70 likes | 234 Views
9 marca godz. 14. Sejm Dyskusja panelowa: Rodzina, praca, godzenie ról w mediach. Szanowni Państwo,
E N D
9 marca godz. 14. Sejm Dyskusja panelowa: Rodzina, praca, godzenie ról w mediach
Szanowni Państwo, Skoro zasadniczym wątkiem naszej konferencji – obecnym w większości referatów – jest kwestia właściwie pojętej, systemowej polityki rodzinnej państwa, to postaram się swe krótkie wystąpienie skoncentrować na tym temacie. Oczywiście w kontekście roli, jaką mogą odgrywać w tej sferze środki społecznego przekazu. Polityka rodzinna jest sferą rozwinięta w większości krajów Unii Europejskiej, a u nas niemal nie istnieje. Wydatki na politykę rodzinną w Polsce należą do najniższych w Europie. Zasiłki na dzieci są najniższe wśród państw Unii, niższe także w porównaniu do Ukrainy i Rosji. Nic zatem dziwnego, że brak polityki rodzinnej w naszym kraju odbija się na dzietności przeciętnej polskiej rodziny. Jeśli chodzi o współczynnik dzietności to znajdujemy się na jednym z ostatnich miejsc w Europie. Sytuacja ta grozi w perspektywie 20 – 30 lat znacznym zmniejszeniem liczny ludności Polski, co nieuchronnie pociągnie za sobą kryzys w sferze gospodarczej, w szczególności wynikający z załamania systemów emerytalnych. Wobec tego troska o realizację właściwej i skutecznej polityki rodzinnej wydaje się obecnie jednym z ważniejszych elementów polskiej racji stanu.
Tymczasem problem polega na tym, że świadomość tego faktu jest znikoma w społeczeństwie, jak i wśród naszych elit politycznych. Dodatkowym utrudnieniem jest fakt, że polityka rodzinna nie przynosi nigdy natychmiastowych efektów i jest wynikiem myślenia perspektywicznego. A takie – w polskich elitach politycznych – jest niemal nieobecne. Liczy się doraźny interes: „od kampanii do kampanii wyborczej”. M. in. dlatego przez 20 lat wolności nie dopracowaliśmy się satysfakcjonujących rozwiązań w tej sferze. Jeśli chodzi o oddziaływanie na świadomość społeczną, w szczególności na świadomość elit politycznych, to rola środków przekazu jest nieoceniona. Nigdy elity polityczne nie podejmą się konstruowania rozwiązań prorodzinnych, jeśli nie będzie w tej sferze oddolnego nacisku, obecnego w także w mediach. Pozwolę sobie w tym momencie zacytować Jana Pawła II, który w Orędziu na 38. Światowy Dzień Środków Przekazu w 2004 r. pisał: „Środki społecznego przekazu mają ogromny pozytywny potencjał, który może służyć upowszechnianiu zdrowych wartości humanistycznych i rodzinnych i w ten sposób przyczyniać się do odnowy społeczeństwa. Ze względu na ich znaczną zdolność kształtowania poglądów i zachowań, osoby pracujące w mediach powinny zdawać sobie sprawę, że mają moralny obowiązek nie tylko na wszelkie sposoby pokrzepiać, wspomagać i wspierać rodziny, ale także kierować się mądrością, zdrowym rozsądkiem i uczciwością w sposobie prezentacji zagadnień dotyczących płciowości, małżeństwa i życia rodzinnego.”
Na samym początku naszej dyskusji trzeba zatem postawić pytanie: Na ile media w Polsce są pomocne w inspirowaniu bądź kształtowaniu polityki rodzinnej? Przy całym szacunku dla polskich środków przekazu, moja odpowiedź musi być niestety w dużej mierze negatywna. Odnoszę wrażenie, że zdecydowana większość polskich mediów reprezentuje skrajnie liberalno-indywidualistyczną linię. Przyjmując taką perspektywę, wszelka polityka społeczna (w tym rodzinna) postrzegana jest na ogół kategoriach przeżytku „dawnego systemu” bądź „rozwiązań socjalistycznych”, których aplikacja nie jest godna społeczeństwa na drodze szybkiego rozwoju. Kwestia posiadania dzieci traktowana jest nie w kategoriach istotnego dobra społecznego, lecz jako prywatna sprawa tych, którzy się na to decydują. A skoro się decydują to winni ponosić samodzielnie związane z tym obciążenia, nawet gdy staje się to niemożliwe do uniesienia. Wobec tego jakakolwiek propozycja pomocy rodzinie ze strony szerszej społeczności postrzegana jest jako: „wyciąganie pieniędzy z kieszeni podatnika”. A jeśli tak ta sprawa jest prezentowana z mediach, to potencjalni podatnicy w naturalny sposób uważają, że powinni się przed tym bronić.
