340 likes | 510 Views
Alkohol- to nie nasza bajka!. Był słoneczny, jesienny poranek, gdy Bartek jak co dzień wyruszył do szkoły. Jest on niewysoki, ma krótkie, ciemne włosy i zielone oczy, przeciętny nastolatek. .
E N D
Był słoneczny, jesienny poranek, gdy Bartek jak co dzień wyruszył do szkoły. Jest on niewysoki, ma krótkie, ciemne włosy i zielone oczy, przeciętny nastolatek. Tego dnia ubrany w ciemne jeansy i niebieski sweter, ze słuchawkami w uszach przechodzi tę samą drogę co każdego dnia.
Udaje się w miejsce gdzie spędza połowę swojego życia, do szkoły. Mija te same budynki i nawet spotyka niektóre znane mu już z widzenia osoby. Za dziesięć minut miał być już na miejscu, miał stać z kolegami i czekać na dzwonek rozpoczynający pierwszą lekcję.
Wszystko mogłoby się potoczyć zgodnie z planem, gdyby nie spotkał na swojej drodze dwóch chłopaków. Mieli około dziewiętnastu lat, byli umięśnieni i bardzo wysocy. Nie pozwolili Bartkowi tak bezpiecznie koło nich przejść. Zaczepili chłopaka lecz ten nie reagował. Szedł dalej, nie zwracając uwagi na starszych od siebie kolesi. Uważał ich za pewnych siebie dryblasów, którzy nie odmówią zapalenia papierosa czy wypicia kilku piwek.
Bartek po mimo przyspieszonego tempa jednak nie zdołał od nich uciec. Bardzo szybko go dogonili i próbowali zacząć rozmawiać.- Cześć młody- odezwał się jeden- gdzie Ci tak śpieszno? Zwolnij tempo, bo się zmęczysz i na zawał padniesz.
- Przepraszam, ale się śpieszę- odparł Bartek- Wyluzuj. Ja jestem Paweł, a to jest Tomek. Nie chcemy ci zrobić nic złego, możesz nam zaufać.- Ale ja się was nie boję. - No widzisz od razu lepiej. To jak masz na imię?- A po co ci to wiedzieć?- oburzył się chłopak- Słuchaj- odezwał się Tomek- jest sprawa. Dziewczyny ze szkoły założyły się z nami, że nie odważymy się zaprosić pierwszego spotkanego chłopaka na imprezę. A my oczywiście bunt i chcemy udowodnić, że jednak potrafimy- No i wypadło na ciebie- dokończył Paweł.
- Ja nie mam ochoty na żadną imprezę. - Stary nie rób nam tego. To zwykłe urodzinki. Tort, muza i te sprawy.- Przecież was nie znam. - Czym się przejmujesz, wystarczy że przyjdziesz. Urodzinki są na świeżym powietrzu więc nic ci nie grozi, a poza tym rodzice jubilatki będą obecni. - Na serio chyba nie powinienem.-Chcesz nam obciachu narobić? Będzie że jednak się nie odważyliśmy, nie rób nam tego! Co ci grozi? Przyjdziesz na pół godzinki i niezauważony się zmyjesz.- Kiedy jest ta impreza?- W piątek, o 18.00.- Chyba jednak naprawdę nie mogę!
- Tchórzysz? Nie sądziłem, że koleś w twoim wieku może być taki miękki.- A gdzie to by miało być? - To trochę skomplikowane, ale jak chcesz możemy Ci pokazać. - Teraz nie za bardzo, idę do szkoły jakbyście nie zauważyli. - Jeju ale ty sobie życie utrudniasz człowieku! Jeden dzień szkoły w tą czy w tą. Co to za różnica? Jakby jeszcze czegoś porządnego tam uczyli, a nie brednie same. Na co ci w życiu będzie wiedzieć, gdzie jest jakaś rzeka? W dzisiejszych czasach zawsze można sprawdzić w necie lub w atlasie.
