40 likes | 58 Views
Star Wars Jedi: Fallen Order to niesamowita gra akcji osadzona w uniwersum Gwiezdnych wojen tuu017c po wydarzeniach opisanych w trzecim epizodzie sagi. Za przygotowanie tytuu0142u odpowiada studio Respawn Entertainment (Apex Legends, seria Titanfall) i firma Electronic Arts. Tytuu0142 jest trzecim duu017cym projektem zwiu0105zanym z klasu0105 George'a Lucasa, ktu00f3ry powstau0142 po tym, jak EA wykupiu0142o prawa na wyu0142u0105cznou015bu0107 do pracy gier ze Star Wars w urzu0119dzie.
E N D
Recenzja gry PC Star Wars Jedi Upadły zakon – EA kontratakuje i buduje więc dokładnie Po niezłym zamieszaniu, jakie narobił świetny pierwszy etap serialu The Mandalorian, Star Wars Jedi: Fallen Order kontratakuje w świecie gier. To praca, która służy nową nadzieję, dla przyszłych gier w uniwersum Gwiezdnych wojen. Kiedy dwa lata temu pojęliśmy daną o zamknięciu studia Visceral Games i rozwiązaniu projektu ze świata Gwiezdnych wojen wzorowanego na Uncharted, wielu graczy odczuło „ogromne zakłócenie Mocy. Jakby z milionów gardeł znalazłeś się krzyk przerażenia, a wtedy nastała cisza”. Żyć zapewne było wtedy jednak przywrócenie równowagi w galaktyce? Akcja prewencyjna, żeby nie być w portfolio https://www.downloaduj.pl/dead-island-2-download/ dwóch bardzo podobnych gier? Bo Star Wars Jedi Upadły zakon studia Respawn Entertainment to nic dziwnego, jak właśnie Uncharted w uniwersum gwiezdnej sagi. Odnalazłaby się tu i domieszka God of War, Tomb Raidera i paru innych tytułów, natomiast nie ma mowy o żadnym śmietniku pożyczonych pomysłów. Wszystko razem ma idealną mieszankę szalonej przygody, wciągającej, filmowej fabuły oraz satysfakcjonującej konkurencje i eksploracji. Jeśli tworzył się do czegoś przyczepić, to jedynie do grupie oprawy graficznej, jaka nie określa się aż tak miło jak ta na silniku Frostbite w Battlefrontach. Tylko że biorąc pod uwagę doniesienia, ile problemów daje on w kreacjach z widokiem TPP, chyba wolę lepszy gameplay kosztem wizualnych wodotrysków. Na konsoli PlayStation 4 doświadczyłem i paru technicznych wad a ostatnie w wartości tyle moich zarzutów względem SWJ Fallen Order. Jednak może o też posiadać na wycieczce klimat całości, który łączy zarówno mroczne przygody z totalitarnych rządów Imperium, kiedy i bardzo baśniowe sekwencje domem z produkcji dla najmłodszych. Czuć, że autorzy stali nieco w rozkroku, starając się stworzyć historię dla każdego, a dzięki temu, iż też głównie widoczne etapy są od siebie oddalone w ciągu, a fabuła mocno wciąga, nie przechodzi w ostatnim wszelkiego innego konfliktu. Rudy idzie na sam – Gwiezdne wojny – historie W wartości o epickich czasach w fabule nie mogę za wiele napisać, bo praca jest szybka, dzieje się dużo a wszystko, co przebywamy na ekranie, stanowi dobrą przygodę, której o oddać się ponieść i zacząć nią osobiście. A twórcy interesują nas niejeden raz, bo nawet pojawiający się czasem backtracking połączony z powrotem przemierzanymi niedawno ścieżkami na będący znaną bazą statek, wykorzystano jako okazję do całkiem innych wrażeń i zabawie. Co więcej, rudy nastolatek jako rycerz Jedi, który zdecydowanie nie przekonywał mnie w znakach, ostatecznie dał się polubić i kibicowałem mu przez całą opowieść. Cal Kestis, także jak filmowa Rey, zwraca się kosmicznym złomem, przecież nie jako wolny duch, a zwykły robotnik Gildii Złomiarzy, która na ziemi Bracca poddaje recyclingowi statki z okresów wojen klonów. Podczas nudnej
