200 likes | 319 Views
GAZETKA UCZNIOWSKA PISZ Ę I WYDAJ Ę WŁASN Ą KSI ĄŻ K Ę LISTOPAD 2010. W LISTOPADOWYM NUMERZE „PISZĘ I WYDAJĘ WŁASNĄ KSIĄŻKĘ”:. W świecie poezji serca – czyli wiersze Tali. -Pierwszy rozdział powieści Tridy
E N D
GAZETKA UCZNIOWSKA PISZĘ I WYDAJĘWŁASNĄ KSIĄŻKĘ LISTOPAD 2010
W LISTOPADOWYM NUMERZE „PISZĘ I WYDAJĘ WŁASNĄ KSIĄŻKĘ”: • W świecie poezji serca – czyli wiersze Tali.-Pierwszy rozdział powieści Tridy • pt. „Kocia przyjaciółka”.-Opowiadanie z dreszszszczykiem Chrysophylaxa. -To bardzo ciekawe- ciekawostki Meli.-Chi, chi, chi –czyli chichotki Smoka Komodosa.-Fiona gorąco poleca nowości w bibliotece szkolnej. • -Księga tradycyjnych dań powiatu legionowskiego • -praca zbiorowa.
Celem gazetki jest promowanie talentów pisarskich uczniów Szkoły Podstawowej nr 7. Na łamach „Piszę i wydaję własną książkę” publikowane będą prace literackie uczniów: poezja i proza. Ujawnione zostaną również talenty kulinarne. Nie zabraknie szczypty poczucia humoru. Zapraszamy do miłej lektury!
Jeśli piszesz do szuflady, nie trać czasu. Dołącz do nas! Pisz na adres: biblioteka.sp7@wp.pl
WIERSZE TALI „Droga człowieka” W życiu masz do wyboru Dwie drogi i… Trzecie zbocze. Zbocze do czyśćca Doprowadzić cię może.
Drogi. Jedna łagodna, Prawie do zjazdu na desce. Lecz druga… Tak ciężka i stroma Że tylko nieliczni Przechodzą przez nią gładko. To TY człowieku Drogę w sercu wybierasz. Proszę Cię Nie ryzykuj! Do celu jeszcze nie docierasz.
„Anioł” Ubierała się na czarno. Tańczyć nie lubiła. Miłość w jej sercu Ogromem się tliła. Mimo lat trzynastu Rozumiała wiele. Chciała być aniołem W dziewczęcym ciele.
OPOWIADANIE Z DRESZSZSZCZYKIEM CHRYSOPHYLAXA Jestem sam. Rodzice pojechali do kina. Na dworzu jest ciemno i upiornie. Wokół panuje grobowa cisza. Nagle, rozlega się uporczywe pukanie do drzwi. Podchodzę do wizjera i patrzę. Zobaczyłem jedynie ciemność. Wizjer był zakryty z drugiej strony. Pukanie ucichło.
Poszedłem do salonu i włączyłem telewizor. Po piętnastu minutach zgasł. Nic nie dało się zrobić. Zdawało się, że wydał swoje ostatnie tchnienie. Znowu rozległo się pukanie do drzwi. Tym razem wizjer znów był zakryty z drugiej strony. Wokół czuć było zapach siarki. Światło zgasło. Poczułem przeszywające zimno. Coś spadło mi na głowę. Nagle… Światło zaświeciło się. Rzecz, która spadła mi na głowę to czarna, podarta, robocza rękawica. Zapach siarki przestał być już odczuwalny. Pukanie nie ustawało. Wziąłem pierwszą rzecz, która była pod ręką. Był to czerwony segregator mojego taty. Otworzyłem drzwi i zobaczyłem. Zobaczyłem coś, czego nie powinien ujrzeć żaden człowiek. Zobaczyłem…
Sąsiadkę, która chciała mi oddać szklankę cukru, pożyczoną wczoraj. Powiedziała: „Bardzo dobry z ciebie chłopiec. Rodzice muszą być z ciebie dumni.” Po tych słowach poczłapała do swojego mieszkania. Nieco zdezorientowany tym zdarzeniem, poszedłem spać. To był dla mnie bardzo męczący wieczór.
POWIEŚĆ TRIDY „KOCIA PRZYJACIÓŁKA” Ucieczka Rozdział 1 Zdyszana dziewczyna wpadła do pokoju. Z ulgą zatrzasnęła drzwi. Jej błękitne oczy zapełniły się łzami. Osunęła się na ziemię. Dlaczego nikt mnie nie rozumie, pomyślała, czując, że zbiera jej się na płacz. Przecież to było tylko jedno zerwanie z lekcji. Jedno jedyne. To się nie powtórzy nigdy więcej. Ale rodzice musieli zarządzić szlaban. - Nawet nie dali mi pozwolenia na tę szkolną wycieczkę - szepnęła, zaciskając zęby. Tak na nią czekała! Tak się cieszyła! A teraz...? Jak wytłumaczyć rodzicom, że nie wagarowała naumyślnie? Po prostu, no... To był przypadek!