Chłopak zdezorientowany nie wiedział, co zrobić. Z jednej strony coś mu mówiło, że nie powinien iść z nimi, a z drugiej strony pochłaniała go ciekawość i chęć nowej przygody, chęć oderwania się od szarej rzeczywistości. - No ok, ale mam nadzieje, że to nie potrwa długo- odparł chłopak- jestem Bartek.- Nie można było tak od razu?- Zapytał Paweł- No ale wiesz, lepiej późno niż wcale- odparł Tomek
Podczas drogi Bartek zorientował się, że idą w kierunku działek. Szli około 15 minut rozmawiając o wszystkim. Można by nawet powiedzieć, że cała trójka znalazła swój wspólny język.
Po dotarciu na miejsce dziewiętnastolatki czuli się tam jak u siebie. Jeden z nich wszedł do domku czegoś szukając, a drugi poprosił nowego kolegę by usiadł na ławce. Ten też tak uczynił. Po chwili z domku wyszedł Tomek wynosząc trzy puszki. Bartek jest zaskoczony zachowaniem nowych znajomych. Chciał się dowiedzieć o co tu chodzi lecz nie wiedział jak się zachować.
-Trzymaj- powiedział Tomek wciskając chłopakowi puszę do ręki. - Ale ja podziękuję, na mnie chyba już czas- protestował Bartek.- No ej… To tak po jednym piwku na zapieczętowanie znajomości. Wiesz, żeby się nic nie rozsypało, bo widać, że znaleźliśmy wspólny język.- Nie, na serio, nie chcę!- Pękasz? Tylko mi nie mów że jeszcze nie piłeś..?- Piłem, ale dziś nie mam ochoty.
-Łeee… jaki cienias z ciebie! Boisz się? – włączył się do rozmowy Paweł-Nie boją się, po prostu nie mam ochoty!- Czyli jednak się boisz… hehehehe- No dobra to jedno mogę wypić. Nic mi po jednym nie będzie. - I taki tok myślenia mi się podoba. No to twoje zdrówko młody .
Każdy otworzył swoją puszkę i zaciągnęli się ogromnym łykiem. Po opróżnieniu całej zawartości chłopaki zaczęli się jeszcze bardziej dogadywać. Tomek z Pawłem starali się robić wszystko, by Bartek zapomniał o tym, że szedł do szkoły, że musi wracać do domu i o wszystkich innych sprawach. Po pierwszym piwie przyszło następne.
W rzeczywistości to była pierwsza styczność Bartka z alkoholem. Mimo, że miał naście lat nie ciągnęło go nigdy do takich rzeczy. Zamiast imprezy wolał posiedzieć w domu. Był zwykłym młodym człowiekiem, nie zaliczał się do tych co wszystko mogą, do tych co chwalą się ile to oni wypili.
Tego dnia Bartek poczuł się jak zupełnie inny człowiek. Czuł się jak nigdy dotąd. Został wciągnięty w wir, z którego tak szybko nie idzie się wydostać. Mijała minuta za minutą, godzina za godziną. Alkoholu nie brakowało w tym jakże małym domku. Po każdej opróżnionej puszce, Paweł wstawał i przynosił kolejną. Mogłoby się wydawać, że nie będzie to trwać długo, tak też się wydawało Bartkowi. W rzeczywistości trwało godzinami.
Nadszedł wieczór. Słońce zaszło za horyzont, w tej chwili Bartek już nie wiedział co się z nim dzieje. Chwiał się na nogach, nie mógł ustać więcej niż 10 sekund. Jego znajomi mając twardszą głowę do alkoholu trzymali się lepiej od niego. Chcąc mieć większe uznanie w oczach Bartka, chłopcy odprowadzili go pod dom. To tam chłopaka z rana znaleźli rodzice.
Miał on przez ten incydent spore kłopoty. Rodzice wypytywali go co się z nim stało i dlaczego nie był w szkole. Nastolatek jednak nie zdradził co się z nim działo, nie chciał nikomu się zwierzać z tego co mu się przydarzyło. Twierdził, że czuł się dobrze w towarzystwie swoich nowych kolegów. Poczuł się kimś. Twierdził że tych dwóch dziewiętnastolatków pokazało mu lepsze życie. Przyznał sam sobie, że był naprawdę szczęśliwy przez te kilka godzin.
