210 likes | 372 Views
Sladami bl. ks . M. Sopoćki po Wilenszczyznie . Szkola srednia w Trokach Autorzy .. Rafal Karaniewskis 11 c Kamil Rainski 9 c Ewlina Lukaszewicz 9 c Opiekun (ka) Siostra Lucyna Kwidzinska. Życiorys.
E N D
Sladami bl. ks. M. SopoćkipoWilenszczyznie. Szkolasrednia w Trokach Autorzy.. RafalKaraniewskis 11c KamilRainski 9c EwlinaLukaszewicz 9c Opiekun(ka) SiostraLucynaKwidzinska
Życiorys Ksiądz Michał Sopoćko urodził się 1 listopada 1888 roku w Juszewszczyźnie (zwanej też Nowosadami) w powiecie oszmiańskim. Po ukończeniu szkoły miejskiej w Oszmianie wstąpił w 1910 roku do Seminarium Duchownego w Wilnie. Święcenia kapłańskie otrzymał w 1914 roku. W latach 1914-1918 był wikariuszem w parafii Taboryszki. W 1918 roku wyjechał do Warszawy i podjął studia w zakresie teologii moralnej na Wydziale Teologicznym Uniwersytetu Warszawskiego, które ukończył magisterium w 1923 roku, a w 1926 roku uzyskał tam tytuł doktora teologii. W latach 1922-1924 studiował także w Wyższym Instytucie Pedagogicznym. Od 1919 roku był jednocześnie kapelanem wojskowym. W 1924 roku powrócił do rodzimej diecezji, pozostając nadal w duszpasterstwie wojskowym, teraz już w Wilnie, aż do 1929 roku. W 1927 roku został mianowany ojcem duchownym w Seminarium Duchownym w Wilnie. W 1928 roku otrzymał stanowisko zastępcy profesora na Wydziale Teologicznym Uniwersytetu Stefana Batorego w Wilnie oraz wykładowcy w Seminarium Duchownym. W 1932 roku zwolniony z funkcji ojca duchownego, poświęcił się głównie pracy naukowej. W 1934 roku habilitował się na Uniwersytecie Warszawskim w zakresie teologii pastoralnej i uzyskał stopień docenta. Pozytywnie zaopiniowany do tytułu profesora, nie uzyskał jednakże nominacji, z powodu trudności finansowych istniejących na Wydziale Teologicznym Uniwersytetu Stefana Batorego. Pracy dydaktyczno-naukowej oddawał się aż do zamknięcia Uniwersytetu i Seminarium w czasie II wojny światowej. Jego dorobek naukowy z tego okresu ujawnił się w licznych publikacjach z dziedziny teologii pastoralnej, homiletyki, katechetyki i pedagogiki. Pozostawił też liczne opracowania popularnonaukowe z zakresu problematyki religijno-społecznej.
W czasie okupacji niemieckiej udało mu się szczęśliwie uniknąć aresztowania i przez dwa i pół roku ukrywał się w okolicach Wilna. W 1944 roku po wznowieniu działalności Seminarium Duchownego w Wilnie wykładał w nim aż do jego zamknięcia w 1945 roku przez władze radzieckie i relegowania do Białegostoku. Jednocześnie udzielał się w duszpasterstwie przy kościele św. Jana, katechizował, zorganizował potajemnie kurs katechetyczny. Zagrożony aresztowaniem za tę działalność wyjechał w 1947 roku do Białegostoku. Tu objął wykłady w Seminarium ze swych specjalności: pedagogiki, katechetyki, homiletyki, teologii pastoralnej, teologii ascetycznej. Uczył też języka łacińskiego i rosyjskiego. W latach powojennych prowadził intensywną akcję trzeźwościową w ramach Społecznego Komitetu Przeciwalkoholowego. Następnie w latach 1951-1958 zorganizował szereg miesięcznych i rocznych kursów katechetycznych dla zakonnic i osób świeckich, a w latach 50. i 60. organizował także wykłady otwarte o tematyce religijnej przy parafii farnej w Białymstoku. W 1962 roku przeszedł na emeryturę, ale poświęcił się pracy duszpasterskiej w kaplicy przy domu zakonnym Sióstr Misjonarek św. Rodziny przy ul. Poleskiej, którą już w 1957 r. rozbudował. W tym czasie czynił też starania zbudowania kościoła przy ul. Wiejskiej w Białymstoku. Niemalże do końca swych dni uczestniczył aktywnie w życiu diecezji, pracował naukowo, publikował. Zmarł w domu Sióstr Misjonarek przy ul. Poleskiej 15 lutego 1975r.
