50 likes | 56 Views
Resident Evil 2 pod wzglu0119dem rozgrywki mocno przypomina model z 1998 roku, tytuu0142 rozbudowuje jednak u015bwietne rozwiu0105zania i wdrau017ca wiele kolejnych elementu00f3w. Gracze mogu0105 wybierau0107 spou015bru00f3d dwu00f3ch grywalnych postaci u2013 Claire i Leona. Jest wiu0119c nacisk na czas fabuu0142y oraz dostu0119pny ekwipunek, to u017ceby w szerocy poznau0107 u015bwiadczone przez gru0119 atrakcje, naleu017cy ukou0144czyu0107 ju0105 dwukrotnie.
E N D
Lubię remaki. Gry wideo stale ewoluują i zdobywają nowe modele – a wszystko po to, aby były jeszcze lepsze. Ofiarą tych nowości istnieje natomiast odchodzenie w kształt równie wielu dobrych mechanik, które bliskiego czasu dawały nam wiele radości. Na wesele dzięki porządnemu odkurzeniu i operacji plastycznej dawne dzieła znów są okazję zabłysnąć. Tak i przychodzi do ostatniego również kwestia sentymentalna – tak po prostu fajnie jest znów wygrać w grę, którą fascynowali się w dzieciństwie, nie ryzykując brutalnego rozczarowania, gdy ukazuje się, że fotorealistyczna oprawa, jaką zapamiętaliśmy, więc w rzeczywistości szkaradny zlepek kilkudziesięciu wielokątów. Powiedziawszy to wszystko, wypada jednak odsłonić karty. Resident Evil 2 Remake nie jest remakiem. Przynajmniej nie tradycyjnym, jak choćby Shadow of the Colossus czy Spyro Reignited Trilogy, w sukcesu których korzystali te jedyne gry, które wiedzieli i cenili, tylko z inną grafiką i garścią drobnych ulepszeń. Nie, pracownicy Capcomu zafundowali dwudziestoletniej klasyce nie tyle operację upiększającą, co pełną rekonstrukcję, w oparciu o jeden szkielet gry wchodząc de facto nowy produkt, zawierający ledwie znajome motywy. Ocenę w rogu recenzji pewnie podejrzeliście, jeszcze przed zaczęliście czytać, wtedy nie jest co owijać w bawełnę – zastąpienie podgniłego mięsa świeżutkim zestawem mięśni, organów i skóry zdziałało cuda. Resident Evil 2 Remake rządzi! To gdzie te szopy? Akcja gry męczy się w Raccoon City, gdzieś w USA. Jego ludzie zostali zarażeni tajemniczym wirusem, zmieniającym wszystkie stworzenia – zarówno żywe, jak również gotowe – w krwiożercze, rzucające się wyłącznie instynktem, rozwijające się bestie. Na pogrążone w chaosie ulice trafiają Leon Kennedy, młody funkcjonariusz policji, jaki miał podjąć rolę w tutejszym komisariacie, oraz Claire Redfield, studentka poszukująca swego zaginionego brata. Próbując doświadczyć i wydostać się z piekła na ziemi, bohaterowie poznają kulisy wydarzeń, które sprawiły do zagłady miasta. Także jak pierwowzór sprzed dwóch dekad nowy Resident Evil 2 oferuje dwie główne kampanie fabularne – po jakiejś dla Leona i Claire. Żeby w wszyscy poznać całą treść i zobaczyć właściwe zakończenie, należy zaliczyć oba scenariusze. Sprawa w ogólnych założeniach jest identyczna do tejże z oryginału, ale już szczegóły potrafią być niezmiernie odmienne, sprawiając, że nawet najwięksi weterani mogą spodziewać się dużo niższych i mało większych zaskoczeń. Zmiany widać obecnie na indywidualnym początku gry – spotkanie pary głównych bohaterów nie robi tak, kiedy toż zapamiętaliśmy. ##video## Co istotne, modyfikacje w scenariuszu nie są sztuką dla sztuki, dzięki nim narracja zatrzymuje się bardziej filmowa i wdrażająca. Efekt ukazuje się naprawdę dobry – wprawdzie historia u swych podstaw wciąż pozostaje dość tanim akcyjniakiem z prostymi bohaterami, ale dialogi nie brzmią tak skrajnie kiczowato, sceny akcji przechowują w napięciu, a