190 likes | 344 Views
Dzień Języka Polskiego - Poznań wart poznania -. Maria Gawecka i reszta klasy 1a. Był słoneczny, lecz chłodny dzień, zwolniono nas z lekcji i powiedziano nam, że jedziemy do Poznania. Domyśliliśmy się, że przebiegłym nauczycielom chodziło o to, by nas zgubić lub co gorsza….
E N D
Dzień Języka Polskiego- Poznań wart poznania - Maria Gawecka i reszta klasy 1a
Był słoneczny, lecz chłodny dzień, zwolniono nas z lekcji i powiedziano nam, że jedziemy do Poznania... Domyśliliśmy się, że przebiegłym nauczycielom chodziło o to, by nas zgubić lub co gorsza… pokazać nam, że Poznań jest wart poznania. Okazało się, że przeczucie nas nie zawiodło. Pani Profesor Czajka kazała mam wsiąść do autobusu nr 401 i wysiąść na RONDZIE ŚRÓDKA! Co się później stało???
Gdy wysiedliśmy z autobusu czekała ma nas pierwsza zagadka od ukochanych Polonistek: „ Musicie dojść do ulicy, która ma dawną nazwę miasta łączącego Ostrów Tumski z lewobrzeżnym Poznaniem, w tym mieście urodził się Karol Libelt. Tą ulicą dojdziecie do siedziby poznańskich koziołków, tam otwórzcie 1 kopertę…” Z początku brzmiało to jak czarna magia, na szczęście (przy pomocy książki i internetu) odkryliśmy, że chodzi o ulicę Chwaliszewo.Następnie udaliśmy się….
na Stary Rynek. Tu otrzymaliśmy 1. zadanie i musieliśmy podzielić się na 3 grupy.
Grupa 1 (Ania, Zuza, Andrzej i Marysia) Jako jeden z członków grupy znam każdy centymetr rynku, który obiegliśmy co najmniej 8 razy, poszukując kamienicy z łacińskimi napisami Fides i Eses. Po morderczych poszukiwaniach znaleźliśmy je na ratuszu, dokładnie w tym samym miejscu, w którym zaczęliśmy szukać. Musieliśmy także podać nr kamienicy, która jako jedyna przetrwała II wojnę światową , znaleźć dom, na którym znajdowała się płaskorzeźba Homera i najstarszą fontannę na Rynku. Mam nadzieję, że nam się udało.
Grupa 2 (Meryem, Filip, Michalina i Ewa) Gdy dostaliśmy zadania, od razu zaczęliśmy je rozwiązywać . Jednak przy niektórych pojawiały się pewne problemy. Dlatego poszliśmy odwiedzić panią z informacji turystycznej, która bardzo nam pomogła, tak jak liczni przechodnie. Byliśmy dobrze zorganizowani, nie kłóciliśmy się, nie biliśmy… tylko świetnie bawiliśmy. W rezultacie dotarliśmy na miejsce zbiórki pierwsi. Gdy dołączyły się inne grupy okazało się, że mieliśmy najłatwiejsze zadania.
Grupa 3 (Julia, Zuza, Michał i Michał) Nasza grupa jako pierwsza dostała kartkę z zadaniami. Ciekawe było: znalezienie tajemniczej tablicy, wypisanie atrybutów postaci z ratusza i moje ulubione - odgadnięcie jak nazywa się ulica, na której mieszkał kat. Naszą pracę zaczęliśmy wykonywać z poczuciem zapasu czasu, ale kiedy zegar już prawie wybijał 10:10, rzuciliśmy się pędem w poszukiwaniu ul. Woźnej i kamienicy nr 84. Po udanych poszukiwaniach wszyscy przybiliśmy sobie piątki na znak tego, iż przebiegłe Panie Profesor nie dały rady nas złamać.
Po dobrej zabawie na Starym Rynku ruszyliśmy ul. Paderewskiego – na Plac Wolności… … gdzie czekało na nas kolejne zadanie. Musieliśmy zilustrować napis na pomniku Higiei „Nic lepszego nad wodę” i zrobić zdjęcie miejsca, z którego Ignacy Paderewski wygłosił mowę.
Po odwiedzinach w strefie kibica udaliśmy się na polowanie pomnika Adama Mickiewicza. Punktem 6. wycieczki była kopia pierwszego pomnika Adama Mickiewicza. Na szczęście przewodnicząca klasy przyniosła książkę o Poznaniu, w którym była mowa o tym właśnie pomniku. Z fragmentu wynikało, że znajduje się on na ul. Seweryna Mielżyńskiego. Ale jak się tam dostać? Kłócąc się i krzycząc, doszliśmy na miejsce, ale monumentu nigdzie nie było. Przeszliśmy całą ulicę, zapytaliśmy dwóch pań, lecz stwierdziły one, że „Na Mielżyńskiego nie ma żadnego pomnika Mickiewicza, drogie dzieci, jest tylko na Placu Mickiewicza”.