Ks. Michał Sopoćko całe swoje życie poświęcił Bogu i Kościołowi. Wyróżniał się nadzwyczajną gorliwością o chwałę Bożą, wyrażającą się w niezwykłej aktywności, osadzonej w głębokim życiu duchowym. Zadziwia różnorodność jego prac. Był duszpasterzem parafialnym, katechetą, organizatorem szkolnictwa, pedagogiem, wykładowcą na Uniwersytecie i w Seminarium, ojcem duchownym, spowiednikiem alumnów, księży i sióstr zakonnych, kapelanem wojskowym, działaczem trzeźwościowym, budowniczym kościołów. W jego bogatym w wieloraką działalność życiu dominujący i najpiękniejszy rys pozostawiła służba idei Miłosierdzia Bożego. Jemu to bez wątpienia przysługuje obok św. Faustyny Kowalskiej zaszczytny tytuł Apostoła Miłosierdzia Bożego. Jako jej spowiednik i kierownik duchowy z czasów wileńskich, zainspirowany jej objawieniami, oddał się całkowicie szerzeniu prawdy i kultu Miłosierdzia Bożego. Opublikował szereg dzieł o Miłosierdziu Bożym, zabiegał o ustanowienie święta, przyczynił się do namalowania pierwszego obrazu Jezusa Najmiłosierniejszego Zbawiciela, współtworzył Zgromadzenie Zakonne Sióstr Jezusa Miłosiernego.
Dostrzegając niezwykle gorliwą służbę Bogu i Kościołowi w kapłaństwie oraz świętość życia ks. Sopoćki wszczęto w 1987 roku jego proces beatyfikacyjny na szczeblu diecezjalnym, który trwał do 1993 roku. W 2002 roku dokumentacja procesu wraz z obszerną biografią ks. Sopoćki, zestawiona w tzw. „Positio”, przekazana została do Kongregacji ds. Świętych w Rzymie. W roku 2004 komisja teologów powołana przez Kongregację pozytywnie oceniła opracowanie „Positio”, a następnie komisja kardynałów przyjęła i potwierdziła orzeczenie teologów. W następstwie tych prac Kongregacji w dniu 20 XII 2004 r. w Watykanie ogłoszony został uroczyście w obecności Ojca świętego dekret o heroiczności cnót Sługi Bożego. W grudniu 2007 roku zatwierdzony został w Watykanie cud za przyczyną Sługi Bożego. Uroczysta beatyfikacja ks. Michała Sopoćki, odbyła się 28 września 2008 roku w Białymstoku w sanktuarium Miłosierdzia Bożego, gdzie też spoczywają doczesne szczątki Błogosławionego.
