardzo sympatyczna, miła i inteligentna dziewczynka która oczekuje od świata miłości, troski, uśmiechu. Każda wizyta u niej to coś niesamowitego dla nas. Odrobina jej uśmiechu dostarcza nam energii która motywuje nas do dalszego życia i niesienia radości innym.
Nie wielka cząstka z kolekcji książek które przerobiliśmy Po lewej słynny miś BOBO
...i oczywiście kolekcja ulubionej bajki Martusi "Franklin"...
Blog i projekt powstał przy czynnej pomocy naszej opiekunki p. mgr Agnieszki Ślimak, która przez ten cały czas pomagała nam w trudnych chwilach..Z SERCA DZIĘKUJEMY!!!