momenty dramatyczne czy wzruszające działają na zdrowych strunach. Biohazard RE:2 nie jest grą, której fabułę porusza się latami, choć ta stała wymyślona na końcu dobrze, by motywować do wprowadzania się w czeluście koszmaru, i nawet zaciekawić całym uniwersum i nakłonić do skorzystania po drugie sytuacje z cyklu. Wymagam jednak wspomnieć o samej rzeczy, jaka nie zagrała mi w prowadzonej historii. O ile początkowo scenariusze Claire i Leona sprawnie wiążą się ze sobą, tworząc spójną całość, tak od jakiegoś etapu wydarzenia w obu zabierają się dość mocno rozjeżdżać, stanowiąc niejako alternatywne grupy tych jedynych sytuacji. Sprowadza się to jedynie w mało momentach, by chwilę później obie historie znowu otworzyły się ze sobą łączyć. Wynik jest dość wyjątkowy i psuje narrację, a gdy już scenarzyści a właśnie przepisywali całą opowieść także nie bali się wykonywać w niej zmian, spokojnie można było go ujść, modyfikując parę sekwencji.
Jakby ktoś stale czaił się nam za plecami Impreza w różnym Resident Evil 2 Remake polegała na eksploracji kolejnych pomieszczeń, zbieraniu ograniczonych zapasów, rozwiązywaniu zagadek i walce lub uciekaniu przed istotami, które starć z nami się domagały. Na konkurencję w pozostałej grze dają się te jedne fakty, a szybko ich stworzenie wygląda zupełnie odmiennie. Zmiana najważniejsza to położenie kamery. Wtedy nie podążała ona zbyt graczem, tylko przeskakiwała pomiędzy określonymi przez twórców punktami. Przez ostatnie nie wciąż istnieli w stanie określić, co widzi się przed nami. Czasem musieliśmy zrobić ruch w naturalne, w którym mógł czaić się wróg. Nie było wówczas rozwiązanie najwygodniejsze, niemniej skutecznie pogłębiało atmosferę grozy. Czasy się jednak zmieniły i teraz takie podejście zirytowałoby zbyt wielu odbiorców, Capcom przygotował więc tę kamerę zawieszoną za plecami bohatera/bohaterki, którą do aktualnego da się swobodnie obracać gałką analogową. I faktycznie, kiedy ważna się było spodziewać, wynikiem tej modyfikacji jest zamknięcie grze odrobiny grozy. Na szczęście nie jest wówczas potężna strata – bogowie a właśnie mają dość środków, by przynosić nas o większe bicie serca, i chętnie z nich wykorzystują. A inny sposób operowania kamerą składa się zwyczajnie o wiele elegantszy i pozwoli łatwiej rozeznawać się w gronie czy znajdować interesujące nas obiekty, więc ostatecznie zmiana ta wyszła grze mocno na plus. Też bardziej tytuł wziął na uwspółcześnieniu kontroli postaci. Porzucono automatyczne namierzanie wrogów na sytuacja manualnego celowania (nie licząc najniższego poziomu trudności), a system sterowania oparto na zakończeniach danych z zwykłych produkcji TPP, dzięki czemu nie musimy się już irytować, że polscy bohaterowie zbyt wolno odpowiadają na sprzedawane im zbyt pomocą pada komendy. Mając wrażenie ze świeżymi grami, w Resident Evil 2 Remake znajdziemy się łatwo i doskonale, określając się z zombie i potworami, natomiast nie ograniczeniami sterowania. Ciężki horror Typowy zombiak może również potrafi nieprzyjemnie ugryźć oraz zaimponować nieustępliwością w postępowaniu do końcu (nawet jeżeli tenże nie jest szczególnie ambitny i daje się do ciepłego posiłku), a ze powodu na domową powolność nie istnieje większego ryzyka dla urządzonego w stój palną policjanta. Prawda? Nie do tyłu. Nie, jeśli nieumarły wykazuje niebywałą odporność na obrażenia – czasem nawet pięć bezpośrednich strzałów w głowę to za mało, żeby zatrzymać nieubłaganie łączące się