Droga świętości Ks. Michała Sopoćki (cz. VI) Posługa ojca duchownego w Metropolitalnym Seminarium Duchownym w Wilnie
Ojcem duchownym w Metropolitalnym Seminarium Duchownym w Wilnie mianowany został ks. Sopoćko dekretem arcybiskupa Romualda Jałbrzykowskiego w dniu 8 sierpnia 1927 roku. Nominacja ta była dla niego dużym zaskoczeniem. Pełnił bowiem w tym czasie odpowiedzialną funkcję w duszpasterstwie wojskowym, która wystarczająco go absorbowała, jeśli by nawet pominąć sprawę odbudowy kościoła św. Ignacego. Zaangażowany w posłudze w wojsku nie spodziewał się, że przydzielone może mu być kolejne nowe zadanie, będące samo z siebie odrębną funkcją. Nic więc dziwnego, że wyznaczenie go do pracy w seminarium zrodziło w nim wewnętrzną rozterkę. Świadom był wielkiej odpowiedzialności, jaka ciąży na ojcu duchownym, i na dodatek nie był do tej funkcji formalnie przygotowany. Jego skromność i wyczucie co do wyjątkowej rangi posługi ojca duchownego w formacji przyszłych kapłanów sprawiły, że uznał siebie za niegodnego tego zadania. Te swe odczucia wyraził wobec ordynariusza, odmawiając pokornie przyjęcia proponowanego mu stanowiska. Arcybiskup Jałbrzykowski utrzymał jednakże swą decyzję.
Jakkolwiek coraz bardziej odnajdywał siebie w roli ojca duchownego, nie był jednakże uchroniony od pewnych trudności, najczęściej niezależnych od niego, które komplikowały jego posługę czy przysparzały wewnętrznych trosk. Ogólnie nie była to łatwa praca. Między innymi z powodu pewnego obciążenia wymaganą w niej dyskrecją, ograniczającą możliwość, poradzenia się innych czy też wyjaśnienia przyjętego stanowiska. W efekcie nieuniknione były nieraz różnice zdań z innymi przełożonymi, którzy nie mając podobnego wglądu we wnętrze alumnów, inaczej podchodzili do spraw wychowawczych. W Seminarium ponadto następowały w tym czasie częste zmiany przełożonych, wskutek czego musiał niejednokrotnie zastępczo podejmować niektóre obowiązki tychże. Między innymi wychodzić na spacery z alumnami, towarzyszyć im przy obiedzie, występując w roli nadzorującego przełożonego, co wyraźnie kolidowało z jego funkcją ojca duchownego. Sytuacje te, przy świadomości wielkiej odpowiedzialności przed Bogiem, Kościołem i społeczeństwem, za właściwe przygotowanie alumnów do kapłaństwa, rodziły w nim wewnętrzne rozterki, a nawet smutek i zniechęcenie. Pomimo to zatroskany o jak najlepszą formację przyszłych księży był szczerze oddany tej niełatwej posłudze. Przez dwa lata zmuszony był łączyć ją z pracą w wojsku, zanim w 1929 roku otrzymał trzyletni urlop wojskowy. Od lutego 1928 roku, zlecono mu ponadto wykłady z historii filozofii, na Wydziale Teologicznym Uniwersytetu Stefana Batorego, a od października tegoż roku zatrudniono go w charakterze zastępcy profesora w katedrze teologii pastoralnej na tymże Wydziale.
Pełniąc funkcję ojca duchownego, ks. Sopoćko czynnie włączył się w życie Seminarium, animując niejednokrotnie różne akcje wśród alumnów. Był moderatorem Sodalicji Mariańskiej, Koła Eucharystycznego, Trzeciego Zakonu św. Franciszka, Koła Kleryków Związku Misyjnego Kleru i jako wykładowca homiletyki prowadził Koło Homiletyczne. Będąc uwrażliwiony i czynnie zaangażowany od początku swej pracy kapłańskiej w działalność na rzecz trzeźwości do idei tej pragnął zapalić także alumnów Seminarium, przyszłych duszpasterzy. W dobrowolnie przyjętej abstynencji postrzegał drogę do przeciwdziałania zagrożeniom alkoholizmu. W celu kształtowania postaw abstynenckich wśród alumnów i wdrażania ich w akcję trzeźwości założył w roku akademickim 1927/28 Koło Alumnów Abstynentów w Seminarium. Z kolei uczestnicząc w życiu rekreacyjnym młodzieży seminaryjnej, po części z obowiązku - powierzano mu towarzyszenie alumnom w obowiązkowych spacerach w okolice Wilna - a w dużej mierze ze względów pedagogicznych, stał się inicjatorem zorganizowanych form czynnej rekreacji. Dostrzegając potrzebę dbania o zdrowie fizyczne, wpływające też na samopoczucie psychiczne i duchowe, propagował wśród alumnów głównie gimnastykę oraz zabawy sportowe. Osobiście nie zaniedbywał gimnastyki w swym życiu, doświadczał jej pozytywnego wpływu na zdrowie, a nawet miał do niej swoiste zamiłowanie, dlatego zależało mu na wdrożeniu w tę praktykę także swych podopiecznych.