roboty słucha tamtejszej rockowej muzy, codziennie dociera do rzeczy brudnym, zatłoczonym gustem dodatkowo jest pod kontrolą żołdaków Imperium. Cal ukrywa też fakt, że był padawanem – niedoszłym rycerzem Jedi, który jakoś przeżył czystkę Rozkazu 66. Kiedy przez przypadek wymaga użyć wielkości oraz na jego chodź wpadają inkwizytorzy, przyjmuje niespodziewaną pomoc załogi statku Stinger-Mantis i przyjmuje się pomóc ją w pewnej misji. Cal ma odnaleźć holokron z reklamami o innych przy życiu dzieciach obdarzonych Mocą, by dzięki nim odbudować potęgę Zakonu Jedi. Przedmiot został a tak ukryty, natomiast jego tajemnic strzegą sekrety pradawnej tradycji i połączone z nimi grobowce. Akcja rusza z kopyta już od pierwszych chwil, a po tylko nabiera tempa. Sterując Calem, jesteśmy kiedy rycerz Jedi, Nathan Drake, Indiana Jones i Lara Croft w pewnym. Bierzemy udział w akcji, poznajemy doświadczenia z historie a wyjątkowe sprawie, które grzechem byłoby Wam przedwcześnie zdradzać. Upadły zakon zaskoczył mnie jeszcze tym, jak daleko cała fabuła płynnie odnosi się z rozgrywką. Tutaj każde machnięcie mieczem, każdy krok nad przepaścią, a nawet samoleczenie płacą się integralną częścią historii, jakbyśmy brali wkład w jednej, długiej cut-scence. Jeśli zabrakło w obecnym wspaniałej finezji domem z Uncharted 4, to tylko przez chwila zbyt częste pauzy, by podczas medytacji zapisać grę, czy gry z bossami, chcące z zmiany nieco dłuższej przestrzenie w obrocie naprzód. Terminem to jednak my ciż utrzymujemy się mimochodem, widząc na współcześni świat gry i szturmowców Imperium, którzy nieporadnie konkurują z każdymi lokalnymi zwierzakami. ##video## Poszukiwacze zaginionych grobowców Rozgrywka, która tak właściwie dopełnia fabułę, oparta stała na dwóch pierwszych filarach: grze i przemierzaniu poziomów połączonym z eksploracją. Generalnie rzadko po prostu biegniemy przed siebie. Ciągle za wtedy zawieramy do rezygnowania z wciągającą platformówką TPP. Wspinamy się, ślizgamy po zboczach, skaczemy, pokonujemy przepaście na linach, czasem budujemy to suma w złożonych sekwencjach, by uzyskać się w jedyne miejsce. Cal często wymaga jeszcze stosować Mocy, by popchnąć jakiś obiekt czy zatrzymać ruch, lecz nie jest przy tym rynek wszechstronny. W poszczególnych czynnościach wyręcza go maszyna z duszą, czyli sympatyczny robot BD-1, który nie tylko odblokowuje liczne przejścia, jednak także zabiera się za nas znajdźkami. Upadły zakon to święte zaprzeczenie totalnej swobody w otwartych światach i... całe szczęście. Labirynty kilkupoziomowych wąskich przestrzeni i korytarzy, z okresem odkrywających coraz dobrze wrażeń i zakamarków w języku Metroidvanii (a ostatnio choćby Darksiders 3), są jak powiew nowości w klimatach mody na open-worldy. Bliższy czas z muzyką wynagradza różnorodna sceneria odwiedzanych planet oraz poukrywane tu i ówdzie sekretne miejsca, dotarcie do jakich potrzebuje odrobiny kombinowania. Nieźle zaprojektowano również zagadki środowiskowe w grobowcach, jakie nie są ani przegięte, ani proste do bólu, a twórcy za pomocą robota BD-1 udzielają jedynie zdawkowych podpowiedzi. Co znacznie – wszystko zorganizowano tak, że łatwo do indywidualnego końca gry odkrywamy jakąś inną technikę obracania się czy pokonywania przeszkód. Zupełnie kiedy w wypadku walki, choć tam związane jest wtedy z drzewkiem rozwoju i prywatnymi opiniami o nauce kolejnych sztuczek. Miecz świetlny z naturą – ciemną duszą Cal Kestis to Jedi, dlatego nie ma z topornego blastera, tylko z „drogiej stoi na bardziej cywilizowane czasy”. Jak wtedy twórcy poradzili sobie z grą na nasz dystans za pomocą miecza świetlnego? W moim doświadczeniu wzorowo, choć wszystko zależy tu z wybranego poziomu trudności. Na najprostszym można przechodzić do przodu jak przecinak, nie powtarzając się paskiem zdrowia czy koniecznością blokowania ciosów lub robienia
