510 likes | 685 Views
Tajemnice zaginionego jeziora. Opowieść ilustrowana z dawnej ziemi bełskiej.
E N D
Tajemnice zaginionego jeziora Opowieść ilustrowana z dawnej ziemi bełskiej
Będzie to opowieść o miejscu, które już tak naprawdę nie istnieje … Nie ma już od dawna ziemi bełskiej, zaś namiastkę dawnego, naturalnego jeziora stanowi sztucznie utworzony zalew. Szczęściem, zachował się opis tego odosobnionego jeziora – giganta o niewyjaśnionej do dziś etymologii. Świat sprzed 500 lat odszedł w głębokie zapomnienie. Jednak czasami niepowtarzalność zjawisk natury otwiera nam subtelną wrażliwość. Może ona nam pomóc znaleźć klucz do poznania tajemnic z przeszłości, tej naszej przeszłości – najbliższej…
Jedyne jezioro dawnej ziemi bełskiej musiało być naprawdę niezwykłe, skoro zainteresował się nim słynny kronikarz Jan Długosz i w swoim dziele - Roczniki czyli Kroniki Sławnego Królestwa Polskiego opisał jego przedziwne właściwości. Księga I, zatytułowana „Chorografia”- czyli dzisiejsza geografia, z jeziorami, rzekami i górami, które wówczas były znane, zawiera wydzielony osobno tytuł : „Jezioro ziemi bełskiej”. Gdzie się ono znajduje? Cierpliwości, za chwilę odkryjemy rąbek tajemnicy… Tymczasem zobaczmy, jak sama natura otwiera nam oczy na poznanie tego bliskiego, nieznanego zakątka.
"Krynicze, jezioro ziemi bełskiej, długie na pół mili, szerokie na ćwierć mili, w którym z powodu głębokości jego trudne jest łowienie ryb." Kto choć raz jechał krajową 17-stką, w pół drogi między Zamościem a Tomaszowem musiał dostrzec, a nawet może i zachwycił się obecnym sztucznym zalewem, co wypełnia dolinę małej rzeczki Kryniczanki (vel Kryniczki) kończącej swój powolny żywot, gdzieś za Dominikanówką, wpadając leniwie do Wieprza.
Zatrzymajmy się na dłużej w Krynicach, by móc zobaczyć, zwracając się w stronę zachodzącego słońca, jak hen, daleko, daleko, po horyzont ciągnie się rozległa dolina, ograniczona po brzegach wzniesieniami. Dziś zbiornik ciągnie się około 1,3 km od drogi nr 17 do ograniczającej go od zachodu grobli, za którą ciągną się zmelioryzowane niegdyś łąki, obecnie coraz częściej podmakające.
Zielone pagórki Romanówki wyraźnie zaznaczają dawne brzegi jeziora
Ale wracajmy do przekazu, bo jakże ciekawy opis tam znajdziemy: "Osobliwą i odmienną od innych jezior ma właściwość, albowiem co pewien czas, mniej więcej co trzy lata, czasami co dwa lata, z wydaniem wielkiego szumu i ze wzburzeniem spiętrzonych wód uchodzi do skalistej góry ukrytymi i podziemnymi otworami. Bardzo mało zostawia wówczas wody na dnie i umożliwia rybakom pochwycenie i zebranie mnóstwa ryby”.
A gdzie ta góra skalista? Zapytacie, jak w pewnej bajce… Odpowiedź kryje się blisko, zaraz za znanym drewnianym kościółkiem św. Stanisława , stojącym po drugiej stronie drogi. Wzniesienie, na którym znajduje się dzisiejszy cmentarz, jeszcze w początku XX wieku wyglądało inaczej. W związku z budową kościoła działkę, przekazaną przez dziedzica Lipczyńskiego, przystosowano na plac świątynny , równając i wywożąc ziemię z pobliskiego pagóra, a tym samym zmieniając jego stromiznę.
Jak wyglądało przed wiekami wzgórze za kościołem św. Stanisława ?
Kto zechce sprawdzić, może pominąć dogodne wejście na cmentarz i powyżej ogrodzenia kościelnego rozchylić pokrzywy i zarośla, by przekonać się o istnieniu wapiennego podłoża, widocznego w przekroju zbocza. Można nawet natknąć się na małe, ciekawe formy wapienne – być może powstałe w wyniku zjawisk krasowych. Najstarsi mieszkańcy Krynic wspominają o dawnych, pochodzących jeszcze z poprzedniego cmentarza - prawosławnego (prawdopodobnie z XVI wieku) grobowcach, w których wisiały łańcuchy trzymające trumny, zapewne ze względu na podmakanie.