Funkcję ojca duchownego pełnił ks. Sopoćko przez pięć lat. Pozostałby przy niej zapewne dłużej, gdyż - jak sam zaznaczył we "Wspomnieniach" - ukochał ten obowiązek, a także dostrzegał pozytywny wpływ na alumnów, których kochał z wzajemnością z ich strony. Zaistniałe jednakże, wskazane wyżej trudności zewnętrzne, do których doszły przynaglenia ze strony Wydziału Teologicznego, przeprowadzenia jak najszybciej habilitacji oraz większego zaangażowania się w pracę naukową, zmusiły go do przedstawienia Ordynariuszowi prośby o zwolnienie z funkcji ojca duchownego. Nie mógł kontynuować jej dłużej, gdyż nie pozwalała mu na to realna ocena sytuacji. Z jednej strony niemożliwości właściwego wypełniania kilku funkcji równocześnie, oraz jeszcze bardziej poczucie odpowiedzialności za formację duchową alumnów, która musiała w tym układzie ponosić uszczerbek. • Ksiądz Sopoćko bardzo wysoko cenił funkcję ojca duchownego w Seminarium i stąd - jak było już po części wyżej ukazane - jeszcze bardziej odpowiedzialnie do niej się odnosił. O ojcu duchownym, wymaganych od niego przymiotach oraz postawie tak pisał: Ojciec duchowny winien być dobrym kapłanem, mężem wypróbowanej cnoty i uczciwości, poważnym, roztropnym i ozdobionym wszelakiego rodzaju cnotami, - człowiekiem, który by był zdolny przez swój przykład zachęcić alumnów do pobożności i cnoty oraz słowem i przykładem przewodniczyć im pod każdym względem. Przede wszystkim ma odznaczać się miłością, by ukochać swych wychowanków w Bogu, darzyć ich szacunkiem i zaufaniem, a w ten sposób zjednać ich zaufanie ku sobie, bez którego oddziaływanie wychowawcze jest prawie niemożliwe. Miłość serdeczna alumnów jest najlepszym środkiem wychowawczym. ("Wspomnienia", rozdz. V, s. 61) Mocne zaakcentowanie znaczenia postawy miłości wychowanków, szacunku i zaufania im, sugeruje, że ks. Sopoćko najbardziej o nią zabiegał. I faktycznie udało mu się to osiągnąć. W Dzienniku bowiem zapisał: Widziałem wpływ na alumnów i kochałem ich oraz czułem ich pod tym względem wzajemność.
Dobro wychowanków, ich duchowy rozwój były pierwszą troską ks. Sopoćki. Dlatego zależało mu bardzo na wzbudzeniu i zachowaniu zaufania u nich, niezbędnego w indywidualnym ich prowadzeniu. W tej służbie wobec podopiecznych wielką rolę przypisywał też pokorze. Ona to - jak zapisał we "Wspomnieniach" - przebija niebiosa i ściągnie na ojca duchownego światło i łaski Boże, których mu tak bardzo potrzeba. Pokora uczyni go kochanym przez przełożonych i alumnów, utworzy z niego męża o spiżowych zasadach. • Nakreślona powyżej, w oparciu o sugestie samego ks. Sopoćki, sylwetka ojca duchownego, z częściowym już potwierdzeniem odwzorowywania jej w jego osobistym życiu, dopełnia się wyraźnie w relacjach o nim jego duchowych synów, byłych alumnów Seminarium Wileńskiego. Przekazy ich faktycznie potwierdzają, że wymagania ks. Sopoćki stawiane ojcu duchownemu, realizowane były w jego życiu i posłudze.