Postanowił nie tracić kontaktów z Pawłem i Tomkiem. Każdego dnia wyciągając od rodziców trochę pieniędzy udawał się w miejsce, gdzie spotkali się po raz pierwszy. Każdego dnia bajka się powtarzała, a tok dnia był taki sam. Wychodził z domu z kasą w kieszeni pod pretekstem pójścia do szkoły, jednak swoje kroki za każdym razem kierował w to samo miejsce, którym szkoła nie była.
Spotykał się ze swoimi kumplami, oni wyposażyli się w alkohol i udawali się w miejsce gdzie Bartek po raz pierwszy utopił się w smaku alkoholu, gdzie wpadł w pułapkę nie wiedząc, że nie będzie łatwo z niej wyjść. W pułapkę uzależnienia, z którego nie zdawał sobie sprawy, a które przewróciło jego życie do góry nogami.
Alkohol sprawił że Bartek zapominał o tym co powinno go interesować, niszczył w jego życiu wszystko. Odebrał mu znajomych i przyjaciół. Rodzice nie starali się robić nic, żeby mu pomóc. Starali się nawet tego nie zauważać. Pewnego dnia jednak nadszedł moment, gdy nie było środków na nabycie czegoś już niezbędnego do życia. Dostrzegli to Paweł z Tomkiem. Oni jednak wiedzieli, że taki moment musi kiedyś nastąpić. Nie był to problemem, zawsze mogli wyjść na miasto i znaleźć innego naiwnego.
Odwrócili się i oni, w tak bardzo ważnym momencie, gdy wszystko było niczym, a nic to wszystko
Alkohol w zamian dał mu siebie. Stał się najważniejszym środkiem do życia, środkiem tak ważnym, że bez niego nie da się żyć, rzeczą najważniejszą. Stał się uzależnieniem. Chłopak został zupełnie sam. Nie miał nikogo kto mógłby mu pomóc, a sam tonął każdego dnia w kolejnej butelce. Procenty były śniadaniem, obiadem i kolacją. Były wszystkim, były przyjaciółmi.
Przyjaciółmi które niszczyły, a nie pomagały, które wygryzały z niego wszystko co pozytywne, a zostawiały same szczątki.
Chłopak nie wytrzymywał tego całego napięcia. Bolało go wszystko zarówno samotność jaki i fakt istnienia. Żałował wszystkiego. A najbardziej tego, że to wszystko zaczął, że wplątał się w to wszystko, że wpadł w bagno, z którego wyjścia nie było. Wpadł w alkoholizm.Życie stało się dla niego zbędne, czuł się czymś niepotrzebnym. Brak alkoholu rodził wstręt.
Gdyby te wszystkie wydarzenia odbyły się troszeczkę inaczej…
Gdyby Bartek wyszedł do szkoły kilka minut wcześniej, gdyby miał głośniejszą muzykę w słuchawkach, gdyby udał się do szkoły inną drogą, gdyby nie uwierzył w kłamstwa nowo poznanych znajomych, gdyby był bardzie asertywny i potrafił odmówić, gdyby znał umiar, gdyby posłuchał rodziców, gdyby nie miał chęci przeżycia nowej przygody to Bartek żyłby do tej pory.
Jeden głupi błąd potrafi zniszczyć wszystko, jeden głupi błąd może sprawić, że stracimy najcenniejszą rzecz jaką dostaliśmy, że stracimy życie!
To była chwila! Minuta, a może nawet sekunda! Chwila impulsu!
Nie wytrzymał! Nie dał rady, był za słaby. Alkohol go wykończył. Ze szczęśliwego nastolatka zmienił się w nałogowca, dla którego nie było rzeczy ważniejszej.
To może wydaje się śmieszne, ale w rzeczywistości śmieszne nie jest. W dzisiejszych czasach coraz częściej słyszymy o przypadkach alkoholizmu w śród młodzieży. Może nie zawsze to kończy się śmiercią, ale nikt nie powiedział, że tak nie może się skończyć.
Pamiętajmy, decyzja należy do nas! To my wybieramy swoją własną drogę. Kierujmy się w życiu swoim dobrem a nie chęcią zaimponowania. Tym nic nie osiągniemy.Alkohol potrafi zniszczyć. Alkohol potrafi osamotnić! ALKOHOL POTRAFI ZABIĆ!