130 likes | 432 Views
Ks. Jan Twardowski „ O stale obecnych ” (fragmenty) Mówiła że naprawdę można kochać umarłych bo właśnie oni są uparcie obecni nie deklamują o miłości ale pomagają znaleźć zgubione przedmioty nie starzeją się odmłodzeni przez śmierć
E N D
Ks. Jan Twardowski „O stale obecnych”(fragmenty) Mówiła że naprawdę można kochać umarłychbo właśnie oni są uparcie obecni nie deklamują o miłościale pomagają znaleźć zgubione przedmiotynie starzeją się odmłodzeni przez śmierć bliżsi niż wtedy kiedy odjeżdżali na chwilęprzechodząc obok z niepostrzeżonym ciałemocalili znacznie więcej niż duszę
Dh. Iwona Leczkowska (z domu Zimny) Patronka 61 WDH-ek „Herba” Ur. 6.05.1959 r., zm. 23.08.1987 r. Instruktorka w stopniu podharcmistrzyni, drużynowa 187 WDH „Jaskółczyn”, szczepowa. Brała udział w pierwszych zbiórkach Rady Porozumienia „KIHAM”, aktywna w studenckich kręgach instruktorskich. Absolwentka liceum im. Narcyzy Żmichowskiej w Warszawie. Studentka zootechnologii na SGGW. Nauczycielka biologii i geografii w szkole podstawowej. Uczestniczka wspólnoty neokatechumenalnej w parafii NMP Matki Kościoła. W tej parafii także zawarła związek małżeński. Prowadziła kursy dla narzeczonych i poradnictwo rodzinne. Wg wspomnień przyjaciółki – phm. Ewy Glińskiej
Była niedziela, ostatnie dni grudnia 1980 roku. W oczekiwaniu na autobus poszłam na mszę świętą. Okazało się, że na ten sam pomysł wpadła jedna z organizatorek imprezy - druhna Zimny. Od tego czasu zaczęła się nasza przyjaźń. Zaczęłyśmy rozmawiać i wkrótce stało się oczywiste, że ja - zwykła uczestniczka - zamieszkam w jednym pokoju z organizatorkami imprezy - kadrą: Iwoną i Baśką.
We wrześniu wyjechałyśmy razem do Oleśnicy, gdzie organizowano szkolenia dla studenckich instruktorów harcerskich. Mieszkaliśmy w starym zamku z wypchanymi niedźwiedziami na schodach. Obie z Iwonką zakupiłyśmy sobie identyczne szlafroki kąpielowe w pięknym burym kolorze. Wystąpiłyśmy w nich na balu maskowym, ze świeżymi różami, zerwanymi z zamkowego klombu, we włosach. Wyglądałyśmy przepięknie.
Z nią nie można było się nudzić. Przebywając w towarzystwie Iwony człowiek odkrywał, że sam też ma szalone pomysły i stać go na wszystko. Przy ognisku opowiadaliśmy ,,Krzyżaków’’ Sienkiewicza, wymyślając nowe wątki i najzabawniejsze przygody. Podczas nocnego alarmu, w czasie którego obowiązującym strojem były kalosze i nocne koszule, ukrywałyśmy butelkę z listem od kosmity
Podczas wakacji to ja zaprosiłam Iwonę na rejs mazurski. Naszą łódkę nazwałyśmy ,,Dziubek intymny’’. Kolejną pasją, którą w sobie odkryłyśmy, było pisanie gazetek ściennych. Szkoda, że nic się nie zachowało, były to bowiem jakieś strzępy papieru, kartki wyrwane z zeszytu, wypełnione oczywiście ręcznym pismem, bo o drukowaniu nikomu się wtedy nie śniło. Charakterystyczne były tytuły gazetek, które pamiętam: Przedpółnocnik, potem redagowałyśmy Pełny Nocnik (oczywiście od pory, w której pisałyśmy), potem był nawet Porannik.
Obie lubiłyśmy książki Joanny Chmielewskiej, przesyłałyśmy sobie pocztą zupełnie zaczytany egzemplarz ,,Wszystko czerwone’’. Zaśmiewałyśmy się z dialogów.
Bardzo poważnie myślała o życiu. Pod pozorami wesołości i spontaniczności kryła się niezwykle odpowiedzialna i mądra osoba. Wszystkim pragnęła pomagać, ciągle robiła coś dla innych, angażowała się w różne przedsięwzięcia. Podczas jednej z naszych wizyt w Warszawie zabrała nas na spotkanie wspólnoty neokatechumenalnej, w której działała.
W 1984 wyprowadziłam się z mężem na Kaszuby do Kamienicy Królewskiej i oczywiście odwiedzała nas tam wraz z przyjaciółmi, narzeczonym, a potem mężem - Jurkiem Leczkowskim. Z tamtych czasów zachowało się aż 26 listów.
Na początku 1987 roku zostaliśmy wszyscy zaproszeni w opolskie, do Bierdzan, dokąd wyprowadzili się nasi przyjaciele Jola i Rysio. Tam z radością dowiedzieliśmy się, że Iwona i Jurek oczekują dziecka...
Jeżeli kochałeś, to żyć było warto i radość pójdzie za Tobą aż do końca…