Posługa ojca duchownego, jak nietrudno zauważyć, była okresem szczególniejszego zaangażowania ks. Sopoćki w sprawy życia duchowego, najpierw własnego, a następnie jego podopiecznych. Owocem zaś tychże zbawiennych trudów w pracy nad sobą i innymi był jego autentyczny duchowy wzrost, czyli kolejny krok do świętości.
Droga świętości Ks. Michała Sopoćki (cz. VIII) Praca formacyjna wśród księży i nad własnym rozwojem duchowym w okresie wileńskim
Ksiądz Sopoćko nie pełnił specjalnej urzędowej funkcji w diecezji, która obligowałaby go do konkretnych działań na rzecz formacji kapłańskiej i duszpasterskiej jego współbraci w kapłaństwie. Niemniej tego rodzaju zaangażowanie, wynikające z osobistych pobudek, ujawniało się w jego postawie. • Ksiądz Sopoćko nie pełnił specjalnej urzędowej funkcji w diecezji, która obligowałaby go do konkretnych działań na rzecz formacji kapłańskiej i duszpasterskiej jego współbraci w kapłaństwie. Niemniej tego rodzaju zaangażowanie, wynikające z osobistych pobudek, ujawniało się w jego postawie.
Z treści i charakteru odrębnych pozycji oraz artykułów publikowanych w rodzimym periodyku można wywnioskować, że autorowi zależało zarówno na wzbogaceniu wiedzy teologicznej, umiejętności duszpasterskich czytających, jak również na pogłębieniu ich osobistego życia duchowego. Wśród publikacji były bowiem i opracowania ściśle naukowe i bardziej praktyczne, zawierające wskazania duszpasterskie, a także konferencje, rozważania i homilie. Pojawiały się też recenzje prac innych autorów z zakresu powyższej tematyki, zachęcające do zainteresowania się nimi.
Aktywna obecność ks. Sopoćki w życiu i sprawach prezbiterium wileńskiego, jego oddziaływanie formacyjne na tę społeczność, poza wskazaną działalnością piśmienniczą, ujawniały się też w uczestnictwie w pracy stowarzyszeń kapłańskich oraz poprzez inicjatywy podjęte na rzecz tejże społeczności.
W dniu 4 lutego 1927 roku założone zostało w Wilnie Koło Księży Abstynentów. Prezesem został wybrany ks. K. Lubianiec, a ks. Sopoćce powierzono funkcję sekretarza. Ze wspomnień ks. Sopoćki wynika, że brał on czynny udział w zorganizowaniu tegoż Koła. Sprawa walki z alkoholizmem nie była mu bowiem obca od początku kapłańskiej posługi. Pozyskanie księży dla idei abstynenckiej rokowało większe powodzenie tej akcji. Ksiądz Sopoćko przez szereg lat pełnił różne funkcje w Kole. Był czynnie zaangażowany w jego pracę, między innymi poprzez publikowanie artykułów na temat abstynencji i przeciwdziałania alkoholizmowi. Wykazywał w nich często, że abstynencja księży, podjęta w duchu umartwienia oraz miłości bliźniego warunkuje trzeźwość wiernych świeckich. • Wkład ks. Sopoćki w formację duchowieństwa, zwłaszcza w wymiarze intelektualnym i pastoralnym, zaznaczał się w jego działalności związanej ze stanowiskiem profesora na Wydziale Teologicznym USB oraz w Seminarium Duchownym. Angażowany był on do prowadzenia wykładów dla duchownych, dokształcających się w teologii czy poszerzających umiejętności duszpasterskie, np. w dziedzinie katechizacji. Pod jego kierunkiem pisano prace dyplomowe. Ponadto już poza uczelnią, służył swą wiedzą teologiczną, doświadczeniem duszpasterskim i pedagogicznym wygłaszając odczyty na zjazdach duchowieństwa czy dorocznych Kursach Duszpasterskich organizowanych w Wilnie.
