220 likes | 704 Views
Św. Stanisław Kostka PATRON MŁODZIEŻY. Aleksandra Kander Kl. V a. Życiorys.
E N D
Św. Stanisław KostkaPATRON MŁODZIEŻY Aleksandra Kander Kl. V a
Życiorys Stanisław urodził się 28 grudnia 1550r. w Rostkowie na Mazowszu. Był synem Jana, kasztelana zakroczymskiego, i Małgorzaty z Kryskich, siostra wojewody mazowieckiego i posła, który miał trzech braci i dwie siostry. Stanisław był drugim dzieckiem. Ochrzczony został w kościele parafialnym w Przasnyszu. Tuż po otrzymaniu sakramentu chrztu Staszek został położony na stopniach ołtarza przed Najświętszym Sakramentem i ofiarowany Bogu. Do 12 lat uczyli go rodzice, a następnie jego nauczycielem był Jan Biliński (Bieliński). W wieku 14 lat razem ze starszym bratem Pawłem został wysłany do szkół jezuickich w Wiedniu. Początkowo Stanisław nie miał dobrych wyników w nauce. Na koniec trzeciego roku należał jednak do najlepszych uczniów. Doskonale władał łaciną i niemieckim., rozumiał również grekę. Jednocześnie prowadził bogate życie duchowe, oddawał się kontemplacji, praktykował ascezę. Zadawał sobie liczne pokuty. Taki tryb życia raził kolegów i brata, którzy usiłowali zmusić Staszka do udziału w młodzieńczych zabawach. Próbowali odciągnąć go od praktyk religijnych za pomocą złośliwości, a nawet znęcania. Aby unikać konfliktów, Staszek starał się zadowolić brata i kolegów w takim stopniu, by nie łamać swoich zasad. Ponieważ w ciągu dnia nie mógł poświęcić kontemplacji wiele czasu, oddawał się jej w nocy.
Dwa widzenia W grudniu 1565 roku ciężko zachorował. Podczas modlitwy miał widzenie, w której św. Barbara z dwoma aniołami przyniosła mu Komunię Świętą. W kolejnym widzeniu zjawiła mu się Najświętsza Maryja Panna z Dzieciątkiem, które złożyła mu na ręce. Dzięki niej dostał cudu uzdrowienia. Usłyszał też polecenie wstąpienia do zakonu jezuitów. Słowa Matki Bożej były ostatecznym potwierdzeniem powołania, które od dawna słyszał w swym sercu.
Życiorys Stanisław pragnął wstąpić do zakonu jezuitów, ale nie uzyskał zezwolenia rodziców. W sierpniu 1567 roku, pieszo, w przebraniu, uciekł z Wiednia . W pogoń za nim ruszył jego brat Paweł. Pogoń jednak minęła młodzieńca gdyż nie poznała go w przebraniu. Podczas dalszej wędrówki pragnął zjednoczyć się z Panem Jezusem w Komunii Św. Jednak najbliższy kościół okazał się świątynią protestancką. Wówczas przeżył widzenie, w czasie którego przyjął Ciało Chrystusa z rąk Anioła. Dotarł do Dylingi, oddalonej od Wiednia o 650 km. W tamtejszym klasztorze został przyjęty na próbę. Wyznaczono mu pracę przy sprzątaniu pokoi i prac kuchennych. W ten sposób chciano przekonać się, czy powołanie wysoko urodzonego młodzieńca jest prawdziwe. Staszek dobrze wypełniał wyznaczone mu zadania, pisał :”pośród naczyń kuchennych i mioteł czuję się jak w niebie”. Przełożony niemieckiej prowincji jezuitów widząc dobry upór, konsekwencję oraz niezwykła pobożność Staszka, skierował go do rzymskiego nowicjatu przy kościele św. Andrzeja na Kwirynale. Franciszek Borgiasz przyjął go 28 października 1567 roku do nowicjatu.