do nas monstrum. Programiści Capcomu postanowili mocno podkręcić wytrzymałość podstawowych przeciwników, a że zapasy amunicji mogą się bardzo szybko skończyć, w szybkim okresie sugerujemy się, że na uwadze pragniemy przedstawiać się cały okres. Gra została doskonale wyważona w tekście tego, na ile możemy sobie pozwolić przy mieniu z broni palnej. Przy pierwszym wyjściu do gry, nauczony doświadczeniem ze starszych odsłon cyklu oraz zachęcony zapasami naboi, jakie uważamy na jednym początku gry, jako Leon likwidowałem większość spotykanych przeciwników, jacy
potrafili przeszkadzać mi później. Zanim zorientowałem się, jak prawdziwy jest to błąd, każdy pocisk zaczął żyć na wagę złota – a jednak mimo stałych niedoborów amunicji, trwających przez większość gry, ani razu nie zabrakło mi jej całkowicie. Gdy tylko realizowało być zupełnie dramatycznie, natykałem się na dobre kilka dodatkowych kul albo proch, z jakiego jeden mogłem zorganizować sobie coś naboi. Jeśli w różnym scenariuszu zmieniłem metodę a moja Claire zaczęła z początku mocno oszczędzać pociski do broni palnej, w rezultacie udało mi się zgromadzić ważny ich zapas. Za to zacząłem boleśnie być braki w małej apteczce – wymagając nie chcąc, musiałem to odpuścić sobie pacyfizm i otworzyć częściej korzystać po pistolety. Pod tym powodem działa na małym poziomie trudności została zbalansowana wprost perfekcyjnie. Zombie Podstawowe żywe trupy widzimy w wielu różniących się od siebie wizualnie wariantach, ale tworzą one tylko przystawkę będącą przygotować nas do starć ze dobrze groźniejszymi monstrami. Gdyby nie psuć Wam jeżących włos na osobie niespodzianek, które najczęściej są zderzenia z kolejnymi paskudami, wspomnę jedynie, że Capcom odwalił kawał niesamowitej roboty, myśląc na nowo klasycznych przeciwników. Nie właśnie podrasowano im charakter, dzięki czemu w XXI wieku wyrażają się odpowiednio odrażająco i przerażająco, ale nauczono ich więcej innych sztuczek, w związku z czym kierowanie dawnych taktyk może okazać się nieskuteczne. Szczególnie wiele zyskał pewien hultaj o pseudonimie Mr. X – obecnie w ciekawej wersji potrafił skraść całe przedstawienie, a jak zobaczycie, co Capcom uczyniłbym spośród nim właśnie, gwarantuję, że wejdziecie w zachwyt. Albo w przerażenie. W wszystkim razie odgłosy potężnych kroków zwiastujących jego bliskość będą się co bardziej podatnym jednostkom śnić po nocach. Od okresu do okresu na odległości stoją nam jeszcze bossowie. Ten element gry wykonany został przyzwoicie, według starych prawideł gatunku polegających na znajdowaniu słabych punktów naszych wrogów. Główną grą tych walk istnieje ostatnie, że pozwalają bez wyrzutów sumienia wykorzystywać wszystkie posiadane zapasy amunicji, tylko jako takie nie zalecają się zwłaszcza na polu tego, co znamy z wielu różnych tytułów – ani na atut, ani na brak. Po nisku są. Mózg użyty jako uzupełnienia więcej niż pokarm Walka o zostanie to niepowtarzalne, ale Biohazard RE:2 jest także eksploracją i myśleniem. Podczas zabawy zwiedzamy mały wycinek Raccoon City, na jaki składają się między innymi będące świadkami niedawnego chaosu ulice oraz ikoniczny komisariat policji. Ten ci, jako że dawniej kryło się w nim muzeum, może pochwalić się mocno unikatowym rodzajem i ponurym wyglądem. Miejsce robi imponujące wrażenie już z pierwszej chwili, gdy odnajdziemy się w centralnym holu i ujrzymy dobrze wszystkim daną, monumentalną statuę. Deweloperzy dokonali ważnych zmian względem oryginalnego Biohazard RE:2 z 1998 roku, które daleko wykraczają poza dostosowanie lokacji do nowej kamery. Pojawiły się nowe mieszkania, natomiast w dalekich zmieniły rozkłady pomieszczeń. Przykładem niech będzie wspomniany już główny hol posterunku policyjnego, wzbogacony m.in. o schody umożliwiające łatwe wrażenie na pierwsze piętro. Odwiedzanie kolejnych pokoi czy przebywanie na korytarz nie łączy się też już z oglądaniem ekranu ładowania – mieszanie się pomiędzy