Na tle zasygnalizowanej powyżej działalności formacyjnej ks. Sopoćki wobec duchowieństwa, której oddawał się w latach 30. w Wilnie dostrzec można coraz pełniejszy jego osobisty rozwój duchowy, a także uwyraźniające się coraz bardziej znamiona dojrzałej postawy kapłańskiej. Cenną ilustracją jego duchowej sylwetki z tego okresu są osobiste refleksje odnotowane w zapiskach Dziennika. W szczerych i otwartych zwierzeniach dotyka on głębi swego wnętrza, ujawniając swe duchowe przeżycia i odczucia, dokonując obrachunku ze sobą, kreśląc kierunki dla dalszej duchowej pracy. Z wielką pokorą ocenia samego siebie. Na tle wymogów, które stawiane są kapłanom: nieskazitelności obyczajów, wykształcenia, uprzejmości i ogłady oraz ogólnie doskonałości, ujawniającej się przez pełnienie woli Bożej i obojętności wobec rzeczy stworzonych, przyznaje się, że należy do kapłanów, którzy w teorii pojmują między innymi potrzebę wolności wobec stworzeń, a w praktyce jest człowiekiem natury. Wyznaje, że za mało walczył z trzema źródłami grzechu (pożądliwość ciała, pożądliwość oczu i pycha żywota).
Poza problemem pychy, ale też w łączności z nim, pojawia się w zapiskach ks. Sopoćki, zagadnienie poznania woli Bożej i poddania się jej.Podobnie z pokorą wyznaje, że jest w nim jeszcze dużo buntu i chęci urządzania wszystkiego według własnej woli. Przeto wyrzuca sobie marnotrawienie czasu na zbędne rozważanie tego co minęło czy zaprzątanie uwagi próżnymi myślami o przyszłości, gdy tymczasem, co w pełni uświadamia, jedynie chwila obecna jest ważna, zasługuje na nagrodę lub karę. Dlatego też napomina siebie, aby porzuciwszy to zatroszczył się bardziej o szukanie i poznawanie woli Bożej. W miejsce zaś utyskiwania na trudności czy przeciwne mu osoby, winien widzieć w nich narzędzia w ręku Bożej Opatrzności, która w ten sposób go doświadcza. • Podsumowując zasygnalizowane tu refleksje duchowe ks. Sopoćki o samym sobie - mając ponadto w tle ukazane wyżej jego zaangażowania w formację współbraci w kapłaństwie - należy zauważyć, że dotyka w nich najbardziej istotnych wyznaczników postępu duchowego, a mianowicie kwestii wolności w stosunku do zakusów pychy oraz przyjęcia woli Bożej. Skoro zaś analizy te dokonywane są w bardzo osobistych sferach własnego życia duchowego i podejmowane były jako obrachunek z samym sobą, czyli ku poznaniu i przemienianiu swego wnętrza, wydaje się być uzasadnionym postrzeganie w ich autorze, osoby o wysokim stopniu, nie tylko wiedzy duchowej, ale i rzeczywistego rozwoju duchowego.
Ksiądz Michał Sopoćko jakiego znałem i pamiętam • Podziwiałem wiarę i ufną siłę nadziei u Ks. Prof. Sopoćki w Boże Miłosierdzie. Kiedy z perspektywy 66 lat patrzę na Sługę Bożego, wolno mi stwierdzić zgodnie z sumieniem, że najbardziej widoczną cechą życia Ks. Prof. Michała Sopoćki była jego nieustanna, nieprzerwana praca w służbie Miłosierdzia Bożego. Była to pasja współtwórcy wielkiego dzieła. W tej pracy nie było nic osobistego: ani własnej ambicji, ani dla własnej korzyści czy sławy, lecz by wypełniła się wola Jezusa Miłosiernego…. • Ks.Prałat Obębki
Miłosierdzie Boże jest skłonieniem się Stwórcy do stworzenia w celu wyprowadzenia go z nędzy i uzupełnienia braków. Bł. Ks. Michał Sopoćko