Życiorys Ojciec, który w dalszym ciągu nie zgadzał się z decyzją syna, wysłał do niego list pełen wymówek i gróźb. Za poradą przełożonych Stanisław odpisał ojcu, że powinien raczej dziękować Bogu, który wybrał jego syna na swoją służbę. W 1568r. Stanisław złożył śluby zakonne. Miał wtedy zaledwie 18 lat.
Zgon bez przyczyny Zbliżał się 15 sierpnia, święto Wniebowzięcia Matki Bożej. Staszek zastanawiał się, jak pięknie ten dzień musi wyglądać w niebie, wśród świętych i aniołów. "Jestem pewien, że będę mógł w najbliższych dniach osobiście przypatrzeć się tym uroczystościom i w nich uczestniczyć" - powiedział do kolegów. W tych dniach napisał list do Matki Bożej i schował go na piersiach. 10 sierpnia, we wspomnienie św. Wawrzyńca, przyjmując Komunię prosił patrona tego dnia, by Bóg pozwolił mu odejść z tego świata w uroczystość Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny. Tego samego dnia wieczorem zachorował. 13 sierpnia gorączka znacznie wzrosła. W przeddzień święta zemdlał, dostał silnych dreszczy, a z ust zaczęła sączyć się krew. O północy przyjął ostatnie namaszczenie. Prosił, by położono go na ziemi. Przeprosił wszystkich za swoje przewinienia. Ucałowawszy różaniec, wyszeptał: "To jest własność Najświętszej Matki". Naoczni świadkowie mówili, że zatopił się w modlitwie i bez lęku zawierzył się całkowicie Bożemu miłosierdziu. Jego twarz jaśniała. Oczyma duszy oglądał już Matkę Bożą z orszakiem świętych. Skonał kilka minut po północy, 15 sierpnia 1568 r. Lekarze opiekujący się Staszkiem nie potrafili wytłumaczyć przyczyny śmierci: zgonu nie poprzedzała żadna choroba, a młody organizm, choć silny, zdawał się nie walczyć ze śmiercią. Nie był to dramat umierania, lecz spokojne oczekiwanie na spotkanie z Panem.
Nieskażone piękno Dwa lata po śmierci Stanisława jeden z domów zakonnych poprosił o jego relikwie. Podjęto decyzję o ekshumacji zwłok. Dawny życiorys Świętego tak opisuje tę chwilę: "Przy otwarciu grobu, zamkniętego przez ponad 2 lata, nowicjusze ubrani w komże i niosący zapalone świece poszli, by odebrać obiecany skarb z należnym szacunkiem (...). I oto Stanisław jest znowu przed nimi, nie tylko nienaruszony, ale taki jak wyglądał, gdy po raz ostatni żegnali się z nim w smutku przed złożeniem go do ziemi: z tym samym uśmiechem na ustach, z tym samym nieskażonym pięknem na obliczu". Kilka lat później, w czasie ponownej ekshumacji, stwierdzono już naturalny rozkład ciała. Szczątki Świętego, poza znaczną częścią czaszki, która znajduje się obecnie w Feldkirch w Niemczech, złożono w kościele św. Andrzeja na rzymskim Kwirynale. "On piękny - po śmierci piękniejszym się staje jakby był z zastępów Aniołów. A nam tu najbardziej to dziwnem się zdaje, że żadnych nie cierpiał mozołów, że chłopiec, co ledwie ośmnasty rok liczy nie zaznał przy śmierci goryczy" – tak w XVI-wiecznym poemacie Grzegorz z Sambora opisuje śmierć Staszka.