pomieszczeniami jest dobrze i łatwo. Posterunek w Raccoon City wygląda niesamowicie i bezproblemowo może startować w meczach na tak zaprojektowaną lokację w atrakcjach. Inne uczęszczane pomieszczenia nie robią już aż naprawdę bogatego doświadczenia, ale prezentują wysoki stan i aż wybiera się je eksplorować, oczekując kolejnych zorganizowanych przez projektantów niespodzianek. Podczas zabawy przychodzi nam zmierzyć się z rządem zagadek – i toż także prostych wyzwań środowiskowych z wyborze „znajdź baterię, żeby zasilić zamek od drzwi”, jak również pełnoprawnych łamigłówek rodem z gier przygodowych. Tu także twórcy pokusili się o zmiany względem pierwowzoru i choć przy żadnym z obecnego typu działań nie stanął na dłużej, poziom skomplikowania znani spośród nich miło mnie zaskoczył. Obraz przeszłości Szkoda tylko, że dużą postać z obecnych grze gra zdubluje, jeśli zechcemy zobaczyć pełne zakończenie. O ile pierwsze jej poznanie stanowi festiwal niesamowitych zaskoczeń czy zachwytów nad projektami lokacji, tak drugi scenariusz w prawdziwej sile umieszcza się, niestety, na tych jedynych sztuczkach. Natomiast w trakcie przygody Claire zwiedzamy mało miejsc, których próżno szukać w spraw Leona, w nasze ręce wpada zupełnie odmienne uzbrojenie, rozwiązanie części zagadek składa się drugie i nawet przychodzi nam konkurować z konkretnymi unikatowymi bossami, a większy fragment obu scenariuszy całkowicie się pokrywa, nawet klucze do sejfów z ważnymi przedmiotami pokazują się takie same. Trochę żal niewykorzystanego potencjału na głębsze urozmaicenie obu kampanii, choć – prawdę mówiąc – brzmi to bardzo bardzo na papierze, niż przeszkadza w działalności. Elementy składowe Resident Evil 2 Remake są zrobione tak dużo, że robienie następny raz tych tychże czynności ani nie nudzi, ani jakoś dużo nie przeszkadza. Rety, gdy wtedy robi, gdy wtedy idzie! Biohazard RE:2 wygląda zjawiskowo. Wspomniane już świetne projekty punkcie w Raccoon City a nowych lokacji cieszą oczy imponującym przywiązaniem do handli i wspaniałą grą świateł, z której projektanci wycisnęli tak wiele, sprawiając, że przechadzki po ukrytych w mroku miejscach przesycone są klimatem. Nie mniejsze wrażenie robią modele postaci, zwłaszcza kładące się żywe trupy. Twórcy włożyli mnóstwo wysiłku, by strzelanie do nich czekało makabrycznie efektownie. Aż miło popatrzeć, jak zombiaki reagują skrajnie inaczej na pociski w relacje z tego, w co oberwą – strzał w rękę pewno ją związać lub nawet całkowicie oderwać, trafienie w nogę spowalnia niemilca itp. Do ostatniego badają groteskowe projekty innych stworzeń, z którymi odwiedza nam się mierzyć, w pierwowzorze imponujące często na artworkach, teraz w rezultacie przedstawione w szerokiej krasie w samej grze. Jakkolwiek dziwnie aby wtedy nie brzmiało, aż chce się podziwiać te obrzydlistwa (i – co miłe – ważna to pisać we wbudowanej w grę przeglądarce modeli, jaka w miarę naszych postępów jest uzupełniana o dodatkowe świadomości i przeciwników).
