30 likes | 48 Views
W Ancestors: The Humankind Odyssey istnieju0105 jakby dwa wymiary wysokiego stopnia trudnou015bci. Jeden wtedy ostatni skuteczny u2013 celowo opracowany przez autoru00f3w w pierwszych mechanizmach rozgrywki, na dodatek wspomagany nieodwracalnu0105 u015bmierciu0105 kau017cdego czu0142onka stanu i tylko samym, automatycznie nadpisuju0105cym siu0119 saveu2019em. Jeu015bli cou015b pu00f3jdzie nie tak, to juu017c pozamiatane, trzeba mieu0107 straty. Gra w wartou015bci absolutnie nie podpowiada, co wau017cna dokonau0107 a jak, jakich narzu0119dzi zachowau0144 w ktu00f3ry sposu00f3b. Do wszystkiego musimy doju015bu0107 samodzielnie, jednak sama metoda pru00f3b i braku00f3w nie wystarczy, bo czu0119sto powodzenie akcji uzaleu017cnione jest z fakcie bu0105du017a z rozwiniu0119cia jakiegou015b neuronu albo z wielokrotnego powtarzania jednego ruchu u2013 plus to nawet kilkanau015bcie razy pod rzu0105d!
E N D
Opis gry PC Ancestors: The Humankind Odyssey – frustrujaca gra, którą polubiłem Ancestors: The Humankind Odyssey udowadnia, iż w wyborze sandboksów i survivali jest więcej mieszkanie na naturalny klimat i ciekawe mechaniki. Że tylko, że dużo tych rozwiązań jednocześnie sprawia, że wybór nie stanowi więc gra dla wszystkiego. Ancestors: The Humankind Odyssey zabiera nas do świata sprzed 10 milionów lat, by dać możliwość wzięcia udziału w zmian przodka człowieka Darmowe gry na PC – hominida. To przy okazji również wyprawę do nie tak odległych czasów, gdy deweloperzy dotąd nie bali się eksperymentować z nowymi formami rozgrywki, wymyślali zupełnie nowe gatunki, a my dostawaliśmy dzieła w sposobie dopracowanych symulatorów wilka czy lwa. Pomimo obowiązkowego sandboksa, craftingu oraz elementów survivalu Ancestors bliżej tylko do realizacji pokroju Wolfa czy Liona z połowy lat 90. niż chociażby do Far Cry: Primal. Już wtedy też tytuły budziły skrajne odczucia – od zachwytów nad oryginalnością i walorami edukacyjnymi, co prowadziło zbieraniem ocen 9/10, po sporą krytykę. Sama z recenzentek Wolfa napisała: „Przypuszczam, że jak interaktywny program edukacyjny dobrze się sprawdza, jednak jako gra – zupełnie do mnie nie przemawia”. Właśnie to jedyne ważna powiedzieć o Ancestors: The Humankind Odyssey, które jeszcze jest kilku jak interaktywna lekcja przyrody, a coś jak gra – a toż wyjątkowo wymagająca, niewybaczająca błędów, bez żadnej fabuły, często frustrująca i monotonna, tylko na końcu oryginalna, atrakcyjna i klimatyczna, że pomimo pełnia nie twórz się od niej oderwać. „Powodzenia – nie będziemy ostatni rynek wiele pomagać” Od takiego właśnie komunikatu i dość dramatycznej sekwencji pokazującej, że miejsce naszego człekopodobnego hominida jest około na samym dole łańcucha pokarmowego, podejmuje się niezwykła gra Ancestors: The Humankind Odyssey. W afrykańskiej dżungli, 10 milionów lat temu, praktycznie wszystko jest naszym wrogiem – od pewnego pokarmu powodującego niestrawność czy budzącego strach terenu poza własną osadą, po zimny deszcz, węże i szablozębne koty. W tak niekorzystnych okolicznościach przyrody musimy po pierwsze przetrwać, a po drugie ewoluować – dzięki utrwalaniu różnych zachowań, wiedzy oraz określaniu tego potomstwu w nowych pokoleniach. Rozgrywka nastawiona jest akurat na lekcję i rozwój członków naszego klanu małpoludów, i w coś mniejszym stopniu na takie kwestie jak głód czy pragnienie. Wprowadzamy w istocie wyłącznie od umiejętności chodzenia, wspinania się i poszukiwania. Cała reszta zależy już z nas. Wszystko, co pracujemy i odkrywamy, idzie do powstania nowych połączeń neuronów, pełniących rolę naszego erpegowego drzewka rozwoju. Zróżnicowane posiłki poprawiają metabolizm, używanie narzędzi zwiększa skuteczność i zakres ich podejmowania, czerpanie ze zmysłów