Kult Kult zmarłego Staszka rozpoczął się niemal natychmiast po jego śmierci. I niemal natychmiast - jak na ówczesny obieg informacji - objął cały świat. Tłumy Rzymian modląc się zbierały się przy trumnie. Na domach wieszano portrety Stanisława. Zaczęto wykonywać drzeworyty i miedzioryty z jego podobiznami. Informacje o cudach i łaskach uzyskanych za jego pośrednictwem przekazywano sobie z ust do ust. Piotr Skarga, który przybył do Rzymu kilka miesięcy po śmierci Staszka nie posiadał się ze zdumienia, jak wielkim był tam otaczany kultem: "Zbiegli się do ciała Świętego ojcowie i bracia, i nogi jego całując, łzami polewali, dziękując Panu Bogu za takiego towarzysza w niebie. Drudzy urywając jego szaty i rzeczy, których używał, na relikwie chowali". W 1610 r. Skarga napisał żywot Stanisława, w którym stwierdził, że "sława jego znana jest w Indiach, Meksyku, Afryce i kraje to proszą o kanonizację". Jeszcze przed beatyfikacją wykonano 5 tys. odbitek obrazu Staszka - "mało było pięć tysięcy obrazków twarzy jego, które im rozdawano i wielom się nie dostało. Wszystek Rzym i włoska ziemia cudów jego doznaje" - pisał Skarga.
Proces kanoniczny Został beatyfikowany w 1602 przez papieża Pawła V i kanonizowany przez Benedykta XIV 31 grudnia 1726, chociaż dekret kanonizacyjny wydał wcześniej już Klemens XI w 1714 roku. O tę kanonizację prosili uczeni, królowie i cesarze ówczesnej Europy. Cesarz Józef I prośbę swoją tak uzasadniał w liście do Papieża: "Nie wątpimy, że Waszej Świątobliwości dostatecznie jest wiadomym, jak bardzo zasługi Stanisława Kostki oddaliły morowe zarazy i liczne niebezpieczeństwa". Przed cudownym obrazem św. Stanisława w katedrze lubelskiej modlił się Jan II Kazimierz, przypisując jego wstawiennictwu zwycięstwo pod Beresteczkiem (1651). Prośby swe słali Zygmunt III Waza, Władysław IV, Michał Korybut Wiśniowiecki i Jan Sobieski, który darzył szczególną czcią Staszka. Św. Stanisławowi przypisuje się bowiem zwycięstwo Polski nad Turkami pod Chocimiem w 1621 r. W dniu bitwy jezuita, o. Oborski, miał widzieć na obłokach Stanisława Kostkę, jak błagał Matkę Bożą o pomoc dla wojsk polskich.
Dzień Obchodów Święto liturgiczne w Kościele katolickim obchodzone jest od 13 listopada 1670, kiedy to Klemens X zezwolił zakonowi jezuitów na odprawianie Mszy świętej i brewiarza o Stanisławie. Od 1969, po reformie liturgicznej Pawła VI na Soborze Watykańskim II, święto obchodzone jest w polskim Kościele 18 września, podczas kiedy w pozostałej części Kościoła nadal 13 listopada. 18 września, we wspomnienie św. Stanisława Kostki - Staszka, jak mówią jezuici, jego współbracia, zajmujący się duszpasterstwem młodzieży - Kościół przywołuje następujący fragment Ewangelii: "Jego Matka rzekła do Niego: Synu, czemuś nam to uczynił? Oto ojciec Twój i ja z bólem serca szukaliśmy Ciebie. Lecz On im odpowiedział: Czemuście Mnie szukali? Czy nie wiedzieliście, że powinienem być w tym, co należy do mego Ojca? Oni jednak nie zrozumieli tego, co im powiedział" (Łk, 2, 48-50).Ta ewangeliczna scena musiała być bliska młodzieńcowi z dobrego, szesnastowiecznego domu, który wbrew woli rodziny dążył do upragnionego celu - wstąpienia do zakonu. Uciekał przed ojcem, wędrował w przebraniu, by brat go nie rozpoznał, przemierzał pieszo setki kilometrów Europy rozdartej rozłamem religijnym, doznawał upokarzających szykan i zwykłych trudności, kiedy nasza wola się różni od oczekiwań rodziny. Uparty, konsekwentny, zdecydowany. Ale też - jako człowiek myślący, zwłaszcza "o rzeczach wyższych, do których został stworzony" - na pewno nie raz zadawał sobie podstawowe pytanie: gdzie w wypełnianiu życiowego powołania kończy się konsekwencja a zaczyna lekceważenie tego, co Pan Bóg mówi do nas przez innych? Wstąpił do zakonu. Zmarł w wieku 18 lat. Został pierwszym świętym z potężnego zakonu jezuitów, a jego sława natychmiast objęła cały świat. "Żyjąc krótko, przeżył czasów wiele" - słowa Sługi Bożego Jana Pawła II dobrze charakteryzują tę postać. Przyjrzyjmy się tym czasom. Czasom Stanisława Kostki - Staszka.