Właśnie szła do szkoły, gdy Rick, ten nieznośny chłopak oznajmił jej, że lekcje odwołane. Pewnie by się na to nie nabrała, gdyby widziała jakiegokolwiek ucznia, zmierzającego do szkoły. Stwierdziła, że nie ma po co wracać do domu, więc poszła do pobliskiego parku. Teraz już wiedziała, że zwyczajnie dała się nabrać. W pierwszych tygodniach września mało kto regularnie uczęszcza na zajęcia. Dziwnym zbiegiem okoliczności rodzice dowiedzieli się o jej nieobecności na lekcjach. Możliwe, że ktoś ją zauważył i zwyczajnie doniósł, komu trzeba. Wystarczyło zgłosić wychowawcy i draka gotowa. - Już ja się zemszczę... - Zmarszczyła brwi i zacisnęła pięści. Po chwili wstała i usiadła na łóżku.
Westchnęła ciężko. Dlaczego nie może być śmiała, ani pewna siebie? Takim osobom jest o wiele łatwiej. A ona? Musi znosić to, że jest wykorzystywana i upokarzana przez wszystkich w klasie. Tak bardzo starała się z nimi zaprzyjaźnić. Ale nikt nie potrafił zastąpić jej Ruby. W ostateczności stała się czarną owcą. Takim wyrzutkiem. Co z tego, że nie słucha rapu i hip hopu? Co z tego, że nie ubiera się modnie? Co z tego, że lubi marzyć i czytać książki? Czy to są powody, żeby kogoś wykluczyć z klasowej wspólnoty? Westchnęła jeszcze raz. Nie, to nie musi tak wyglądać. Wyjęła plecak spod łóżka. Spakowała trochę ubrań, przenośny zestaw do rysowania, blok rysunkowy. Zza wysokiego regału z książkami wydobyła kilka energetyzujących batoników i paczkę chipsów. W szufladzie biurka znalazła swoją ulubioną książkę, która zawsze w jakiś sposób pomagała jej podjąć słuszną decyzję. Zamknęła oczy, otworzyła ją na dowolnej stronie. Położyła palec na losowo wybranym zdaniu.
Przeczytała fragment dialogu: • - „Naprawdę, powinnaś przemyśleć swój wybór”. Schowała książkę do plecaka. • Ja już podjęłam decyzję. • Następnie sięgnęła po zdjęcie oprawione w błękitną ramkę. Widniała na nim dwunastoletnia dziewczyna z rudymi włosami. Wszyscy ją odrzucali, ponieważ jej kosmyki były właśnie tego koloru. Jednak na tym zdjęciu wyglądała ślicznie. Miała równo ścięte włosy sięgające ramion. Uśmiechała się promiennie. Opierała się o średniej wielkości płótno, na którym przez kilka dni malowała śpiącego kota. • Tak, Ruby miała niesamowity talent. Ten obraz wziął udział w konkursie plastycznym, lecz autorka nie zajęła żadnego miejsca. Dlatego postanowiła ćwiczyć, ćwiczyć i jeszcze raz ćwiczyć. To właśnie ona zaraziła ją pasją do rysowania i malowania. Dziewczyna zbiła szkło z ramki. Wyjęła zdjęcie przyjaciółki i dokładnie schowała do plecaka.
- Dziękuję ci, Ruby. - Szepnęła. Ułożyła poduszki tak, by wyglądało na to, że śpi, po czym przykryła je kołdrą. Ubrała się ciepło. Otworzyła okno. Zimne, wieczorne powietrze napełniło pokój. Raz kozie śmierć, pomyślała i przełknęła ślinę. Skoczyła w ciemność. Wylądowała bezpiecznie i pobiegła przed siebie. - Kitty! Otwórz! Załomotano w drzwi. Jeszcze raz. I jeszcze, ale mocniej. Po kilku minutach do pokoju wpadły dwie osoby. - Dlaczego zamknę...? - zaczęła kobieta, ale urwała, widząc otwarte na oścież okno. - Patrz! Nie śpi! - stwierdził ze złością mężczyzna, podnosząc kołdrę i ukazując ułożone pod nią poduszki. - O..ona uciekła...? - przeraziła się kobieta. - Kitty! Wracaj w tej chwili! - wrzasnął mężczyzna do otwartego okna. Ale dziewczyna nie miała zamiaru wracać. Była już daleko. Czuła się szczęśliwa. - Tak, Ruby, byłabyś ze mnie dumna...