przychodzi na opinię i uważanie otoczenia. Dzięki pomysłowym, ale ukrytym mechanikom, część graczy może np. odkryć łowienie ryb wkrótce po rozpoczęciu przygody, inni będą wymagać do ostatniego miliona lat ewolucji (czyt. wielu godzin przed monitorem). W walce nie jest żadnego wątku fabularnego, co istnieje jej niewątpliwą zaletą. Zrobienie czegoś sensownego z małpoludami w wagi bohaterów byłoby dość z góry skazane na porażkę, i właściwie ciż zaczynamy własne naturalne przygody. Czasem idziemy na ryzykowne podróże do odległej lokacji, czasem eksplorujemy okolicę, by znaleźć rośliny lecznicze, i wreszcie – by zapolować na wkurzające drapieżniki, których na skutecznym porządku w tyle nie musimy się bać. Ancestors: The Humankind Odyssey naprawdę pozwala poczuć przemianę od słabej, nic niepotrafiącej ofiary, przemykającej chyłkiem przez las, do w liczbę bystrego naczelnego, spoglądającego bez strachu w paszczę krokodyla czy szablozębnego machairodusa. W drugich grach takie wymyślanie własnych questów średnio się sprawdza, ale tutaj jakimś cudem to wykonywa, bo misje układają się same, spontanicznie, zależnie od tego, w jaką stronę nagle skręcimy lub co wpadniemy na bliskiej możliwości. Pojawia się nawet syndrom jeszcze jednego neuronu do rozwinięcia, jeszcze jednego pokolenia do wyewoluowania, a dobry charakter i wyjątkowa immersja, wspomagane rewelacyjną ścieżką dźwiękową, zezwalają na długo zatracić się w świecie Ancestors: The Humankind Odyssey. Niestety, ma wtedy same taką cenę. Nauka, jak wtedy dziedzina, podejmuje się poprzez ciągłe wydawanie tych tychże rzeczy, natomiast zatem nazywa, że ważną grupę czasu poświęcamy pracowaniu w koło tego tegoż. Oprócz tego, razem z ważnym ostrzeżeniem, twórcy „niezbyt nam pomagają”, a gra jako taka jest stosunkowo duża, więc osiągnięcie dobrego stopnia ewolucji wymaga wielu wytrzymałości i planowania. „Gdzie spojrzę – dookoła dżungla” W Ancestors: The Humankind Odyssey istnieją jakby dwa wymiary wysokiego poziomu trudności. Sam wtedy ten skuteczny – celowo założony przez twórców w centralnych mechanizmach rozgrywki, na dodatek wspomagany nieodwracalną śmiercią każdego członka stanu i tylko samym, automatycznie nadpisującym się save’em. Jeśli coś pójdzie nie tak, to teraz pozamiatane, trzeba mieć straty. Gra w zasadzie wcale nie podpowiada, co można wykonać i jak, jakich narzędzi zastosować w jaki styl. Do pełnego musimy dojść samodzielnie, jednak sama metoda prób i błędów nie wystarczy, bo często powodzenie akcji związane istnieje od przykładu istniej z rozwinięcia jakiegoś neuronu albo od wielokrotnego powtarzania jednego ruchu – oraz wtedy nawet kilkanaście razy pod rząd! Jeżeli człowiek nie powiąże jakichś dwóch zależności ze sobą, wtedy pewnie minąć naprawdę dużo czasu, nim znajdzie nowe narzędzie czy lecznicze właściwości jakiegoś pokarmu. Gdy więc teraz jednak nastąpi, radość i frajda są ogromne. Gra robi coś wrażenie, jakby stan jej trudności zależny był z bystrości gracza, i brzmi jej więc faktycznie dobrze, bo nawet jeżeli na dodatek długo nie wpadniemy, rozwiązanie przejawia się dość oczywiste. Czuć, że jedni kształtujemy rozgrywkę, i jednocześnie poziom jej skomplikowania. ##video## Z innej strony w skutku trafiamy do czasu, kiedy głównie doskonalimy wyuczone umiejętności lub mówimy je w drugim pokoleniu także do gry wkrada się monotonia, zwłaszcza że wszechobecna dżungla, choć gęsta, ładna i klimatyczna, nie poprawia się przez miliony lat. Dla samych będzie obecne istotna Odkryj więcej tutaj wada, tylko dzięki temu wyjątkowo nie mamy wrażenia, że gramy wyłącznie w następującą grę akcji, a ewolucja wynika z automatu, z prędkością pomijania kolejnych filmików na YT. Jeżeli natomiast wszystek okres przechodzimy w głowie ten najdalszy cel – rozwiniętego, pracującego na dwóch nogach praczłowieka, używającego z powodzeniem prostych sposobów stoi i narzędzi, powtarzalność nie jest zbyt dokuczliwa. Nie niszczy same fakt, że dopóki nie załapiemy podstaw, nasz klan będzie zabijany przez drapieżniki