uników. Na prostym wystarczy odrobinę bardziej uważać. Wyzwanie porusza się na „hardzie” i tu trzeba już mocno skoncentrować się przed wszą walką, bo autorowi nie wykonali leniwego manewru podbicia paska zdrowia przeciwników, tylko zmienili takie pracy jak np. czas, w którym można osiągnąć dom czy wyprowadzić kontrę. W kampaniach na hardzie naprawdę powiększa się skill, oraz nie dłuższy okres machania mieczem. Nie napisałem jednak, iż to sport na wartość Dark Souls. Inspiracje różnymi tytułami, pokroju właśnie Dark Souls, Bloodborne’a, Sekiro czy God of War, że w wielu pomniejszych elementach (np. w zapisywaniu stanu gry w problemach odpoczynku czyli w rozumieniu straconego zdrowia i uczucia po śmierci od przeciwnika, który nas pokonał), niemniej generalnie nie uważa się tu poczucia jakieś bezwzględnej kary za wszelki najmniejszy błąd. Walka bywa trudna, ale wykonalna – niezależnie, czy dopada nas ważniejsza część szturmowców Imperium, czy dany boss. Machanie mieczem świetlnym sprawia sporo frajdy, głównie dzięki dobrym animacjom. Cal potrafi wykonać istny balet śmierci, prześlizgując się na plecach wrogów, ciąć z innych pozycji i wykończyć akcję soczystym finiszerem. Do ostatniego myśli jeszcze używanie Energii na wrogach, których można spowolnić, przyciągnąć lub oddalić z siebie. Sama mechanika nie przewiduje może jakichś niesamowitych, trudnych do przygotowania combosów, ale łączenie Sile z różnymi atakami mieczem oraz parowaniem i unikami może dać piękne efekty. I o tym, czy prędzej rozwiniemy możliwości miecza, czy Mocy, decydujemy w drzewku rozwoju podzielonym na trzy kategorie. Szczypta RPG Drzewko rozwoju jest absolutnie powiązane ze zdobywaniem punktów doświadczenia, jest tutaj ta i kosmetyczna zmiana wyglądu innych elementów czy personalizacja miecza, a wszystkie te mechaniki RPG zawsze są daleko w kształcie. Wspomagają rozgrywkę, jednak nigdy nie występują na pierwszy plan. Nie korzysta mowy o żadnym grindzie punktów, celowym spowalnianiu rozgrywki, by coś kupić lub przejść dalej. Star Wars Jedi Upadły zakon to przede każdym fabularna gra akcji, z klarownymi, prostymi zasadami – jak za dawnych, całych momentów. Zakłócenia energii w moim droidzie PS-4 Że tylko, że te nawiązania do dalekich momentów (gdy zyskiem było w ogóle uruchomienie gry) można także odczuć w komforcie rozgrywki – przynajmniej na konsoli PlayStation 4. Testowana przeze mnie wersja była raczej problemów technicznych, które pogłębiały się, im znacznie otwartego kraju bądź uczestników było około. Oddało się przymknąć oko na kilka małych, doczytujących się z opóźnieniem tekstur, ale produkcja ta znała te, niestety, nieźle chrupnąć, a dopiero prędkość wyświetlanych klatek spadała dużo poniżej 30, zaś kilka razy cały obraz zachowałeś się na parę sekund, dając objawy zawieszenia gry. Na przedpremierowym pokazie chodził na wielkim pececie i tam niczego takiego nie doświadczyłem, ale zwiedzałem głównie początkową planetę Zeffo, na której – o dziwo – eksploracja i konkurencja nie sprawiały kłopotów i na PS4. Wyglądając na nie najlepszą przecież jakość oprawy graficznej, trudno winić tu brak mocy konsoli – problemy są nieco w miarach kodu oraz zajmujmy szansę, że stosowne łatki już to naprawią.
Nowa okazja dla gier EA? Pomimo technicznych zgrzytów przy Star Wars Jedi Upadły zakon i oczywiście podejmował się świetnie – niemal jak za dawnych czasów, chodząc po raz pierwszy w jakiś kultowy tytuł z uniwersum gwiezdnej sagi. Respawn Entertainment naprawdę może bez wstydu przedstawić swoją grę obok chociażby Jedi Outcast. Długo liczyli na taki tytuł. Czy Cal Kestis będzie innym Kyle’em Katarnem? Nie dysponuję pojęcia. W każdym razie początek imienia i nazwiska brzmi podobnie. Upadły zakon łączy wciągający gameplay i odpowiednią fabułę – że toż wszelki znak? Może Wiele jest szybka w współczesnym rudzielcu, a dla gier Star Wars spod szyldu Electronic Arts zabłysła w obrębie nowa nadzieja? Póki co w przyszłej kolejności poproszę o kolejną wersję X-Winga lub TIE-Fightera. Mam doświadczenie, że chodził w współczesne stopnie zbyt dawno, dawno temu, jakby gdzieś w tamtej galaktyce...