TO BARDZO CIEKAWE- CIEKAWOSTKI MELI Czy wiecie skąd wzięła się nazwa ulicy Balonowej w Legionowie? Może przy tej ulicy mieszkał jakiś bogaty wytwórca gumy balonowej? Dobroduszny staruszek, który rozdawał ją dzieciom. A może przechadzał się tam stary zgreda, który lubił robić ludzi w balona? Oszukiwał, kłamał, a nawet dopuścił się poważnej malwersacji. Straszna historia! Co za plama na chwalebnych dziejach miasta. Nie! Nie! To musiało być inaczej. Przy tej ulicy znajdowała się pracownia wybitnej sławy pisarza, który używał pseudonimu literackiego „Balon”. Ciekawe dlaczego? Ależ skąd! Każdy przecież wie. Tam mieściła się restauracja, która serwowała klientom tradycyjne dania polskie, pyszne i bardzo tuczące. Jedna pani, kierowana niepohamowaną potrzebą nasycenia podniebienia, cudowną gamą smakołyków i smaczków, jadła, jadła, jadła… aż rozdęło ją jak balon. Puffffffff. Uniosła się do góry.
Uciekający gaz stanowił jej napęd. Wylądowała na wieżyczce kościoła w Chotomowie. Co za historia! Nie martwcie się, nie stało jej się nic złego. Jej lot obserwował pewien uczony, który wynalazł nowy środek transportu. Nie? To nie prawda? Być może to właśnie tam mieściła się Wielka Wytwórnia Balonów. Miejsce niezwykłe, gdzie projektowano i szyto ogromne balony. Te balony potrafiły unieść się wysoko w obłoki, aż do nieba. Podróżnicy widzieli świętego Piotra. Podobno nie chciał im otworzyć bramy. A właśnie nad ulicą Balonową jest brama do nieba. Organizowano wyścigi kto wyżej poleci, kto szybciej przewiezie towary stąd tam. Tak, tak i cały świat wiedział, że balonowe miasto to Legionowo! Nie słyszeliście o tym?
CHICHOTKI SMOKA KOMODOSA Przychodzi Wojtuś do gabinetu pielęgniarki szkolnej. -Czy przyjmowałeś dzisiaj jakieś pokarmy? – pyta pielęgniarka. -Tak zjadłem rosół. -Z apetytem? -Nie z kluseczkami. • O, czyżbyśmy mieli nowego ucznia w klasie? • Nie, proszę pana. Po prostu wczoraj mama • kazała mi się umyć! Mama i córka zmywają talerze, zaś tata i synek sprzątają mieszkanie. Nagle z kuchni dobiega odgłos tłuczonego szkła. -Oho, mama coś rozbiła – mówi synek. -Skąd wiesz? -Bo nikt na nikogo nie krzyczy. Tata Kowalski wścieka się na córkę. - Pięknie, kochanie, tym razem rozmawiałaś przez telefon aż 20 minut. Mogę wiedzieć z kim? -Teraz? Tylko pomyliłam numer.
FIONA GORĄCO POLECA Jeśli szukacie książki na długie, jesienne wieczory, która was rozbawi, oczaruje i nie pozwoli zasnąć, aż nie przeczytacie ostatniej jej strony, to powinniście sięgnąć po książkę Doroty Terakowskiej „Córka czarownic”. Kim jest złotowłosa dziewczynka o oczach jak niebo po burzy? Czy uda się wyzwolić mieszkańców Wielkiego Królestwa? Czy spełnią się czary? Pst, to tajemnica. Jeśli chcesz ją poznać, nie zwlekaj, pędź do biblioteki szkolnej. Nie pożałujesz. Z tą książką nie będziesz się nudzić. Ucieczki, pościgi, czary, zaklęcia. To książka warta polecenia.
KSIĘGA TRADYCYJNYCH DAŃ POWIATU LEGIONOWSKIEGO Jeśli chcecie popróbować jak to za dawnych czasów bywało, posmakować, powąchać i najeść się do syta, przyrządźcie sobie masło ziołowe. Jedzcie, bo życie płynie, co zjecie to wasze. W wieku dojrzałym pozostanie tylko margaryna. Przepis na masło ziołowe: 200 g masła pół pęczka pietruszki pół pęczka szczypiorku pół pęczka koperku 2 ząbki czosnku sól, pieprz Zieleninę płuczemy, osuszamy i drobno siekamy. Kroimy czosnek i ucieramy z odrobiną soli. Dodajemy wszystkie składniki do miękkiego masła i dokładnie ucieramy. Na koniec doprawiamy pieprzem. I gotowe. Smarujemy tym masełkiem chlebek z chrupiącą skórką. Pycha!