Nie słyszało się odeń słowa próżnego Żył modlitwą "Modlitwa jego była ustawiczna. Widział Boga we wszystkim, cokolwiek czynił. Nieraz widziano, jak oblicze jego promieniowało podczas modlitwy. Serce jego zaś tak wtedy pałało, że trzeba było chustami zmoczonymi w zimnej wodzie ochładzać piersi jego rozgorzałe. Był tak ściśle zjednoczony z Bogiem, że całe godziny spędzał na modlitwie bez żadnego roztargnienia" - pisał jego spowiednik. Religijność Staszka to nie tylko modlitwa: to też lektura, częsta spowiedź, różaniec, rachunek sumienia, medytacja. Święty był również prawdziwym mistykiem. "Prześladowany przez złych, przez dobrych ukochany; niewypowiedzianie pokorny, pełen wzgardy względem zaszczytów świata i siebie, ukrywał swe szlachetne pochodzenie oraz piękne przymioty otrzymane z nieba. W posłuszeństwie dokładny, bez oporu i wahania tak wykonywał otrzymane zlecenia, jak gdyby wyszły z ust samego Boga; słodki względem innych, twardy i surowy względem siebie. Nie słyszało się odeń nigdy słowa nieodpowiedniego, próżnego" - pisał spowiednik Staszka, o. Juliusz Fatio. Z kolei Stanisław Warszewicki mówił: "Tak wielkie, za łaską Bożą, osiągnął zrozumienie rzeczy duchowych, że miał roztropny sąd o wszystkim i bardzo roztropne odpowiedzi". Mówiono o nim: chłopiec wiekiem, mąż roztropnością.
Patronat Stanisław Kostka został jednym z głównych patronów Korony Polskiej i Litwy w 1674r., ale już od 1961r. jest patronem: Polski, archidiecezji łódzkiej i warszawskiej oraz diecezji chełmińskiej i płockiej, miast: Gniezna, Lublina, Lwowa, Poznania i Warszawy. Jest też patronem studentów oraz nowicjuszy i nowicjuszek, polskiej młodzieży a także Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży (KSM). Papież Jan XXIII w 1962 roku potwierdził trwający od 1674 r. patronat św. Stanisława Kostki nad Polską.
Ikonografia W ikonografii św. Stanisław Kostka przedstawiany jest w stroju jezuity. Jego atrybutami są: Anioł podający mu Komunię, Dziecię Jezus na ręku, krucyfiks, laska pielgrzymia, lilia, Madonna i różaniec.
Czym kierować się przy wyborze patrona? Rozmowa z o. Stanisławem Groniem SJ o patronie młodych Czym św. Stanisław Kostka zachwyca młodych? Warto naśladować młodzieńczy zapał tego Świętego do podążania ku rzeczom wielkim. Chociaż żył krótko, to zdążył odpowiedzieć na płynące z Ewangelii wezwanie do doskonałości i osiągnął duchową dojrzałość. Św. Stanisław Kostka może być przykładem tak dla chłopców, jak i dla dziewcząt: kierował się szlachetnością, żył w czystości, miał wzniosłe ideały; odważnie wyznawał wiarę w Boga, także wobec swych kolegów.Św. Stanisław, nasz rodak, odbiera cześć na ołtarzach Kościoła katolickiego na całym świecie. Rozsławia naszą Ojczyznę, bo wielu ludzi w wielu krajach podziwia tego szlachetnego syna Rzeczypospolitej.