Idąc dalej (w kierunku wschodnim) i mijając ciekawy garb góry cmentarnej natkniemy się na piękny, głęboki, lessowy jar. Niestety jest on również miejscowym wysypiskiem cmentarnych śmieci, co boleśnie kontrastuje z jego ciekawą formą i potężnymi bukami porastającymi brzegi parowu. Schodzi on łagodną kaskadą w kierunku doliny wprost na podwórze dawnego budynku organistówki.
Następne wzniesienia w kierunku wschodnim, porośnięte lasem mieszanym kryją jeszcze jeden, znacznie bardziej rozległy, o dużych wysokościach względnych jar. Wiosną po roztopach, można zaobserwować tam spływające okresowe „strumienie” wciąż rzeźbiące powierzchnię. Niegdyś było to miejsce uczęszczane przez mieszkańców. Do dziś znana jest nazwa potoczna tego miejsca – Strzelnica. W okresie międzywojennym polana otoczona pagórami służyła jako miejsce ćwiczeń Związku Strzeleckiego. Po wojnie - jako miejsce ogniskowo-biwakowe dla działającego aktywnie harcerstwa.
Gdy zapuścilibyśmy się jeszcze dalej, zostawiwszy po lewej stronie leśne ostępy, a schodząc na uczęszczaną asfaltową drogę, prowadzącą do wsi Dąbrowa natknęlibyśmy się na źródła tworzące niewielkie bagienko. Być może jest to jedno ze źródeł dawniej zasilających obficie jezioro Krynicze.Wszak etymologia nazwy wsi Krynice wskazuje na istnienie licznych miejsc, z których dosłownie „tryska woda”, czyli po staropolsku – krynic.
Na pobliskich wzniesieniach mają pole badawcze lubelscy naukowcy z Wydziału Biologii i Nauk o Ziemi UMCS. Zostało ono założone po powodzi, jaka miała miejsce w Krynicach w 1998 roku. Wieś zalana została wówczas wodami po ulewnym deszczu, spływającymi w kierunku doliny Kryniczanki. Woda przelewała się nawet przez krajową 17-tkę, a jej nurt był tak silny, że przewracał maszyny rolnicze i unosił betonowe cembrowiny. Istnieje również nieoficjalna „teoria spiskowa” mówiąca, że takie zjawiska dzieją się cyklicznie… Obecnie jest przeprowadzany międzynarodowy projekt badawczy dotyczący całej zlewni rzeczki Kryniczanki.
Opadające mgły do złudzenia przypominają mętne wody zaginionego jeziora.
Jeszcze jedno źródło historyczne, tym razem XIX – wieczne wskazuje na istnienie dawnego jeziora-giganta… „Słownik Geograficzny Królestwa Polskiego” z 1883 roku tak opisuje rozległe na ok. 360 ha jezioro wraz z podmokłymi łąkami: „ Brzegi jego wyniosłe, bezleśne; od zachodu tylko przechodzi w obszerną , błotnista nizinę, stanowiącą widocznie dno wielkiego jeziora, które rozlewało się kilkoma ramionami po wsie: Namule, Suchowola, Polany, Hutków, Zaboreczno.”
Słownik wspomina także o istnieniu w gminie Suchowola trzęsawiska zwanego przez mieszkańców Krynickim Bagnem.Do dziś niemal w samym środku wsi Zaboreczno znajduje się bagienko porośnięte turzycą.
W latach trzydziestych XX wieku w jeziorze stale obniżał się poziom wody. Ciągle jeszcze jednak woda z jeziora służyła do celów gospodarskich, a nawet do gotowania. W niejednej chałupie zdumione dzieci wołały: „- Mamo, klusia ma oczy!”. Taka woda obfitowała przecież w mnogość pijawek i innych stworów z oczami…
W latach pięćdziesiątych można już było urządzać pikniki na zielonej murawie dawnego jeziora. Gdzieniegdzie tylko biły nikłe źródełka, zwykle wiosenną porą zwiększając swą objętość.
W roku 1974 nieliczne oczka wodne w dolinie rzeczki Kryniczanki postanowiono ograniczyć groblą i utworzyć zbiornik retencyjny. Zalano wówczas obszar o wielkości ok. 50 ha. Jako zbiornik wędkarski znany jest miłośnikom wędkowania, którzy ze spokojem czekają na wymarzony okaz i nie mają nawet pojęcia, że niegdyś wystarczyło poczekać, aż woda sama wpłynie do góry, a wówczas ryby będą podane , jak na tacy.
Do dziś zalew krynicki pozostaje niewyjaśnioną zagadką. Potrafi zadziwić o każdej porze dnia i roku. O jego pochodzeniu krążą przedziwne legendy o zatopionym kościele, dzwoniących dzwonach, o topcach i topielicach z zielonymi włosami … Ale to już zupełnie inna opowieść !