110 likes | 507 Views
Legendarne początki Warszawy. Inez Przybyszewska Kl. Ii TGH. 1. Legenda o Warsie i Sawie – legenda o powstaniu Warszawy. 2. Legenda o syrenie – legenda o pochodzeniu herbu Warszawy. 3. Legenda o Z łotej K aczce – legenda związana z ulicą Tamka (Ordynacka).
E N D
Legendarne początki Warszawy. Inez Przybyszewska Kl. Ii TGH.
1. Legenda o Warsie i Sawie – legenda o powstaniu Warszawy. 2. Legenda o syrenie – legenda o pochodzeniu herbu Warszawy. 3. Legenda o Złotej Kaczce – legenda związana z ulicą Tamka (Ordynacka). 4. Legenda o Bazyliszku – legenda o potworze, który zabijał wzrokiem w podziemiach kamienicy na Krzywym Kole. 5. Bibliografia.
Legenda o założeniu Warszawy. Dawno dawno temu nad Wisłą stała maleńka chatka, a w niej mieszkali Wars i Sawa. Wars był rybakiem a jego żona miała na imię Sawa. Pewnego razu w okolicy tej odbywało się polowanie Ziemiomysła - pana okolicznych ziem. W pościgu za zwierzyną książę odłączył się od orszaku i zgubił się w kniei. Wieczór już się zbliżał, a książę nie mógł znaleźć powrotnej drogi.
W końcu, dotarł do brzegu Wisły i zobaczył chatkę Warsa i Sawy. Ponieważ w nocy niebezpiecznie było samemu chodzić po puszczy, książę zapukał do chatki i poprosił o nocleg. Wars i Sawa przyjęli nieznajomego bardzo gościnnie. Nakarmili go i zaofiarowali mu nocleg, a książę przyjął to z wdzięcznością. Rankiem książę podziękował ubogim rybakom za pomoc; powiadano, że rzekł im wtedy "Nie zawahaliście się przyjąć pod swój dach nieznajomego i uratowaliście go od głodu, chłodu, a może i dzikich zwierząt. Dlatego ziemie te na zawsze Warszowe zostaną, aby wasza dobroć nie została zapomniana".
Legenda o pochodzeniu herbu Warszawy. Dawno dawno temu przypłynęły z Atlantyku na Bałtyk dwie siostry – syreny; piękne kobiety z rybimi ogonami, zamieszkujące w głębinach mórz. Jedna z nich upodobała sobie skały w cieśninach duńskich i do tej pory możemy ją zobaczyć siedzącą na skale u wejścia do portu w Kopenhadze. Druga dopłynęła aż do wielkiego nadmorskiego portu Gdańsk, a potem Wisłą popłynęła w górę jej biegu. Według legendy u podnóża dzisiejszego Starego Miasta, mniej więcej w miejscu gdzie obecnie znajduje się jej pomnik, wyszła z wody na piaszczysty brzeg, aby odpocząć, a że miejsce się jej spodobało, postanowiła tu zostać.
Rychło rybacy zauważyli, że ktoś podczas ich połowu wzburza fale Wisły, plącze sieci i wypuszcza ryby z więcierzy. Ponieważ jednak syrena oczarowywała ich swym pięknym śpiewem, nic jej nie zrobili. Pewnego razu bogaty kupiec zobaczył syrenę i usłyszał jej piękny śpiew. Szybko przeliczył, ile zarobi, jeżeli uwięzi syrenę i będzie ją pokazywać na jarmarkach. Podstępem ujął syrenę i uwięził ją w drewnianej szopie, bez dostępu do wody.
Skargi syreny usłyszał młody parobek, syn rybaka, i z pomocą przyjaciół w nocy uwolnił ją. Syrena z wdzięczności za to, że mieszkańcy stanęli w jej obronie obiecała im, że w razie potrzeby oni też mogą liczyć na jej pomoc. Z tego właśnie powodu Warszawska Syrena jest uzbrojona – ma miecz i tarczę dla obrony tego miasta.
Legenda o Złotej Kaczce. Mieszkańcy dawnej Warszawy przekazywali sobie opowieści o niezwykłych skarbach ukrytych w podziemiach zamku. Podobno odnalazł je ubogi żołnierz. Gdy wraz z wybiciem północy śmiałek zszedł do podziemi, po wielu godzinach błądzenia dotarł do niewielkiego jeziorka. Pływała po nim zamieniona w Złotą Kaczkę księżniczka. Czar można było zdjąć tylko w jeden sposób, żołnierz musiał w ciągu jednego dnia wydać sakiewkę dukatów, nie mógł się jednak z nikim podzielić. Nagrodą miała być ręka księżniczki. Gdy po całym dniu żołnierz wracał z prawie pustą sakiewką, pewien obiecanej nagrody, spotkał żebrzącego, kalekiego żołnierza. Serce się w nim ścisnęło i rzucił biedakowi ostatni grosz jaki mu został. W tym momencie wszystko zniknęło. Już nigdy nie odnalazł drogi do zaczarowanego jeziora..
Legenda o Bazyliszku. Dawno, dawno temu, w podziemiach kamienicy przy ul. Krzywe Koło żył straszliwy potwór zwany Bazyliszkiem. Był to smok (wprawdzie niewielki, bo piwnica też była mała), z głową koguta i ogonem jak kolczasty wąż. Pilnował ogromnych skarbów i nikt nie mógł uszczknąć z nich choćby dukata, ponieważ Bazyliszek potrafił zabijać wzrokiem - na kogo spojrzał, tego zamieniał w kamień.
Pewnego razu jednak dzielny szewczyk, biedny jak mysz kościelna, bo właśnie niedawno majster wyrzucił go z warsztatu, postanowił zdobyć skarb strzeżony przez Bazyliszka. Zabrał się jednak do tego mądrzej, niż jego poprzednicy, którzy teraz stali w piwnicach Bazyliszka w charakterze galerii rzeźby średniowiecznej. Zabrał ze sobą duże lustro i osłaniając się nim zszedł do piwnic. Kiedy zza zakrętu korytarza dobiegł ryk Bazyliszka wściekłego, że znowu ktoś mu się naprzykrza, szewczyk wysuną zza węgła lustro tak, aby smok mógł się w nim przejrzeć. Bazyliszek rzeczywiście spojrzał w lustro i skamieniał, ponieważ jego wzrok odbił się w szklanej tafli. W ten sposób szewczyk zdobył wielkie skarby.
Bibliografia: • „Wars i Sawa” - Edyta Wagonik. • www.wikipedia.org • www.um.warszawa.pl • www.wolnepodreczniki.pl • „Legendy warszawskie” – Artur Oppman.