Czy święty, który żył w XVI wieku, może stanowić wzór dla dzisiejszej młodzieży? To oczywiste, że dzisiejsza młodzież nie może kopiować modelu świętości Stanisława Kostki, że musi wypracować swój model, odkryć własną drogę do świętości. Niemniej jednak warto podpatrywać życie i zachowanie tego Patrona oraz wzorować się na nim. Staszka cechowała niezłomna wola, jasność i bystrość umysłu, zapał do nauki. Odważnie podejmował trudne decyzje i wytrwale dążył do obranego celu. Odznaczał się dojrzałą wiarą, umiłowaniem Eucharystii i gorącym nabożeństwem do Matki Bożej. Imponowało mu życie szlachetne i wzniosłe, nie godził się na bylejakość. Pragnął realizować swe powołanie w zakonie jezuitów i je zrealizował, chociaż zmarł mając zaledwie 18 lat.
W ciągu wieków różnie przedstawiano tego Świętego. Nie brakowało błędnych interpretacji jego postaw. To prawda. Prawdziwe oblicze św. Stanisława Kostki przysłaniały naiwne obrazki, a jego drogę do świętości ukazywały jakże infantylnie napisane biografie. Powstał przez to swoisty falsyfikat. Trzeba zapomnieć o ckliwym oleodrukowym wizerunku, przedstawiającym świętego z Rostkowa jako wątłego chłopca. Młodzieniec ten był bowiem bardzo mężny, wysportowany i dzielnie pokonywał nie tylko setki kilometrów, ale także wszelkie trudności. Czyli św. Stanisław Kostka to święty, z którym można się zaprzyjaźnić także dzisiaj? To wręcz wymarzony patron na dzisiejsze czasy, szczególnie dla dzieci i młodzieży. Ludzie młodzi mają wspaniałe ideały i pragnienia. Te ideały i pragnienia wypływają z ich szlachetnych serc, ale często giną w zderzeniu z jakąś trudnością czy pokusą. Staszek Kostka zawsze był sobą; modlił się żarliwie, nie zważając na kpiny kolegów.
Chcąc zrealizować swe powołanie, św. Stanisław wybrał się pieszo najpierw do Dylingi w Bawarii, a następnie dotarł - przez Alpy i Apeniny - aż do Rzymu. Przeszedł zatem 1500 km. To właśnie pokazuje, że ten chłopak nie był cherlakiem. Staszek posunął się do skrajności: uciekł od brata, od bliskich, gdyż chcieli oni odwieść go od zamiaru wstąpienia do zakonu. Chcieli narzucić mu styl życia większości ludzi, czyli przeciętność! On jednak obronił swą indywidualność, choć wymagało to wielkich ofiar. Do rozzłoszczonego ojca napisał, by "raczej dziękował Bogu za powołanie syna niż by go odwodził od tej dojrzałej decyzji".Można zrozumieć ojca, który nie chce stracić syna. Ale czy Staszek mógł się oprzeć naglącemu wezwaniu Boga? Jego rodzice wylali wiele łez, ale potem mogli cieszyć się świętością swego dziecka. Bo świętość to coś znacznie bardziej cennego niż kariera urzędnika.
Św. Stanisław Kostka mawiał: do wyższych rzeczy jesteśmy stworzeni... Tak, nie do bylejakości! Dążenie do świętości, tak jak i zdobywanie wiedzy czy mądrości, wymaga wysiłku. Oby wielu młodych ludzi pielęgnowało swoje pasje, zainteresowania, oby - słuchając swych rodziców, wychowawców i nauczycieli - mądrze korzystali z młodości i oby wyrośli na dobrych ludzi, szanujących Boże przykazania. Pamiętajmy: "Taka będzie przyszłość Rzeczypospolitej, jakie jej młodzieży chowanie".