oraz nasze domowe błędy, i my zmuszeni zaczynać wszystko od inna. W Ancestors: The Humankind Odyssey najbardziej doskwierają błędy techniczne i niedopracowanie kilku elementów. W wypadku niektórych aż trudno uwierzyć, że nad projektem czuwał Patrice Désilets, twórca pierwszych „Asasynów”, natomiast nie grupa naukowców z działu antropologii. Upadek obyczajów na planecie małp Twórcom gry przede wszystkim nie za bardzo wyszło sterowanie. Sam z ekranów startowych sugeruje używanie kontrolera, ale ważna zatem pewnie potraktować jako nakaz. Nie przedstawiam sobie chodzenia w Ancestors: The Humankind Odyssey na klawiaturze. Już droższy byłby chyba samotny nocleg w afrykańskim buszu, bez wyszkolenia Beara Gryllsa. Kiepsko sprawdza się powiązanie kluczowych akcji czy z naciśnięciem przycisku, lub spośród jego przytrzymaniem lub zwolnieniem. Taki pomysł jest zdecydowanie nieintuicyjny i często zdarza, że często podczas chodzenia po drzewach bezradnie pikujemy małpoludem zamiast dostawać się gałęzi. Szwankują również algorytmy sztucznej inteligencji przeciwników. Bywały momenty, gdy gra po prostu spamowała atakami drapieżników, nie dając żadnej możliwości ucieczki czy nawet chwili wytchnienia. Do ostatniego powstaje sporo błędów technicznych. Obiekty lewitują w powietrzu, postacie przenikają przez skały, kamera chodzi w „ośrodek” hominida, a raz na jeden czas gra wyskakuje do pulpitu, co jest na końcu „normalnym” zachowaniem, że twórcy opatrzyli to nawet dobrym tekstem komunikatu o braku. Na deser są zawsze te same, kilkudziesięciosekundowe animacje narodzin czy zmian pokolenia, których za nic nie odda się pominąć. Oby jakaś łatka szybko coś tu zmieniła. Wojna o planetę małp Czy więc Ancestors: The Humankind Odyssey to niedopracowany technicznie, monotonny sandbox z frustrującym poziomem trudności, lub pewno właśnie pożądany powiew świeżości w bliskim gatunku? W obu tych twierdzeniach jest dużo prawdy, zależnie z swego nastawienia. Jeśli gra odczuwała być użyta jako materiał pomocniczy na nauki czy długofalowe zadanie domowe, zamiast przepisywania Wikipedii, nikt nie zwróciłby opinie na jej zalety. W sukcesie produkcji, która posiada robić frajdę, oferować zabawę, poczucie osiągnięcia każdego celu, wygranej – nie stanowi więc teraz jednak takie proste. Ancestors może kogoś odrzucić po godzinie, zniechęcając wysokim poziomem trudności, lub po piętnastu godzinach zrazić monotonią daj w ostatnim jednym terenie, wśród tych samych zagrożeń i efektów do jedzenia – i że się będzie temu dziwić. Ja mimo wszystko mocno wciągnąłem się w niniejszy niezwykły, klimatyczny świat – dla odmiany bez mapy, kompasu, durnej fabuły, ptakodronów oraz wykonywania za rękę na wszystkim kroku – nawet jeśli przez pierwszych kilka godzin istniałoby zatem okupione irytacją z wiązankami przekleństw. Warto zauważyć Ancestors: The Humankind Odyssey za pogląd na siebie, za to, iż nie idzie z trendem zaś nie jest drugim Primalem, tylko ileś tam lat wcześniej. Może także stanowi raczej monotonne, a inne tytuły ukrywają swoją powtarzalność pod płaszczykiem sezonów czy płatnych skórek, a tutaj wynika zatem z jednej tematyki. Przejście Ancestors: The Humankind Odyssey to wielka odyseja, jak w terminie, jednak zdecydowanie warta podania tego ryzyka – nawet jeśli wartość ta powtarza się na razie zbyt… „epicka”.