Najbardziej dobitnym przykładem funkcjonowania tego rodzaju schematu była słynna debata nt. becikowego. Nie pamiętam, aby jakakolwiek gazeta pisała wówczas, że „becikowe” jest „standardem europejskim”, rozwiązaniem stosowanym w rozwiniętych krajach. Stanowi zaledwie jeden z elementów szeroko rozwiniętego sytemu polityki rodzinnej. A była to świetna okazja dla mediów, aby przybliżyć czytelnikom podstawowe pojęcia polityki rodzinnej, która - jak powiedziałem - jest „normą europejską”. Testy takie z pewnością byłyby z ciekawością przyjmowane przez czytelników, gdyż byłaby to dla nich korzystna nowość. Jednak nawet kryterium rynkowe (sprzedaży prasy) nie zachęciło polskich dziennikarzy i publicystów, do pisania na ten temat. Stanowi to dowód jak bardzo świadomość polskiego świata dziennikarskiego w tym zakresie jest „sparaliżowana”. Warto zauważyć, że wskazany powyżej styl prezentacji polityki społecznej (w tym polityki rodzinnej) odbiega od sposobu prezentacji tej tematyki w dawnych krajach UE, takich jak Niemcy czy Francja. Tam w świadomości społecznej (także medialnej) rozpowszechnione jest pojęcie „społecznej gospodarki rynkowej”, które w Polsce traktowane jest na ogół z przekąsem. Przypomnieć warto, że pojecie „społecznej gospodarki rynkowej” zostało dowartościowane przez obecnego papieża Benedykta XVI w jego niedawnej encyklice „Caritas in veritate”. Szkoda, że polskie, katolickie społeczeństwo przesłania tego nie podchwyciło. W Polsce encyklika ta sprzedała się w jednym z najniższych nakładów spośród krajów europejskich. Nie została też należycie rozpropagowana przez media.
Kolejna sprawa, to prezentacja roli kobiety w mediach. Znacząca część prasy kobiecej propaguje specyficzny model kobiecości. Wzorem staje się kobieta szukająca własnej realizacji, ale niemal tylko w sferze zawodowej, z pominięciem życia rodzinnego. Więzi rodzinne, będące podstawowym czynnikiem potrzebnym do prawidłowego funkcjonowania rodziny - tak kreowana kobieta odrzuca. Kariera zawodowa i spełnienie się w osiągnięciu sukcesu, zajmuje miejsce kobiety - matki, spełniającej się w dużej mierze w wychowaniu potomstwa. Liczne raporty, prace, badania ukazują, że fakt ten nie wpływa korzystnie na grupę społeczną, jaką jest rodzina, a w konsekwencji na całe społeczeństwo. Szczególnej stygmatyzacji w świecie medialnym poddawana jest rodzina wielodzietna. Rodzina taka najczęściej prezentowana jest jako zjawisko ze sfery patologii społecznej. Pomijany jest fakt, że w rodzinach wielodzietnych wychowuje się obecnie jedna trzecia polskich dzieci. Taka stygmatyzacja z pewnością nie ułatwi tym młodym ludziom wejścia w życie społeczne. Jednym z najpilniejszych zadań na dziś wydaje się zmiana tych nieszczęsnych - a niestety wszechobecnych - schematów myślenia. Nie nastąpi to jednak bez głębokiej przemiany sposobu prezentacji tej tematyki w mediach.
Dostrzegam pilną potrzebę stworzenia w polskich mediach wyraźnego „lobby” prorodzinnego. Promować winno ono hasło, że „inwestycja w rodzinę” jest jedną z najbardziej korzystnych długofalowych inwestycji z punktu widzenia społeczeństwa i państwa.Kapitał ludzki i społeczny jest bowiem podstawą nie tylko godnego rozwoju, ale także pomyślnie rozwijającej się gospodarki i dobrobytu. Miejmy nadzieję, że obecna konferencja będzie krokiem w kierunku takiej właśnie „rewolucji” w sferze świadomości. A od tego, czy będziemy w stanie zainicjować taki przełom, w dużej mierze zależy przyszłość kraju. Marcin Przeciszewski