Ta wiadomość załamała całą klasę, bo zostały tylko 2 minuty by dojść do celu. Jeszcze raz zajrzeliśmy do książki i odetchnęliśmy z ulgą. Okazało się, że jest on na DZIEDZIŃCU gmachu PTPN! Zdążyliśmy na czas, zadania również szybko rozwiązaliśmy – pomogli nam w tym pracownicy kawiarni . Jednak kłótnia i nerwy nauczyły nas czegoś – współpracy! PTPN- jest to skrót od nazwy „Poznańskie Towarzystwo Przyjaciół Nauk”. Członków-założycieli było 42, wśród nich główni inicjatorzy : dr Kazimierz Szulc, Franciszek Ksawery Malinowski i Tytus Działyński. Celem towarzystwa był rozwój zagrożonej kultury narodowej, a także edukacji wśród Polaków w zaborze pruskim.
Po zmaganiach dotyczących pomnika Panie Polonistki uznały, że przyszedł czas na coś łatwiejszego i napisały: „ Skierujcie się w stronę budynku o okrągłym kształcie.”. Oczywiście chodziło o Okrąglak, czyli o dom towarowy, który jest symbolem modernizmu. Potem…
...udaliśmy się pod budynek, którego strzegą puma i lew. Tu czekało na nas kolejne zadanie – zilustrować powiedzenie: „ Muzyka łagodzi obyczaje””. Poza zilustrowaniem powiedzenia musieliśmy podać symbolikę kwiatów znajdujących się naprzeciw opery, a także wymienić budynki wchodzące w skład dzielnicy cesarskiej.
Po kreatywnym zadaniu przed operą przyszedł czas na odwiedzenie ulicy, przy której w PRL-u mieściły się domy towarowe „ Alfa”. Dzięki bardzo dobrej znajomości tekstu „ Kwiat kalafiora” (co zawdzięczamy naszej ukochanej Polonistce) od razu domyśliliśmy się, że chodzi o ul. Armii Czerwonej, tzn. obecnie św. Marcina. Idąc tą nią dotarliśmy bezpośrednio do …..
…kościoła św. Marcina, gdzie stał pierwszy pomnik Adama Mickiewicza.
Po obejrzeniu kościoła udaliśmy się na poszukiwanie kolejnego pomnika, tym razem jednak nie pisarza czy bogini, ale legendarnego cyklisty. „Stary Marych - postać radiowa, którą w latach 1983- 1999 z poznańskiej gwary i wielkopolskiej duszy ulepili Juliusz Kubel i Marian Pogasz.”. Tak brzmi opis na tablicy pamiątkowej przy pomniku. Jak łatwo się domyślić, do naszych zadań należało wytłumaczenie wyrażeń z gwary poznańskiej takich, jak: szneka z glancem, czy antrejka. Musieliśmy także napisać, jaki związek z pomnikiem ma Pan Dyrektor Pogasz. Muszę przyznać, że tłumaczenie wyrażeń z gwary sprawiło nam pewien kłopot, a najgorsze było to, że nie mogliśmy pytać przechodniów, ani korzystać z internetu.
Po krótkim odpoczynku udaliśmy się do katedry, gdzie czekało na nas 6. i ostatnie zadanie. Ponownie musieliśmy podzielić się na grupy i rozwiązać karkołomne zadania. Nasza grupa znów dostała zadania na spostrze-gawczość, a także na myślenie. Ze zdjęcia rąk musieliśmy odczytać, do jakiej postaci należą. Musieliśmy dowiedzieć się, jacy władcy spoczywają w katedrze, a także popisać się wiedzą na temat gotyckich kościołów. Łatwo nie było, czas pędził jak oszalały. Najważniejsze, że jednak zdążyliśmy. Grupa 1 (Ania, Zuza, Andrzej i Marysia)
Grupa 2 (Meryem, Filip, Misia, Ewa) Naszym najtrudniejszym zadaniem było znalezienie informacji o motywie z Biblii na fragmencie jednej z ozdób. Kiedy spytaliśmy o to przechodzącego obok nas przewodnika, który oprowadzał pewną turystkę z Turcji, Mera natychmiast zaczęła z nią rozmawiać. Najpierw po turecku, później po rosyjsku. Dzięki temu upewniliśmy się w naszych przypuszczeniach. Natomiast reszta grupy stała jak słup, nic się nie odzywając i będąc pod wrażeniem umiejętności koleżanki.
Grupa 3 (Julia, Zuza, Michał i Michał) Moja grupa miała takie zadania, jak na przykład: kto sfinansował złotą kaplicę, albo jakim elementem architekto-nicznym jest aniołek ze zdjęcia. Dziewczyny uparły się, że jest to płaskorzeźba, ale oczywiście, jak to dziewczyny -nie miały racji. Po zabawie w pytania i odpowiedzi, byliśmy wykończeni.
To był bardzo intensywny i pełen wrażeń dzień. Wbrew naszym przypuszczeniom nasi najlepsi nauczyciele nie chcieli nas zgubić. Chcieli tylko pokazać nam, że Poznań jest pięknym i bogatym w zabytki miastem, które powinniśmy kochać i z którego powinniśmy być dumni. Co jak co, ale parogodzinny spacer trochę męczy.