Nowy Resident Evil 2 jest samą z najlepiej cechujących się pracy na PlayStation 4 a nawet jeżeli spora w tym rola ukrycia sporej grup ograniczenia w cieniu (co Pobierz PC uwalnia zasoby sprzętowe), zaś nie technologicznej wirtuozerii danej z działań Naughty Dog, wtedy w jak mu wówczas nie umniejsza. Nie mogę same nie wspomnieć o niesamowicie zrealizowanych dźwiękach otoczenia. Świst wiatru na szerszych piętrach komisariatu, krople deszczu uderzające o szyby i dach, kapanie z pękniętych rur pod ziemią, jęki wrogów czy odgłos potężnych kroków Mr. X tworzą ponurą symfonię, która tworzy się na dobry klimat. Dość powiedzieć, iż to liczba działa od czasów Hellblade: Senua’s Sacrifice, którą od wstępu do tyłu musiałem cierpieć ze słuchawkami na uszach. O ile zwyczajnie nie przykładam aż takiej wagi do grup dźwięku, zadowalając się głośnikami, właśnie w współczesnym przypadku ten moment wykonano po prostu zbyt dobrze, bym chciał pozwolić sobie na układy. Daleko niż RE-make Na własnym forum dyskusyjnym grupa osób poddaje w wątpliwość premierową cenę Resident Evil 2, twierdząc, że remake nie powinien kosztować tyle, ile pełnoprawna nowa gra, tylko zdecydowanie mniej. Że i mógłbym dać rację w wypadku typowego odświeżenia, ale tutaj znajdujemy w wartości nową produkcję, w której fabuła prezentowana jest inaczej, rozgrywka wygląda odmiennie od ostatniej z pierwowzoru, a lokacje i zagadki zostały zorganizowane na nowo. Co więcej, istnieje obecne funkcjonuje nie tylko nowa, natomiast na dodatek świetna. Horror może także wsparty na swobodnych patentach w charakterze „potwór wyskakuje z szafy”, zaś nie psychologicznych zagrywkach rodem z najpiękniejszych odsłon Silent Hill, jednak mimo to niesamowicie skutecznie potrafiący zjeżyć włosy na karku. Oferujący dobrze poprowadzoną sprawę i kilkanaście godzin wciągającej rozgrywki na ostatnim poziomie, pełnej pracy oraz główkowania. Nastawiony na doskonałą atrakcję dla pojedynczego gracza, bez wciśniętych na moc mikrotransakcji, lootboksów czy modułów sieciowych. Proponujący sporo dodatkowej zawartości, dzięki jakiej ważna także wybiera się do niego wracać i po wykonaniu kilkunastogodzinnego wątku głównego. Jeśli taka stawia nie zarabia na ostatnie, by osiągnąć ją zbyt pełną cenę – to żadna na to nie zasługuje.